Rozdział 7

232 28 0
                                    

STACJA KOLEJKI LINOWEJ 21:11

-Dobra – powiedział Chris celując strzelbą – No to lecim!

Najpierw strzelił w worek wiszący na drzewie. Trafił bez błędnie, a z jego celu wyleciało trochę piasku. Obok niego stanęła Sam. Teraz „Chuck" celował w puszkę na baniaku po ropie. Mimo, że była malutka Chris w nią trafił. Później jeszcze trafił centralnie w puszkę stojącą na ziemi i w drugi worek.

- Wow. A toś się popisał. – szydziła Sam.

- No, niezły jestem. – zażartował chłopak – Zajebisty wręcz. – zaczął ruszać ramionami do góry i do dołu, co spowodowało uśmiech jego towarzyszki, lecz ona i tak nie dała za wygraną.

- Umówmy się: człowiek strzela, pan Bóg kule nosi. Gdzie chce. – powiedział wścibsko.

- No nie, nie sądzę, mała. – Chrisa jakoś ta uwaga nie ruszyła.

Teraz zastanawiał się na zestrzeleniem butelki z tyłu i puszki z pnia po lewej. Strzelił w butelkę, a szkło się rozprysnęło. Czy jego decyzja była słuszna i co by było gdyby...

- Wiesz, nawet twoja stara by trafiła taką butlę, z takiej odległości. – w tym momencie na jedną z tych metalowych baniek po ropie wskoczyła sobie mała, ruda wiewiórka, skubiąc orzeszek.

Chris chciał trochę zdenerwować Sam zastrzeliwując wiewiórkę, lecz szybko o tym zapomniał, nie chciał mieć na pieńku z przyrodą, a przede wszystkim z Sam, więc strzelił w kolejny worek. Czy ta decyzja była słuszna i co by było gdyby...

- Nieźle... - wreszcie dziewczyna go pochwaliła.

- Chris ci skopał zad. – krzyknął uradowany chłopak.

Sam odwróciła się i zobaczyła, że kolejka zjeżdża z góry, czyli mogli wreszcie ruszyć do schroniska.

- Ej, snajper, transport jedzie. – poinformowała go.

- Chwila, już zacząłem to ogarniać. – oburzył się Chris, który się już wciągnął.

- Rusz się Chris, nasza bryka! – wykurzyła się, nie miała zamiaru na niego czekać.

Chłopak z niechęcią odłożył broń i poszedł bez słowa za dziewczyną, która szła w stroną drzwi od stacji kolejki linowej.

- Kurde... Dziwnie być tu z powrotem, rok po tym wszystkim. – teraz dopiero poczuł strach oraz dziwność tej sytuacji.

- No. Serio, kiedy tylko tu zajechałam, wszystkie wspomnienia odżyły. – westchnęła.

- Szybko zleciało. – stwierdził. Teraz już stali przy drzwiach do stacji kolejki linowej. Sam podeszła do drzwi próbując je otworzyć.

- A to dziwne. Zamknięte. – westchnęła.

- Taaa... - odparł. – Josh o to prosił, żeby ludzie... nie włazili.

- Naprawdę? Jacy ludzie? – Sam zdziwiła się.

- No... nie wiem. Raz podobno, ktoś obcy kimał na stacji. – Chris wyjął klucz do drzwi z kieszeni i podszedł je otworzyć.

- O słabo... - mruknęła. W tym czasie chłopak otworzył drzwi.

- Panie przodem. – uśmiechnął się.

- O, jaki dżentelmen. – powiedziała udając podziw.

Chłopak zamknął za sobą drzwi na klucz i schował go z powrotem do kieszeni. Sam podeszła do barierki i wychyliła się oglądając widok, a Chris wszedł do środka stacji.

- Ech. – westchnęła – Myślałam, że wagonik jest bliżej.

- Chyba trza poczekać. – uspokoił ją.

- Chyba już rozumiem, dlaczego chcieli mieć tu strzelnice. Ile to jeszcze potrwa? – mówiła jak najęta, ale chłopak jej nie słuchał. Przyglądał się właśnie plakatowi zawieszonemu na ścianie stacji.

„ BLACKWOOD PINES

Hotel i sanatorium

„W zdrowym ciele – zdrowy duch"

Tak głosił napis.

- To jednak totalnie chore miejsce na dom. Nawet jak na bogaczy. – stwierdził Chris.

- Aj tam, bogaczy. Raptem kupili sobie górę. – zażartowała. Sam.

Chłopak zwiedzał dalej stacje. Znalazł tam jeszcze mały telewizorek, który wyświetlał to co nagrywał monitoring i wrócił do przyjaciółki.

- W końcu, idziesz? – spytała się go zniecierpliwionym głosem, bo kolejka już podjechała.

- Wiesz, miałem w planie tu zostać i walnąć w kimę, ale... Ok – zażartował i obydwoje weszli do kolejki, po czym usiedli po jednej stronie na fotelach. – Hm. Całkiem jak na studniówce. – kolejka powoli ruszyła.

- No to siup. – podsumowała Sam.

- Ano. Achoj. Przygodo! – znowu Chris zażartował.

I co by było gdyby...

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz