SCHRONISKO WASHINGTONÓW 00:41
Chris obudził się leżąc na podłodze. Przed nim leżała włączona latarka. Wziął ja do ręki.
- Co jest kur... - zaczął się podnosić.- O NIE! – oprzytomniał. – ASHLEY! – zaczął się nerwowo rozglądać. Nie było jej tam, Josh'a zresztą też. Ruszył do przodu. – Ash...? ASH?!- gdy znalazł się w salonie, na ziemi zauważył jakiś przedmiot w czerwonej kałuży. Czy to krew? Podniósł znalezisko. – Niedobrze... Bardzo niedobrze... - był to portfel Ashley! – Ok...- sapał.- ...ok. – rozglądał się wokół. Nie znalazł już nic.
Chciał przejść do drugiego pokoju, gdy przy otwieraniu drzwi zaskrzeczała jakaś wrona.
- Co jest, kurwa? – na ścianie była rozmazana krew. – Cholera! Nie! – idąc dalej zauważył otwarte drzwi wejściowe. – Ash! – wyszedł na zewnątrz. Zszedł po schodach i zaczął się rozglądać naokoło schroniska. – ASHLEY! – nawoływał dziewczynę. –Jest tam kto? Ashley!? – idąc trafił na rozwidlenie dróg. Postanowił sprawdzić jedną dróżkę, a później wrócić na drugą. Skręcił więc w lewo. Szedł spokojnie, gdy nagle znikąd wyskoczyły mu przed nosem zombie. Odskoczył przerażony. Na szczęście, był to tylko manekin. – Co to ma być? Kto to tu postawił? – za tym czymś leżało coś przy drzewie. Chłopak podszedł, schylił się i... była to odrąbana głowa świni... - Cholera!- a dalej leżał totem.
Totem śmierci! Podniósł go i obejrzał wizję. Przedstawiała wiszącą osobę, machającą kurczowo nogami. Czy ktoś umrze? Kto to może być?
Odłożył znalezisko na ziemię i zawrócił do drugiej ścieżki.
- Ashley! – szedł szybko, rozglądając się. Denerwowała go ta cisza.- Ash...? ASH?!- krzyknął, gdy zobaczył przed sobą jakąś chatę. – Ash! Ash! – gdy był już blisko dostrzegł otwarte drzwi. Chciał przez nie przejść, ale stwierdził, że chce się jeszcze rozejrzeć. Za budynkiem leżał totem!
Totem straty! Podniósł go i obejrzał wizję. Była w niej upadająca, odcięta głowa Sam! Czy ta wizja się spełni> Oby nie...
Odłożył znalezisko na ziemi i wrócił do otwartych drzwi. Wszedł do środka. Wnętrze chaty wyglądało przerażająco. Z sufitu zwisały na hakach ciała zabitych świni. Obrzydlistwo. Nagle skądś dobiegł szloch Ashley! Ona żyła i tu była. Chris szedł do niej, gdy nagle o coś zawadził, powodując głośny trzask.
– EJ! JASNA CHOLERA! – zdenerwował się.
- Chris...? – płakała dziewczyna.
Chłopak doszedł do jakiejś kraty. Gwałtownie zapaliło się przed nim światło. Za kratami ujrzał przerażający widok. Ashley i Josh przywiązani byli za ręce do drewnianej ściany. A przed nimi była ogromna, zakrwawiona piła na szynach, które prowadziły do jego przyjaciół.
- Chris..? Jesteś tam? – spytała.
- Witajcie i dziękuję, że dołączyliście. – mówił psychopata.
- JOSH! BOŻE, BŁAGAM. JOSH, OBUDŹ SIĘ! – szarpała się dziewczyna.
- Co..? – chłopak się ocknął. – Co jest..? Co się dzieje?
- Przeprowadzimy dziś mały eksperyment. Rodzaj testu.
- O nie... - szepnęła Ash.
- Ashley, co tu się dzieje? – dopytywał Josh.
- Aby się powiódł, będę potrzebował współpracy obu obiektów testowych...
- Nie wiem, nie wiem, nie wiem..! – krzyczała równocześnie z głosem psychopaty.
- Joshuy i Ashley...
- O cholera. O mój boże. – szarpał się.
-...Co?- nie rozumiała.
-Ale... będziemy potrzebowali jeszcze jednego uczestnika, żeby pomógł zdecydować... który z obiektów przeżyje, a który nie. – mówił ochrypły głos.
- O NIE! O BOŻE, O BOŻE! CHRIS, WYCIĄGNIJ NAS STĄD! – wrzeszczała dziewczyna.
- NIE! NIE ZROBISZ TEGO! EYPUŚĆ MNIE STĄD, PSYCHOLU! – wtórował jej Josh, szarpiąc się przeraźliwie.
- Proszę, proszę zebranych o spokój. Reguły są proste. Christopherze, dokładnie na wprost ciebie znajduje się dźwignia. Musisz tylko... wybrać, kogo chcesz ocalić. – mówił głosem obojętnym psychopata. Chris popatrzył do przody. Przed sobą widział dźwignię i zdjęcia przyjaciół: Ash i Josh'a. Piła zaczęła się kręcić.
- Nie, błagam! To się nie dzieję...! O boże, o boże...! Tak nie można... - panikowała, wisząc 3 metry od ostrza, a obok wtórował jej chłopak.
- O kurwa... kurwa... nie... nie, ok... ok... wszystko będzie w porządku... wyjdziemy z tego... - mówił.
- Niedobrze, niedobrze, niedobrze... - powtarzał spięty Chris. Czy to prawda, że od jego decyzji będzie zależeć kto przeżyje? Nie da się to jakoś ominąć? To okropne. Miał przed sobą dziewczynę, w której jest zakochany i chłopaka, z którym się przyjaźni od podstawówki.
- Stary... człowieku... nic nie rób, trzeba to przemyśleć... - wspierał go zdenerwowany Josh, przecież to nie jest decyzje jakie zjeść lody, ale tu chodzi o czyjejś życie.
- O boże! CHRIS! JA NIE CHCĘ TUTAJ UMIERAĆ! – szlochała Ash.
- Cicho, cicho, cicho... Dajcie mi chwilę... Dajcie się skupić... Kurwa... - tu nie było poprawnej decyzji. Za każdą stał śmierć bliskiej osoby. Co robić? Co robić? Czas leciał nieubłaganie.
- Hę? – chrząknął. – Hę?!
Nadeszła pora decyzji. Nie miał wyjścia musiał wybierać. Ale kogo ma uratować? Przecież ta dwójka jest mu najbliższa. Nie wyobraża sobie życia bez żadnej z tych osób. Ashley... Josh.... Ash...Josh....Ash...Josh... Nie mógł racjonalnie myśleć. Pod wpływem emocji wybrał.
I CO BY BYŁO GDYBY...
CZYTASZ
Until Dawn
Fiksi PenggemarKiedy grupa przyjaciół Ashley, Sam, Jessica, Emily, Matt, Mike, Chris i Josh wracają do miejsca tragicznego zdarzenia, które miało miejsce rok wcześniej. Nie wiedzą co ich czeka. Czy to przypadek, zemsta, chora gra, a może przeznaczenie. Podczas tej...