STARY HOTEL
04:47
-Boże! Jesteście! Dzięki Bogu! – krzyknęła Emily, kiedy zobaczyła przyjaciół. Mike zatrzasnął za nimi bramę. Znajdowali się teraz w pokoju, z którego Josh wcześniej ich obserwował.
- No co tak długo? – zapytała się Sam.
- Na górze jest teraz hardkor. – odpowiedział Chris.
- Delikatnie mówiąc. – dodał drugi z chłopaków.
- Chris... A gdzie jest koleś z miotaczem? – blondynka zadała kolejne pytanie.
- No... On... - zająkał się.
- Nie dał rady..?!
- O nie!
- Co się stało?
- To coś go... rozerwało na kawałki! – mówił oparty o jedną z półek. – Na moich oczach!
- Boże... - szepnęła Sam.
- Dobra. To wszystkie drzwi? – zainteresował się Michael.
- Ta...
- Jesteś pewna?
- Czego szukasz?
- Innego wyjścia. – mruknął, pochylając się nad komputerami z włączonym monitoringiem.
- Mike... To nie jest najlepszy pomysł. Powinniśmy zostać tutaj. Do świtu, a może i dłużej, przynajmniej nic nam tu nie grozi.
- O? Serio? – wyprostował się. – Zapakowani jak prezencik dla tych potworów? Żeby miały wesołe i fajne Święta? – zapytał sarkastycznie.
- Przylecą po nas. Rano.- tłumaczyła Sam.
- Nie wiesz tego. – upierał się chłopak, rozglądając.
- Tak właśnie będzie. Prawda, Em?
- Tak, znaczy... no raczej.
- No to czekajcie. Ja spadam.
- Mike... Brakuje klucza do kolejki. – zatrzymała go Emily.
- Josh. On musi go mieć.
- Josh?
- To jeden z jego numerów.
- Świetnie. Bomba!
- Jeśli to cholerstwo dorwało Josha... to... - zrobił krok do przodu. – epicka chujnia.
- No nie wiem, Mike... możliwe, że... - zaczęła czarnowłosa.
- Możliwe, że co? – powtórzyła Sam.
- Że to coś zabrało go do kopalni...
- Co?
- Widziałam tam na dole naprawdę straszne rzeczy... To coś chyba tam mieszka i... - Emily zauważyła coś na stoliku.
- ... Em? Co? – dziewczyna w tym czasie podnosiła jedno znalezisko.
- Jebać to. – skwitował. – Dorwę ten klucz. Prosto z sypialni tej poczwary. A potem wszyscy stąd spadamy. – jego rozmówczynie jednaj były zajęte oglądaniem tego co zobaczyła dziewczyna.
- Em... co to za rzeczy?
- To chyba torba starego.
- To jakaś mapa? – podszedł do nich zaintrygowany.
- Koleś był przygotowany na wszystko.
- Nie do końca.
- Co to za miejsce? – zapytała się Emily wskazując na mapę.
Na ścianie, przy stoliku, wisiała duża tablica korkowa. Były do niej poprzyczepiane zdjęcia
- O mój Boże. – westchnął.
- Zaraz, zaraz. Co to?
- Byłem tam. Przesrane.
- Byłeś?
- Z pół wieku temu nastąpiło tąpnięcie i górnicy chyba tam utknęli.
- O Boże.
- Niektórzy przeżyli, ale... gdzieś tak piętnastu wcięło. Kręcił się tam jakiś reporter i odkrył, że ktoś to próbował zatuszować. Znalazłem plany. Wiedzieli, że kopalnia się zawali, a i tak kazali im kopać. Może... to nieważne, ale... widziałem tam krzesło, całe pokryte zaschniętą krwią... jakby kogoś tam torturowano...
- Michael. A może tak skupimy się na ratowaniu naszych własnych tyłków, dobrze? – zapytała z ironią w głosie Emily.
- Ja tylko mówię, że tutaj dzieją się dziwne rzeczy.
- Dla mnie dziwne jest to, że schronisko i sanatorium są połączone tunelem, widzisz? – pokazała mu.
- No tak, tędy wróciłem.
- Widziałam to, jak byłam na dole. To cos tu mieszka. – Ashley położyła dziewczynie rękę na ramieniu.
- Em... - powiedziała słabym głosem. – Em, co to jest...? – wskazała na jej szyje.
- ... hę?
- Co to jest? – powtórzyła głośniej.
- Ash.
- Em, o mój Boże, mój Boże... - zaczęła panikować.
- To nic takiego. Tylko mnie ugryzło i...
- Nie, nie, nie... - powtarzała w kółko.
- Ugryzło cię? Co cię ugryzło?
- No, to wendigo. – spuściła głowę...
I CO BY BYŁO GDYBY...
CZYTASZ
Until Dawn
FanfictionKiedy grupa przyjaciół Ashley, Sam, Jessica, Emily, Matt, Mike, Chris i Josh wracają do miejsca tragicznego zdarzenia, które miało miejsce rok wcześniej. Nie wiedzą co ich czeka. Czy to przypadek, zemsta, chora gra, a może przeznaczenie. Podczas tej...