Rozdział 64

91 14 0
                                    

Weszła po schodkach. Znalazła się w tym samym miejscu, z którego spadła. Leżała tam nawet jej pochodnia. Podniosła ją. Podeszła do dźwigni, która najprawdopodobniej uruchamiała prąd. Pociągnęła ją. W tym momencie światła pozapalały się wszędzie.

- O mój Boże. W końcu coś tu działa. – ucieszyła się odrobine.

Zeszła po schodach na dół. Przy beczkach stojących pod ścianami znalazła totem. Był to totem zagrożenia. Przedstawiał najprawdopodobniej Mike'a, którego coś chciało schwytać. Odłożyła go na ziemię.

Podeszła do siatki i zobaczyła za nią nowy pokój. Skręciła w prawo. Szła teraz ciemnym korytarzem. Usłyszała hałas.

- Matt! – krzyknęła przerażona. Znalazła się w pokoju, do którego dochodziło światło księżyca, ponieważ było tam u góry dosyć strome wyjście z kopalni. – Tak! TAK! – krzyknęła uradowana. – zaczęła biec pod górę. Niestety skały były oblodzone, przez co dziewczyna ześlizgiwała się co chwilę na dół. – Kurde. – zaczęła się nerwowo rozglądać.

Na podłodze znalazła część tabliczki. Skądś znała tą tabliczkę. No tak to ta tabliczka z napisem „NIEBEZPIECZEŃSTWO".

- Cudnie. Na drugie imię mam jebane Zagrożenie. – westchnęła.

Idąc dalej znalazł zdjęcie leżące na beczce. ZDJĘCIE HANNAH, a dokładnie jej tatuażu motyla. Na odwrocie widniał napis.

„18.03.2013

A kiedy ty sobie zrobisz, Beth? :)"

Z ziemi podniosła okulary.

- Hannah? – zapytała Em. Były to jej okulary. Czyli ona musiała spaść gdzieś tutaj.

Przeszła na drugą stronę pokoju. Za postawionymi deskami krył się napis. Odepchnęła je. Na kamieniu wyryta była data „02.02.14"

- To było dokładnie rok temu... - szepnęła do siebie. – Co to znaczy...? – szła dalej. Tym razem na podłodze znalazła nagrobny krzyż z napisem „BETH". – Beth... o Jezu. – posnęła Emily. Odłożyła go szybko na podłogę.

Przechodząc obok siatki, znów zobaczyła płomienie.

- Ja pierdzielę! Cholera... - wydobywały się one zza koła młyńskiego, które przelewało wodę w kopalni. Niedaleko stała kolejna beczka, a na niej leżał wisiorek Hannah. – Rany, ona tu była... - przeraziła się. Podeszła do metalowej kraty. Przesunęła ją łatwo.

To wszystko stawało się coraz bardziej straszne, okropne. Nie rozumiała tego. Czyli Beth nie żyje? A co z Hannah? Co się tutaj dzieję? Czemu to się dzieję? Mętlik w głowie nie pozwalał jej myśleć...

Weszła do kolejnego pomieszczenia. W głębi zauważyła coś dziwnego. Podeszła do niego niepewnie, i ruszyła to ręką. Przedmiot spadł z kamienia, na którym stał i potoczył się pod nogi Emily. Dziewczyna pisnęła przerażona. Była to...

I CO BY BYŁO GDYBY...

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz