4. LOJALNOŚĆ
SIEDEM GODZIN DO ŚWITU
CHATKA 23:59
- O kurwa! –Wrzasnął Mike. Przed chwilą ktoś porwał Jessicę. Chłopak nie wiele myśląc, złapał za strzelbę, wiszącą obok drzwi i wybiegł. – O kurwa! Ja pierdolę! – przeklinał głośno.- JESSICA!!!! – zaskoczył ze schodków. – O mój Boże! O mój Boże!... – dyszał, rozglądając się za dziewczyną. Niestety zamiast niej widać było tylko ślady, ciągniętego po ziemi ciała. – JESS! – krzyknął, zaczynając biec za śladami. – Jess...
Po chwili stanął na rozwidleniu... trzymać się ścieżki czy.... zaryzykować skrót. Trzeba się spieszyć. Skrót. Podbiegł do brzegu potoku, zsunął się aż do wody. Leżały w niej wielkie rury, zajmujące całą szerokość rzeczki. Zaczął po nich stąpać, lecz musiał uważać. Jeden zły ruch i wyląduje w wodzie. Skoczył. Udało się. Wykonał jeszcze dwa ostrożne susy i znalazł się na drugim brzegu. Od razu ruszył w pogoń.
- JESS! JESSICA! JESSICA!!!- krzyczał, lecz dziewczyna nie odpowiadała. Biegł dalej, aż stanął nad dosyć dużym urwiskiem. – Ożeż kurwa! Kurwa! – ukląkł na jedno kolano, zaczynając celować. Czyżby zobaczył porywacza? – rozglądał się. Jest! Na śniegu leżała przestraszona dziewczyna, która próbowała uciekać. – JESS! – coś nagle pociągnęło ją za nogę i znikła z pola widzenia chłopaka.
- AAA!!! NIE!!! MICHAEL!!! POMOCY!!! POMÓŻ MI!!! – wrzeszczała.
- NIE!!! – chłopak mógł zeskoczyć lub iść naokoło, ale... przecież nie było czasu. No to chop! Niestety nie udało mu się i zaczął zjeżdżać po kamieniach w dół. Z ręki wyleciała mu strzelba. – Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa! – ostatniej chwili złapał się gałęzi. Zatrzymał się metr nad ziemią. Uff! Teraz mógł spokojnie zeskoczyć. Rozejrzał się. Na szczęście strzelba leżała blisko, podniósł ją.
Był już u kresu sił, ale się nie poddawał biegł dalej, jakby od tej gonitwy nie tylko zależało życie Jess, ale i jego. Podczas pogoni o mały włos: nie uderzyłby głową w przewrócone drzewo i potknął się. Nagle stanął nad przepaścią. Znowu.
- No... już...- sapał. – mógł teraz przesunąć się w bok lub skoczyć... a co mu tam.... Wziął rozbieg, przeleciał nad przepaścią i wylądował bezpiecznie, powtórzył to ponownie i znów biegł. Szybko. Szybciej.
Zatrzymał się na rozwidleniu dróg.... ścieżka.... skrót... pobiegł skrótem, gdy nagle...po raz kolejny zaczął zjeżdżać. Tym razem nie po skałach, a po stromej ścieżce.
- Kuźwa... Nie, nie, cholera, nie!- krzyczał, ześlizgując się. Chciał złapać gałąź, ale nie udało mu się. Nieoczekiwanie ścieżka zmieniła się w przepaść.
Mike w ostatnie chwili złapał się kamienia. Wisiał teraz na jednej ręce. Spojrzał w dół. Nie była to jednak bardzo duża przepaść. Z trzy metry... Puścił się. I po chwili stał już na drewnianych schodach.
- Dajesz, dajesz... - pośpieszał się. – No, ruszaj się Mike!- zsunął się ze schodów, bokiem do jakiegoś drewnianego, zniszczonego budynku. Usłyszał krzyk dziewczyny, - Kurwa! Kurwa, kurwa, kurwa! Kurwa... - przeklinał bez przerwy. To mu trochę pomagało w tej sytuacji. Biegł w stronę źródła.
- O nie, Michael! – wyła przerażona.
- JESSICA!
- POMÓŻ MI!
Chłopak dobiegł do jakiejś stodoły lub coś do niej podobnego. Tam wbiegł porywacz wraz z dziewczyną. Chciał do niej wejść, gdy drzwi zamknęły mu się przed nosem. Otworzył je i wbiegł do środka.
-...JESS! – krzyczał.
- AAA!!! NIE! MICHEAL!!! POMOCY!!! POMÓŻ MI!!! – wrzask dobiegał z dołu, więc tu musiało być wejście do kopalni!
- JESSICA, IDĘ! - dodawał jej otuchy chłopak. – JUŻ IDĘ! – zszedł po schodach w dół. – JESSICA!!! – znalazł się pod ziemią. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to totem...totem pomocy! Podniósł go. Zobaczył w nim siebie głaszczącego wilka... Co to mogło oznaczać? O co chodzi z tym wilkiem? Czy on go spotka? W czym to ma pomóc? Odłożył go na ziemie i ruszył tunelem, nad którym wisiała tabliczka z napisem „Niebezpieczny. Trzymać się z daleka.". – JESSICA!
- POMÓŻ MI! – krzyczała. – O nie Michael!
- ... JESS! – szedł przed siebie wąskim korytarzem, aż doszedł do większego pomieszczenia. Po środku umieszczona była winda. Podbiegł do niej. Na kratach windy leżała zakrwawiona Jessica. –NIE!!! O BOŻE!- ukląkł nad nią. – Nie...Jessica...- płakał przerażony. W tym momencie dziewczyna poruszyła ręką. ŻYŁA!!! – O mój Boże! – odłożył broń by jej pomóc. – Jess! Wszystko ok? – zapytał się. Dziewczyna próbowała wstać.
- ...pomóż... - szepnęła.
Gdy Mike wyciągnął do niej rękę... winda spadła w kopalnianą otchłań. Z sufitu pospadało parę kamieni, a z dołu dobiegł do niego tylko huk.
- JESSICA!!! Co jest, kurwa? – podszedł do szybu i spojrzał w górę. Tam ktoś stał! Wycelował w niego bronią, oddając strzał...
I CO BY BYŁO GDYBY...

CZYTASZ
Until Dawn
FanfictionKiedy grupa przyjaciół Ashley, Sam, Jessica, Emily, Matt, Mike, Chris i Josh wracają do miejsca tragicznego zdarzenia, które miało miejsce rok wcześniej. Nie wiedzą co ich czeka. Czy to przypadek, zemsta, chora gra, a może przeznaczenie. Podczas tej...