Rozdział 49

95 18 1
                                    

SCHRONISKO WASHINGTONÓW

01:11

Sam kąpała się w wielkiej wannie z hydromasażem. W spokoju. Nie wiedziała co dzieje się z resztą jej przyjaciół. Słuchała muzyki klasycznej, relaksując się po podróży. Nie wiedziała, że jej plecami stoi psychopata. Po chwili wyszedł z łazienki trzaskając drzwiami, czym zgasił stojącą nieopodal świeczkę. Zaskoczona Sam zdjęła słuchawki z uszu.

- Halo? To wy? Co wy tam robicie? Straszycie?- zapytała. – Okej... - wyszła z wanny i owinęła się białym ręcznikiem, robiąc z niego sukienkę. Podeszła do szafki, na której wcześniej położyła ubrania. – No nie. Moje ciuchy? Serio? – wzięła do rąk skarpetki, a reszty nie było. – Ten, kto to zrobił, może już zapomnieć o prezencie na Gwiazdkę. Słaby numer, ludziska. Totalnie. – Wyszła z łazienki. – Chris? Josh? Co, do diabła? – szła korytarzem przeszła przez i nagle zadzwonił zegar, strasząc ją. – Głupi zegar. – Była teraz przy barierce os schodów. – Chris? Mike? Emily? Trochę już jednak przesadzacie, ok? Najpierw było śmiesznie, ha, ha, drzemy łacha z tego, że Sam – zaczęła schodzić na dół. – nosi tylko ręcznik, ale teraz mam już tego naprawdę dość, dobra? Pośmialiście się już? – weszło do wcześniej zamkniętego pokoju. – Mogę już dostać ciuchy z powrotem czy mam poginać w ręczniku przez cały weekend? – odpowiedziała jej cisza. – Czyli w ręczniku. – Na jednej z szafek zauważyła kartkę. –No i co my tu mamy?

Była to wizytówka.

„Zakład przetwórstwa mięsnego La Viande Ltd.

Jack Mahoney

Wyposażenie ubojni – dział sprzedaży

555-0127"

Odwróciła ją.

1x pilarka tarczowa FS-X5

5x zapasowe ostrza do pilarki FS-X5-B

15 stycznia (czwartek) 12:00-17:00"

Ciekawe po co komu tutaj piła?

Odłożyła kartkę. Powędrowała do drzwi, zamknięte, drzwi obok też. Hmm... Co oni robią? Gdzie są? Wróciła do salonu.

Teraz dopiero zauważyła czerwone baloniki ze strzałkami. Wskazywały one, żeby zeszła na dół. Robią jej pewnie jakiś żart.

- Jeśli chcieliście mnie wystraszyć, to brawo, udało się. – była na dole. Wzięła do ręki latarkę leżącą na szafce i ją zapaliła. – Gdzie ich wcięło? Trochę dziwne... - westchnęła.

Tym czasem, ktoś ją śledził. Widział ją dobrze choć ona go w ogóle.

- Ej! Ludziska, dajcie SPOKÓJ! KOŃCZYMY już z tym. Ja naprawdę bardzo nie przepadam za taką ciszą! – weszła właśnie do kina domowego. Drzwi się za nią same zamknęły, a na ścianie zaczął być wyświetlany film.

- Witaj, Samantho. – odezwał się psychopata. – Szukasz mnie? – zapytał- Rozglądanie się niewiele ci pomoże, Samantho.

- Co jest... No kurde, no... - zdenerwowała się.

- Zobaczysz tylko to, co chcę, żebyś zobaczyła... A mam ci sporo do pokazania.

- Co tu... Co się dzieję?

- Otwórz oczy. – na ścianie zaczął lecieć film, na którym widać było Sam kąpiącą się. On ją nagrywał!

- O Boże! –jęknęła.

- Jest całkiem ładna, nieprawdaż?

- Jak...

- Piękna ptaszyna w kąpieli... ciekawe, czy ma jakieś pojęcie o tym, co ją czeka?

- Czemu... czemu to... - krzyczała.

- Myślisz, że to ostatnie szczęśliwe chwile w życiu tego stworzenia? – zapytał.

- Czemu mi to pokazujesz...? – wysapała.

- A czemu oglądasz? – zaczęła się rozglądać. Teraz film się zmienił. Tym razem pokazana była śmierć Josh'a. W momencie kiedy piła przecina go na pół. Biedny Josh!

- Josh!

- Co powiesz na to?

- CHRYSTE, COŚ TY ZROBIŁ?! – wrzeszczała płacząc.

- Dam ci dziesięć sekund... Dziewięć.

- Nie! Nie, nie, nie, nie... - wycofywała się ku drzwiom.

- Osiem. Siedem.

- Błagam, nie... - oparła się o drzwi, które gwałtownie się otworzyły. Do pokoju wszedł psychopata w masce.

- Sam. – powiedział.

- Nie...Nie! –sapała.

- Sam?

Dziewczyna mogła rzucić wazonem, albo uciekać. Pod wpływem emocji wybrała wazon. Rzuciła nim prosto w jego ramie.

- Stul ryj! – wrzasnęła uciekając. Wybiegła z pokoju.- Kurwa, kurwa, kurwa! – przebiegł przez korytarz, wbiegając do innego pomieszczenia i zatrzaskując je.

Stało tam stare łóżko. Sam mogła się pod nim schować lub je przeskoczyć, lecz dała sobie sprawę, że kryjówka pod łóżkiem to pierwsze miejsce, gdzie psychopata zajrzy. Przeskoczyła mebel. Przebiegła przez korytarz i zeszła po schodach, o mały włos nie potykając się. Zatrzymała się w piwnicy. Gdzie teraz? Schować się czy biec dalej? Pobiegła dalej, a po piętach deptał jej morderca. W biegł do małego pokoiku, na końcu którego były drzwi, chciała złapać za klamkę, ale...

- To jakieś żarty? Nie ma KLAMKI?! – oburzyła się przestraszona.

Mogła teraz przewrócić szafkę z butelkami lub sforsować te duże drzwi... wolała jednak spowolnić najpierw przestępcę, więc przewróciła szafę na podłogę. Niestety psychopata już wszedł do pokoju i zaczął przechodzić przez półki. Okazało się, że klamka znajdowała się na tej szafie, dlatego Sam złapała ją w ostatniej chwili i przeszła przez drzwi. Psychopata był już o centymetry od niej. Zatrzasnęła mu drzwi centralnie przed nosem. Zamknęła je. Podeszła do następnych drzwi, te były zamknięte, zresztą jak prawie wszystko w tym schronisku. Postanowiła je wywarzyć. Uderzyła w nie i upadła na podłogę. Teraz korytarz już nie znajdował się w schronisku. Wystrój był inny, a wszędzie leżało dużo gruzu. Gdzie ona się znalazła? Szła do przodu w samym ręczniku z latarką, trzęsąc się ze strachu. Mogła biec dalej lub się schować. Niestety była zbyt zmęczona, dlatego postanowiła się schować.

- Ja pierdolę... - wyszeptała- O kurwa... kurwa! – wskoczyła do szybu na windę, którą zazwyczaj w hotelach wożą jedzenie. Schyliła się. Wstrzymała oddech. Wyłączyła latarkę. Jedno drgnięcie i już po niej.

- Tutaj, mała kotko. Kici, kici, tutaj. – mówił. Rozejrzał się, lecz nie znalazł Sam. – Kurwa! – nie był zadowolony z tego faktu...

Sam odetchnęła z ulgą...

I CO BY BYŁO GDYBY...

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz