Rozdział 67

74 15 1
                                    

Chris i Mike wyprowadzili Josh'a na dwór i zaczęli go z całej siły popychać. Związali mu ręce, by nie mógł zrobić niczego.

-Ej. – powiedział. – Dajcie spokój, chłopaki... to jakieś szaleństwo, słyszycie? – jęczał Josh.

- Stul pysk. – powiedział ostro Mike.

- Co ty? Walnąłeś ją? – dołączył do Mike'a Chris. – Po jaką cholerę ją uderzyłeś?! – krzyknął i z całej siły uderzył go pięścią.

- O czym ty mówisz, co? – jęknął Josh, leżąc powalony na ziemi.

- Uderzyłeś Ashley, ty pieprzony śmieciu! – wrzasnął. Chłopak podniósł się.

- Wkurzyłem się...

- Nie bije się dziewczyn. Nie koniec... - denerwował się.

- Chris... - zaczął Josh. – No weź, brachu...

- Ja ci, kurwa, dam „brachu". – mruknął Chris.

- Gdzie idziemy? – zapytał się chłopak. – Dokąd mnie ciągniecie?

- Zamkniemy cię „brachu" – popchnął go na ziemię.

- Co?! – krzyknął zdziwiony.

- Żebyś już niczego nie odjebał. Rano dzwonimy po gliny.

- Przestańcie! – szepnął podnosząc się. – przecież NIC NIE ZROBIŁEM...

-Co ty, kurwa, jaja sobie robisz?- zapytał Chris.

- Jesteś, kurwa, zasranym mordercą.

- ja nikogo nie zabiłem. – zaczął się wycofywać. – Mike. Błagam! Uwierz mi! Przecież ja nic nie zrobiłem Jessice.

Chris mógł teraz go zbesztać lub uciszyć.

- Zamknij mordę, serio.

- Chris, ej, daj spokój, wodzu. Jesteśmy kumplami...

- Dobra już. Przestań pieprzyć.

- Ok. No i chuj! – dochodzili właśnie do stodoły, w której Josh udawał swoją śmierć. – Widzisz tylko to, co chcesz! Jesteś ślepy!

-Siedź cicho! – uciszył go Mike.

- Jesteś... - Chłopak przycisnął go do ziemi.

- Stary. – uspokoił go Chris.

- Nie moja wina, że nie znacie się na żartach. – Mike wyjął z kieszeni pistolet i przyłożył do głowy Josh'a.

- O, poczekaj, zrobiłem ci krzywdę? – zapytał zezłoszczony. –Zabolało mojego misiaczka? – kucał nad Josh'em. – Ojejku. TAK... STRASZNIE MI... PRZYKRO.

- Przestań. – krzyknął z bólu.

- Stary, weź przestań...

- Przestań... Micheal... - chłopak podniósł swoją „ofiarę" z ziemi. – Przepraszam... Stary... Nawet nie wiesz, jak bardzo mi przykro, że coś się stało Jessice. Ale przysięgam, przysięgam, że ja nie mam z tym nic wspólnego...

Chris mógł teraz powiedzieć do niego ze złością lub agresywnie.

- Josh, szczerze... Naprawdę oczekujesz, że po tym wszystkim, co odstawiłeś, będziemy w stanie ci zaufać choćby na jeden moment?

I CO BY BYŁO GDYBY...

Until DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz