Rozdział 14

207 20 0
                                    


2. ZAZDROŚĆ

DZIEWIĘĆ GODZIN DO ŚWITU

TEREN SCHRONISKA WASHINGTONÓW

22:00

- Mam wrażenie, że ta góra rośnie przy każdej wspinaczce. – mówił Chris do stojącego obok Josh'a.

- Taa? W sumie też tak mam. – odpowiedział chłopak z założonymi rękami.

Josh był bratem Hannah i Beth. Po ich śmierci przeszedł trudny okres swego życia, ponieważ zawsze był kochającym bratem. W swoich działaniach kierował się rozwagą, a jego przyjaciele twierdzą, że jest ciut skomplikowany.

- Przecież się tu wychowałeś. Tobie powinna się kurczyć. – zdziwił się Chris.

- W sumie racja. – burknął i uśmiechnął się pod nosem.

- Postawicie tu kiedyś wreszcie jakieś maszty, co? Zasięg poszedł się walić. – zapytał.

- Kopsnij mi milion i zaraz będzie po problemie. – zażartował.

- Dobrze gadasz, tyle że... drobne zostawiłem w innej kurtce. – odpowiedział żartem na żart.

- Ups.

Za nimi szła Sam, a przed nimi stał Matt przy schodach do schroniska, na których siedziała Ashley.

- Cześć ludzie... Jak wspinaczka? – zapytał uprzejmie.

- Spoko... Tak sobie. Ale kit z tym, dobrze cię widzieć!- krzyknęła dziewczyna, kuląca się na schodku.

- A temu co? – spytał się szeptem o Matt'a, Chris'a i Sam, ponieważ wydawał się mu trochę obrażony, nie wiadomo na co. Josh wszedł po schodkach z Chrisem i stanął przy drzwiach.

Nie zdawali sobie sprawy, że zza nieopodal rosnącym drzewem ktoś stoi, ciężko dysząc i obserwując uważnie każdy ich ruch.

- Yo, yo, yo! Rozkręcamy tę bibkę czy jak? – spytał się żartobliwie Chris.

- Się wie! – odpowiedział mu kumpel.

Chris zastanawiał się czy zapytać się go, czy jest u niego wszystko w porządku, czy może powiedzieć mu o Emily i Matt'cie. Po chwili namysłu stwierdził, że woli nie plotkować o swoich przyjaciołach. Czy dobrze zrobił i co by było gdyby...

- Ej... a u ciebie w porzo? Musi ci być bardzo ciężko bez sióstr? – westchnął.

- Przestań. – przerwał mu Josh.

- Chodziło mi o to, że...

- Wiem, o co. – przerwał mu. – U mnie już wszystko ok. Serio. Chcę, żebyśmy po prostu fajnie spędzili czas. Wiesz, jak za dawnych lat. – odwrócił się w stroną drzwi i złapał za klamkę. – Kurdę... Cholerny szajs...

- Zamarzł? – zapytał Chris.

- A jakże.

- Może jest jakieś inne wejście? – zapytał znowu.

- Od cholery ich. Tyle, że zamknięte. – odpowiedział Josh.

- Musi być gdzieś jakieś okno, które możemy, wiesz „otworzyć".

- Ej, chwila moment, mamy się włamać? – zaniepokoił się Josh.

- Jakie to włamanie, jeśli jesteś właścicielem, co?

- Żadne. Chyba, że cię zgłoszę psom. – wyciągnął rękę do przodu – Panie przodem, wodzu.

Chris zszedł po schodach do Ash.

- Cześć, Ash... - powitał dziewczynę, która się do niego uśmiechnęła.

- Cześć, Chris! – odpowiedziała mu.

Zastanawiał się on, czy może pokazać, że jest pewny siebie, czy może jednak zachowywać się „Jak na Chris'a przystało". Wolał jednak być sobą. Ale czy jego decyzja była słuszna i co by było gdyby...

- Wszystko u ciebie gra? – zagaił.

- Tak... na, poza tym, że jest zimno... i że to miejsce mnie z lekka przeraża...- stwierdziła.

- Tak... Trochę dziwnie znów tu być, nie?

-No.. – mruknęła.

Chris odwrócił się. Szedł w stronę, stojącej niedaleko Sam myśląc „Jak można wejść do schroniska?". Po chwili na ziemi zauważył coś drewnianego. To był totem, pomalowany w żółte wzory. Po zajrzeniu do środka, odtworzyła mu się krótka wizja, na której to, ktoś odcina sobie palce. Czy to jakiś znak? Czy to się spełni? Kogo to dotyczy? Odłożył znalezisko na ziemię.

- Gadałeś z Ashley? – zapytała się go Sam.

- Eee... Tak... - odpowiedział niepewnie.

- Fajnie. F-fajnie. I jak się... miewa?

- W porządku... A co? – zdziwił się jej pytaniem Chris.

- Tak pytam. – rzuciła i odwróciła się. W stronę barierki, za którą rozciągał się piękny widok. Chłopak zakłopotany, postanowił porozmawiać z kimś innym. Spostrzegł Matt'a.

- Matt! – krzyknął powitalnie. – Kopę lat. Ciężki sezon, co?

- No, coś w tym guście.

Chris pomyślał sobie czy zapytać się o jego i Em, a może po prostu, jak się miewa. Wolał nie ryzykować pytając się o dziewczynę. Czy jego decyzja była słuszna i co by było gdyby...

- Hej, wszystko gra?

- Niektórzy to są... Niby ich znasz... - zaczął Matt.

- Ok... - Czy wszyscy tak dziwnie się zachowują, najpierw Sam, teraz Matt? Stwierdził, że woli szukać sposobu na wejście do środka niż domyślając się co jego przyjaciele chcę powiedzieć. Spostrzegł Josh'a i poszedł za nim.

I CO BY BYŁO GDYBY...

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz