Rozdział 78

324 19 7
                                    

9. ROZPACZ

DWIE GODZINY DO ŚWITU

SANATORIUM

05:03

Mike przeszedł przez drzwi, które były na końcu korytarza, którym szedł.

- Ok, ok... Co do k... - zamknął je na zasuwkę. Drogę oświetlała mu tylko latarka. Szedł w śród gruzu. Minął większy pokój, po czym trafił na schody, które prowadziły na górę. Zaczął po nich wchodzić. Trafił do wysokiego pomieszczenia. Przeszedł przez drzwi, skręcił w lewo.

- Jasny... gwint. - mruknął wchodząc do holu zapełnionego białymi odłamkami kamiennych balustrad. Było to miejsce, gdzie już wcześniej był... - Co się stało z wilkami? – tym razem się tu zmieniło było tu o wiele, więcej gruzu. Coś tu musiało się wydarzyć.

Podszedł do jednaj z metalowych krat. Po drugiej stronie zauważył całkiem dobrą broń. Niestety nie było wejścia. Rozglądają się dalej natrafił na schody, które wcześniej był zastawione odłamkami. Wszedł po nich i przeszedł wzdłuż ściany. Centralnie na tym wgłębieniem, gdzie była broń, wybita była dziura w podłodze. Chłopak zeskoczył. Na stole leżała strzelba, niezapalona pochodnia i mnóstwo amunicji. Wyciągnął rękę po pochodnie.

- Teraz tylko wideł i wieśniaków mi trzeba. – zażartował. Wyjął z kieszeni zapalniczkę i zapalił owiniętą wokół rączki szmatkę, nasączoną łatwopalną substancją. Schował do kieszeni latarkę. Naładował sobie kieszenie nabojami i wziął broń do ręki. – Nada się. – mruknął.

Podszedł do bramy w kracie - z tej strony była otwarta. Przeszedł na drugą stronę holu. Otworzył jedne z drzwiczek. Szedł poprzez rozwalone pokoje, w jednym z nich znalazł.... TOTEM ZAGROŻENIA! Wizja ukazywała kogoś szarpanego przez wendigo... Przeszedł przez wybitą w ścianie dziurę i trafił na dwór. Kilka metrów dalej znalazł kilka drewnianych krzyży. Wszystkie miały tę samą datę śmierci...

- Ja cię sunę. – mruknął Mike, pochylając się nad tym prowizorycznym cmentarzem.

Wrócił do holu i wybrał kolejne drzwiczki. Coraz bardziej mu się tu nie podobało... Te jednak były zamknięte.

- Taa... -chrząknął. Wycelował w zamek, rozwalił go pociskiem i „z kopa" je otworzył. Wszedł nie pewnie do środka. Zza przewróconego stołu wyszedł jego przyjaciel... wilk. – Hej, maleństwo! – podszedł bliżej. – Cieszysz się, że mnie widzisz, co? Hej! – kucnął i pogłaskał zwierzę po łbie. – Miałem nadzieję, że cię znajdę! No... Dobry, piesek. – wilk mruknął na przywitanie. –Dobra, staruszku, idziesz ze mną. – oznajmił. – Dobra. Plan jest taki. Widziałem mapę tego miejsca, więc nie pobłądzimy. Powinno dać się przejść przez psychiatryk prosto do wyjścia z kopalni. Myślisz, że damy radę? – bestyjka warknęła przyjaźnie. – Lepiej bym tego nie ujął. – wilczur ruszył przodem. – Dobry piesek.

Przed sobą miał otwarte drzwi prowadzące to przejścia zewnętrznego zrobionego z krat. Gdy tylko weszli do kolejnego budynku, wilczysko zaczęła szczekać i powarkiwać.

- Chryste Panie... Spokój, Dąbek-głąbek... - w tym pomieszczeniu wszędzie były kraty, a to bezużytecznie leżące na podłodze, albo tworzące „pokoje". Mike wszedł do jednego z nich. Wilk swobodnie przeszedł pod jedną ze stalowych ścian.– Ja się nie wcisnę, staruszku... chyba tu utknąłem. – podszedł do wajchy usadowionej naprzeciwko wejścia. – No dobra, raz się żyje. – pociągnął. Za nim zamknęła się krata, a przed nim trochę otworzyła. – Dzięki. – przecisnął się. Po chwili podbiegł do niego jego towarzysz. – Widzisz? Jednak się wcisnąłem. Nieźle, co? – pies ruszył przodem, po schodach w dół.

Mijał po kolei pokoje. W jednym z nich znalazł kartkę, gdy ją podniósł okazało się, że to raport medyczny przyjętych górników.

„LEKARZ RAPORTUJĄCY: DR W. B. CATHCART

SPRAWOZDANIE WSTĘPNE

Pacjenci zostali przyjęci do placówki medycznej w Blackwood 5 dni temu. W tym czasie przeprowadziliśmy wiele testów, zarówno fizjologicznych, jak i psychologicznych. Wyniki okazały się niesamowite, znacząco różne od dotychczasowych obserwowanych w medycynie.

ZAOBSERWOWANE SYMPTOMY:

Bladość,

Przebarwienie skóry,

Ciężki niedobór witaminy D.

Dysfunkcje społeczne.

Okres readaptacji post traumatycznej dłuższy od przeciętnego.

Pacjenci nieobliczalni w relacjach interpersonalnych. Stosują przemoc wobec sanitariuszy,

3 próby napaści

1 próba podrapania.

OBJAWY SPODZIEWANE, ALE NIEAZOBSERWOWANE

Niedożywienie/szkorbut

Śr. Wskaźnik Queteleta odstaje od normy tylko o ok. 3%. (A przecież teoretycznie powinni już NIE ŻYĆ!!)

Odmrożenia

Reakcje pacjentów na bodźce w dopuszczalnych granicach (130-410mc).

(Na odwrocie)

Zespół wyczerpania rezerw/słabości

Rozstrzeń kości piszczelowej, kości strzałkowej i kości ramiennej (śr. -1°),

Zaobserwowany nietypowy wzrost siły, jeden z pacjentów podniósł ciężar 329 kg.

ZALECENIA:

Umieścić pacjentów pod ścisłą obserwacją. Zaleca się zachować bezpieczną odległość. Zwiększenie liczby sanitariuszy na każdego z pacjenta z 1 do 3. Obserwacja 24h/dobę."

I CO BY BYŁO GDYBY...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 02, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz