Rozdział 59

85 17 0
                                    

STARY HOTEL

03:11

- Kurwa, moja głowa... - jęknął Chris obudziwszy się. Pamiętał jak stał Ash przy lalce podobnej do Sam, gdy nagle coś go zaatakowało i urwał mu się film. Siedział teraz przykuty do jakiegoś krzesła, przy stole, na którym leżał pistolet, w jakimś pokoju, w każdym razie gdzieś. Naprzeciwko niego siedziała z głową na blacie, również przybita do siedzenia, Ash. – Cholera... kurde... - rozejrzał się. Metr od nich stałą kamera. Zaczął się szarpać. – Ash? Ash! – dziewczyna zaczynała się budzić. Spojrzał na jej twarz i dostrzegł śliwę na oku. – O jeży, Ash... Co on ci zrobił?

- Chyba mnie walnął... - wychlipała.

- Kurwa, zabiję tego twarzowca. – zaczął szarpać ręką metal naokoło drugiej. Dziwne, że ten psychol przybił mu tylko jedną rękę, a dziewczynie dwie...

- Co się dzieje?... Chris...

- To jest on. – rozejrzał się, a ona zaczęła płakać. – To ten koleś, który zabił Josha.

- O Boże, nie! O Boże... Chris!!

- Ty zasrany morderco!

- Rozejrzyj się! Zginiemy, Chris! – wyjęczała. 

- Ty POTWORZE!

- Nie chcę jeszcze umierać... - chlipnęła.

- Przestań. Żadne z nas nie umrze. – uspokoił się.

- Żałuję, że ci nie powiedziałam... To nie fair.

- Czego?... No powiedz. Czego?

- Już za późno! Chris, to nie ma sensu... - mruknęła.

- Przestań, no powiedz... - zachęcał ją.

- Zawsze unikaliśmy tego tematu, a teraz... znaczy... wszystko zmarnowaliśmy! – mówiła dławiąc się łzami.

- Ashley... Niczego nie zmarnowaliśmy. – mówił spokojnie.

- Nic nie rozumiem... - uspokoiła się.

- Nie żałuję ani jednej naszej wspólnej sekundy. Każdą swoją chwilę chciałbym spędzić z tobą.

- O czym ty mówisz, Chris?

- Wybacz.. – zaczął się rozklejać. – Powinienem był ci powiedzieć.

- Boże... Chris...!

- Ashley, obiecuję, jak z tego wyjdziemy... - nagle nad nimi uruchomiły się dwie piły i zaczęły zjeżdżać w dół wprost na nich. O Boże! – krzyknął.

- Nie! Chris!

- Ashley, wyciągnę cię z tego! Nie dam ci umrzeć! – zaczęli panikować.

- Witajcie, moje czułe obiekty testowe. – odezwał się głos psychopaty.

- O kurwa.

- Tak się boję, Chris...

- Nie bój się... - uspokajał ją.

- Ależ powinnaś się bać, Ash, bo zasady ci się nie spodobają: Chris dokonał już dziś jednego tragicznego w skutkach wyboru, a teraz musi dokonać kolejnego.

- O nie... - wyjąkała. – nie...

- Chris... weź do ręki pistolet i zastrzel Ashley albo siebie. – chłopak wziął zdezorientowany pistolet do ręki. – To z was, które ocaleje będzie mogło żyć! Wybieraj. – chłopak skierował pistolet do góry i oddał 2 strzały. Psychopata roześmiał się. – Nie bądź głupi, Chris.

Chłopak spojrzał się na dziewczynę, która płakała. Musiał wybrać Ash albo on. Każda decyzja jest zła. Gdy on umrze, nikt nie będzie mógł bronić Ash. Gdy ona umrze, on nie będzie miał po co żyć.

Czas leciał, a on nie mógł się zdecydować. Nie... nie... nie... NIE! Nie zabije ani siebie ani dziewczyny... Nie da rady. Nie może wybrać. Piły zabiją i jego i ją...

- NIE! – krzyknęła, gdy piły znalazły się centymetry od jej głowy... Cały czas zniżały się... Nagle dziewczyna pisnęła....

I CO BY BYŁO GDYBY...


Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz