Rozdział 27

747 52 13
                                    

Następnego dnia obudziłam się z poczuciem winy. Dopiero teraz zaczęłam się bać. Federico mógł przyjść do mnie w każdej chwili i nakryć mnie z Diego. Gdyby ktoś się dowiedział, co zrobiłam... To była zdrada, a pałac rozprawiał się ze zdrajcami tylko w jeden sposób. Jednak z drugiej strony nie chciałam się tym przejmować. Rozkoszowałam się wspomnieniem spojrzenia Diega. Na samą myśl o jego dotyku i pocałunkach przechodziły po moim ciele przyjemne dreszcze. Żałowałam, że nie mogliśmy porozmawiać dłużej. Co myśli o tym Diego? To dziwne, że po tym jak za wszelką cenę próbowałam przestać go pragnąć, on pragnie mnie nadal.
Jest sobota i powinnam pójść do Komnaty Dam, ale nie dałabym rady tam wytrzymać. Potrzebowałam się skupić i przemyśleć pewne sprawy. Gdy przyszły pokojówki powiedziałam im, że boli mnie głowa i muszę odpocząć. Bardzo się zmartwiły. Przyniosły mi śniadanie do łóżka i sprzątały najciszej jak się dało. Poczułam się winna, że je okłamuję, ale nie zniosłabym towarzystwa dziewczyn, królowej a może nawet Fede, gdy moje myśli zajmował wyłącznie Diego.
Próbowałam zasnąć, lecz nie udało mi się to. Zamiast tego usłyszałam pukanie do drzwi. Sara spytała czy może otworzyć. Skinęłam głową. W duchu modliłam się, aby nie był to Federico. W drzwiach pojawił się Diego. Natychmiast zerwałam się z łóżka.
-Przepraszam panienko- powiedział do Sary- Jestem gwardzista Dominguez. Muszę porozmawiać z lady Ludmiłą o pewnych kwestiach bezpieczeństwa.
-Oczywiście- odparła z uśmiechem
Valencia i Ibbie zachichotały, gdy Diego się z nimi przywitał. Tak od zawsze miał powodzenie wśród kobiet.
-Czy mamy wyjść panienko?- zapytały
Zastanowiłam się chwilę. Nie chciałam, aby wyglądało to podejrzanie, ale wiedziałam, że potrzebujemy trochę czasu
-Tylko na chwilę. Jestem pewna, że gwardzista Dominguez nie zajmie dużo czasu- zdecydowałam, a dziewczęta natychmiast wyniosły się z pokoju
-Mylisz się. Zamierzam zająć ci dużo czasu- mrugnął do mnie
-Trudno mi uwierzyć, że cię tu widzę
Musnął moje palce swoimi.
-Nie przyszło mi do głowy, że tu trafię, ale skoro dzięki temu mam szansę błagać cię o przebaczenie
Zamurowało mnie.
Diego patrzył mi głęboko w oczy.
-Wybacz mi, proszę, Lu. Byłem okropnie głupi i od razu żałowałem tego, co powiedziałem tamtego wieczoru w domku na drzewie. Byłem zbyt uparty, żeby cię przeprosić no a kiedy wyczytali twoje nazwisko na liście było za późno- zatrzymał się na chwilę- Nadal cię kocham
Przygryzłam wargę. Miałam łzy w oczach.
-A twoja dziewczyna?
-Nie rozumiem...
-Przed wyjazdem widziałam was razem na rynku. Zerwaliście?
Diego zmarszczył brwi, a potem wybuchnął śmiechem. Położył się na łóżku nadal się śmiejąc. Dopiero po chwili się podniósł.
-Co ci przyszło do głowy, Lu? Ona się po prostu potknęła. Przewróciła się, a ja ją złapałem.
-Potknęła się?
-Dokładnie tak. Na rynku był tłum, ludzie wchodzili sobie pod nogi. Poleciała na mnie i śmiała się, że jest straszną niezdarą. Kiedy tylko się od niej uwolniłem, spróbowałem się przedostać pod scenę.
Pamiętałam to. Diego za wszelką cenę chciał się do mnie zbliżyć.
-I co zamierzałeś zrobić?- spytałam
Wzruszył ramionami.
-Szczerze mówiąc, nie zdążyłem się nad tym zastanowić. Zamierzałem cię błagać, żebyś została. Byłem gotów zrobić z siebie idiotę bylebyś tylko nie wsiadała do tego samochodu. Ale wiedziałem, że jesteś na mnie wściekła. Teraz już wiem, dlaczego... Nie byłem w stanie niczego zrobić- westchnął- Poza tym mogłaś znaleźć tu szczęście- spojrzał na otaczające nas rzeczy- Potem uznałem, że spróbuję cię odzyskać, gdy wrócisz- w jego głosie pojawił się smutek- Byłem przekonany, że będziesz chciała się stąd wydostać, wrócić do rodziny. Ale ty...nie zrobiłaś tego.
Popatrzył na mnie, ale na szczęście nie zapytał o moje relacje z Fede. Trochę sam już widział, ale nie wiedział, że się całowaliśmy i że ustaliliśmy potajemne sygnały, a ja nie miałam ochoty mu się z tego tłumaczyć.
-Wtedy dostałem powołanie do wojska i uznałem, że nie powinienem nawet myśleć o pisaniu do ciebie. Mogłem przecież zginąć. Nie chciałem się starać, żebyś znowu mnie pokochała, a potem...
-Znowu pokochała?- zapytałam z niedowierzaniem- Ja nigdy nie przestałam cię kochać
Szybkim, ale pełnym czułości ruchem Diego pochylił się i mnie pocałował. Położył mi rękę na policzku. Przypomniałam sobie każdą minutę z ostatnich dwóch lat. Byłam wdzięczna Bogu, że tego nie straciłam.
-Wybacz mi- szeptał między pocałunkami- Wybacz mi, Lu.
Odsunął się, żeby mi się przyjrzeć i w tym momencie otwarły się drzwi. Zamarłam z przerażenia, że pokojówki mogły nas zobaczyć.
-Dobrze, że jesteście- powiedział Diego do nich, przenosząc rękę z mojego policzka na moje czoło- Myślę, że nie ma panienka temperatury
-Co się stało?- podbiegła Ibbie
Diego wstał.
-Lady Ludmiła powiedziała, że kręci jej się w głowie
-Ojej jest panienka okropnie blada!
Nie miałam, co do tego wątpliwości. Cała krew uciekła z mojej twarzy, kiedy przyłapały nas razem. Diego był na szczęście opanowany i potrafił nas wytłumaczyć.
-Przyniosę lekarstwo!- wtrąciła Sara i pobiegła do łazienki
-Proszę mi wybaczyć, nie będę więcej pań niepokoił. Wrócę później, gdy panienka poczuje się lepiej
Pomyślałam o tym, jak dawniej całowaliśmy się w domku na drzewie. Świat wokół nas się zmienił, ale łączące nas uczucie pozostało takie same.
-Dziękuję gwardzisto- odparłam słabym głosem
Skłonił się i skierował do wyjścia.
Pokojówki krzątały się wokół mnie i próbowały wyleczyć z nieistniejącej choroby. Nie bolała mnie głowa, tylko serce, a pragnienie, by znaleźć się w ramionach Diega było tak znajome, jakby towarzyszyło mi cały czas.

Poślubić Księcia | FedemilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz