Wylądował w ciemnym tunelu. Przed nim stała Jess.
- Hej, przystojniaku, pomożesz mi ruszyć ten wózek? – zapytała go podchodząc do rzeczonego przedmiotu.
- Dobra. – sapnął, pchając go do przodu. Ani drgnął.- Pomóż mi go przepchnąć...
- Ok. – teraz pchali go razem. –tym razem z trudem, ale wózek ruszył się do przodu.
- Trochę inaczej sobie wyobrażałem... nasze wspólne jęki... - ciężko sapiąc roześmieli się i ruszyli na przód.
Nagle coś skrzypnęło i na rozwidleniu dwóch korytarzy, ku nim, jechał duży, żelazny wózek. W ostatnie chwili dziewczyna odskoczyła, a chłopak zaczął zatrzymywać taran.
- Ej, ej, ej, ej.... – krzyczał szybko.
- Ożeż kurde! O mój Boże... wszystko ok?- chłopak stęknął.
- Ta... Ok, nic mi nie jest. – spojrzeli się na wózek, tym razem się już nie ruszał.
Teraz już przestraszeni poszli prawym, ciemnym korytarzem, starej kopalni.
-Ja pierdziele, to miejsce przyprawia mnie o dreszcze. A takich dreszczy nie lubię. – odezwała się po chwili ciszy dziewczyna.
- Ja ci pokażę jasną stronę dreszczy.
- Ale to już na miejscu, świntuchu.
Mike znowu zauważył totem. Tym razem był on totemem pomyślności. Zobaczył w nim podnoszącą się z ziemi, krwawiącą Jessicę. Czy to prawda? Czy się to spełni? Czy to coś dobrego? Bez chwili zastanowienia odłożył drewienko na ziemię.
Coś przeleciało za stojącymi za nim deskami. Co to mogło być?
Wrócili się do rozwidlenia korytarzy i tym razem wybrali lewą drogę. Weszli po drewnianych prowizorycznych schodkach. Po wejściu na górę zobaczyli dwie drogi prosto i w prawo. Najpierw skręcili w prawo. Stały tam beczki, na których postawione zostały świeczki. Mike przyjrzał się i dostrzegł niedopałek cygara.
- Kiep.
- Kapkę ekscentryczne miejsce na palenie. – uśmiechnęła się.
- Jest świeży. – zdziwił się.- Ciekawe, kto tu był. – odłożył peta i podszedł do drewnianej ściany. Wisiała na niej czaszka jakiego zwierzaka, a obok wymalowany był mistyczny symbol przedstawiający ludzką czaszkę z jelenim porożem. – Wow. To miejsce jest takie... muzealne.
- Jaskinia szamana. – westchnęła Jess.
- Pozostałości po rdzennych Amerykanach?
- Yhm. Na pewno nie jest to wystawa rozkochanych w sztuce górników.
- Nie, nie. To chyba jakaś świątynia czy coś. – stwierdził chłopak.
- Świątynia czego? – nie odpowiedział, tylko odwrócił się i poszedł drugim korytarzem.
Przed nimi spadła nagle, kłoda podtrzymująca sufit.
- O! Kurna! – wrzasnął Mike, a jego towarzyszka tylko pisnęła. – Wszystko ok?
- Tak... Było blisko. – sapnęła.
- To miejsce chyba nie spełnia norm BHP. – zażartował.
- Może lepiej już chodźmy stąd, co? – przeszli kawałek, gdy chłopak zauważył jakąś kartkę na stojącym tam stole.
Pochylił się nad nią. Była to mapa zagrożeń w kopalni. Wszędzie widniały czerwone napisy „NIEBEZPIECZEŃSTWO".
- Jezu. Strasznie przytulne to miejsce. – wyglądało na to, że właściciele kopalni wiedzieli o jej zawaleniu. Zostawił ją na stole ruszył za Jessicą.
- Wreszcie! Światełko w tunelu! – krzyknęła uradowana, widząc przed sobą wyjście.
Po tym jak pozbyli się widoku ciemnej kopalni, zobaczyli drogę, lecz od razu nią nie poszli, tylko rozejrzeli się, w wyniku czego Mike podniósł kolejny totem, totem straty. Przedstawiał on spadającą na kraty, nieżywą Jess. Oby nie była to przyszłość.
Odłożył znalezisko i ruszył główną drogą. Minęli schody.
- No, no. Myślałam, że to będzie raczej chatka Baby Jagi.
- Czekaj, aż zobaczysz sypialnie.
- O, planujesz rzucić na mnie jakieś nieczyste zaklęcie?
- Aaa... Mam w zanadrzu niezłą różdżkę...
- Żebyś tylko nie spłonął na stosie, zanim zaczniemy. – roześmiała się. – WO! Teleskop! – zawołał widząc przed sobą urządzenie. – Popatrzymy na drzewka... popatrzymy... na chmurki... popatrzymy na chat...- zacięła się. - ...kę. Łoł.
- Co jest?
- Widziałam kogoś w chatce. – zaniepokoiła się...
I CO BY BYŁO GDYBY...

CZYTASZ
Until Dawn
FanfictionKiedy grupa przyjaciół Ashley, Sam, Jessica, Emily, Matt, Mike, Chris i Josh wracają do miejsca tragicznego zdarzenia, które miało miejsce rok wcześniej. Nie wiedzą co ich czeka. Czy to przypadek, zemsta, chora gra, a może przeznaczenie. Podczas tej...