Rozdział 70

74 13 0
                                    


8. OBJAWIENIE

TRZY GODZINY DO ŚWITU

KOPALNIA 04:01

Mężczyzna stał z Emily twarzą z twarz. Na oczach połyskiwały mu gogle, a w rękach trzymał miotacz ognia. Sapał. Wyciągnął rękę w stronę dziewczyny, a ona zaczęła piszczeć. Złapał jej ramie i odezwał się ściszonym głosem.

-Cii!

- NIE, NIE PODCHODŹ! – jednak ona nadal krzyczała.

- Cicho! – powtórzył, a po chwili z dala usłyszeli hałas... ten sam nieludzki ryk, a kilka metrów od faceta zeskoczył dziwny stwór. – Użyj tego! – krzyknął do Emily i rzucił jej jakiś przedmiot. – I wynoś się stąd jak najszybciej, już!

Dziewczyna nie miała zamiaru czekać, przestraszona upadła i zaczęła się wycofywać. Nagle skończył się pod nią grunt i zaczęła turlać się ze zbocza. Krzyczał, piszczała i jęczała, aż w końcu zatrzymała się na dole leżąc na plecach. Sapała ciężko i wszystko ją bolało, a na dodatek jakiś przedmiot zleciał z góry i ją uderzła w brzuch.

- CO JEST?! – krzyknęła podnosząc się na rękach. – O kurwa... o kurwa... - wstała z ziemi. – o rany! – podniosła podarunek od Nieznajomego. Okazało się, że to torebka. – Dobra. – westchnęła wyjmując z niej flarę. Zapaliła ją, a pomieszczenie oświetliło czerwone światło. – No! Ja pierdziele! – rozejrzała się zdezorientowana. – Dobra, Em... - schyliła się po swój mały bagaż. – Dobra, dajesz. – przełożyła sobie go przez ramię.

Zaczęła iść, a przed sobą zobaczyła ścianę drewna. Podeszła bliżej i okazało się, że jest w niej wnęka, w której najprawdopodobniej górnicy przetrzymywali swoje rzeczy. Na stoliku leżała jakaś stara pocztówka. Dziewczyna podniosła ją, odwróciła i przeczytała:

„Billy Byles

Ekipa wybuchowa

Kopalnia North West Mines

Alberta


Cześć Billy,

Świetnie się bawiłam, Jeśli Będziesz jeszcze kiedyś w Calgary, koniecznie mnie odszukaj!

Loretta

Xxx"


Emily odłożyła ją na miejsce. Ruszyła dalej. Na jednej ze ścian wisiał czerwony komunikat.

„Kopalnie Blackwood

Ten fragment kopalni niedawno się zawalił

Należy skontaktować się z sztygarem:

H. Tannerem

Patrz – Mapa

7A – 3

Po więcej szczegółów"

- No dalej... - powiedział do siebie.

Przeszła metr i zeskoczyła w dół. Znów usłyszała wrzask. Idąc dalej znalazła drewniany przedmiot... totem pomyślności... Wizja ukazywała poddającego się Mike... Z czego takiego zrezygnował, że okazało się być pomyślne? Odłożyła go.

Minęła wagony i szła tunelem, a co chwila słyszała te dziwne krzyki. Podeszła do szczeliny w skale i zaczęła się przeciskać.

- Ok... Ok, to musi być tędy. – po chwili jedna kamienna ściana zmieniła się w drewnianą. Nagle z niej wyskoczyła chuda ręka z ostrymi pazurami, która chciała dorwać dziewczynę. – Kurwa! – zaczęła biec.

Za moment z kolejnej ściany wydostała się kolejna łapy obrzydliwego stwora. Emily ledwo co je wyminęła.

- Co to jest?! – sapała, przebiegając przez most. Przeskoczyła szybko dziurę miedzy szczeblami, upuszczając flarę. Błyskawicznie ją chwyciła nie zwalniając. Za nią pojawił się stwór. Gonił ją. Jego obślizgłe ślepia błyszczały w ciemności, a skóra była tak cienka, że doskonale było widać kości.

W pewnym momencie stanęła na rozdrożu.. w prawo... w lewo... nagle dostrzegła informacje , że właśnie tam jest winda. Posłuchała się tablicy i zaczęła pędzić coraz szybciej. Bestia skakała po ścianach. Nie ustępowała. Emily wbiegła do kabiny i pociągnęła wajchę.

- No już. Wydech... wdech... - sapała zgięta w pół. – O Boże... o Boże! – rozpłakała się. – Ok, ok... weź się w garść, Em. – winda nagle stanęła. – Kurde! – wybiegła z niej. – Ok...

Po drodze pociągnęła za łańcuch który spowodował spadnięcie na ziemie wielkich głazów wydobytych kiedyś z kopalni. Bestia była coraz bliżej. Brunetka zobaczyła przed sobą beczki. Przewróciła jedną, tarasując chodź trochę przejście. Po chwili powtórzyła to. Tym razem przez nie zakręcony otwór zaczęła wyciekać czarna ciecz. Rzuciła w nią flarą, wzniecając pożar.

Przed nią ciągnęła się taśma przemysłowa. Włączyła ą szybko i wskoczyła na nią. Potknęła się.

- Och, no dalej... - czołgała się w górę. Miała teraz szanse zeskoczyć. Ale czy powinna? Po chwili namysłu zeszła z niej i weszła na drugą wyłączoną. Kiedy taśma się skoczyła w biegła do budynku, który stał z 3 metry na ziemią. – Proszę... proszę, proszę, proszę, proszę, proszę! – krzyczała.

Zamknęła szybko drewnianą bramę. Oparła się o nią plecami. Nagle bestia wybiła małą dziurę w bramie i ugryzła dziewczynę w szyję. Emily odskoczyła, a stwór dostał się do środka. Na jej szczęście okazało się, że z tego budynku była pociągnięta lina. Złapała się uchwytu i zaczęła zjeżdżać na niej w dół. Przy pierwszym słupie podtrzymującym sznur oderwała się i spadła. Toczyła się z górki po śniegu. Strasznie bolało jej ramię, a bestie było nadal słychać...

I CO BY BYŁO GDYBY...

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz