Rozdział 54

595 45 13
                                    

Przez ostatnie dwa dni jadłam posiłki w swoim pokoju, więc nie musiałam widywać się z Camilą. Czułam się niezręcznie w jej towarzystwie. Niestety dzisiaj musiałam iść na wspólny obiad. Wymieniłyśmy uśmiechy. W tej chwili żałowałam, że nie siedzę po przeciwnej stronie obok Franceski i Lary.
W tym samym momencie do sali wbiegła Jackie, szepnęła, coś do królowej po czym obie wyszły.
-Ktoś wie, co się dzieje?- zapytała Franceska
-Niestety nie- westchnęła Camila
-Wszystko będzie dobrze, dziewczyny- zapewniała Violetta
-A co jeśli ich porwali?- wyraziła swoje obawy Cami
-Raczej nie- zapewniła Lara
-A jeśli samolot się rozbił?- zapytała cicho Franceska. Była naprawdę przejęta.
A jeśli miała rację? Jeśli Federico nie żył?
Rozmowę przerwała królowa, która właśnie wróciła.
-Dobre wieści! Książę Federico i król German wracają dziś wieczorem!
Wszystkie odetchnęłyśmy z ulgą.
-Wybaczcie, ale mam kilka rzeczy do zrobienia. Dokończcie posiłek beze mnie- oznajmiła i wyszła
Dokończyłam szybko mój deser i ruszyłam na górę.
Na korytarzu zauważyłam wybiegającą z płaczem z mojego pokoju Sarę. Wiedziałam, że nie lubi mówić o swoich uczuciach, więc postanowiłam jej nie zatrzymywać.
Kiedy podeszłam pod drzwi pokoju usłyszałam kłótnię Ibbie i Valenci.
-Zawsze musisz być dla niej taka surowa!- narzekała Ibbie
-Powiedziałam prawdę!- odparła Valencia
-Nie mogłaś po prostu jej wspierać?!
-Ona mierzy za wysoko... Po co dawać jej nadzieję? Obie wiemy, że to niemożliwe.
-Jesteś po prostu wredna...
-Co takiego?!
-Jesteś wredną, egoistyczną zazdrośnicą! Nie potrafisz zaakceptować, że ktoś może odnieść większy sukces od ciebie! Nie możesz być zadowolona z tego, co masz? Zawsze poniżałaś Sarę, bo nie mieszkała w pałacu tak długo jak ty. Mi zaś zazdrościłaś, bo się tu urodziłam!
-Niczego takiego nie robiłam- odparła Valencia łamiącym się głosem- Ja po prostu chcę, czegoś więcej. Nie chcę tkwić w pałacu przez całe życie. Chcę założyć rodzinę.
Serce mi się łamało. Jedynym wyjściem dla Valenci, aby się stąd wydostać było małżeństwo, ale trudno raczej o gwardzistę, który chodziłby po korytarzu i szukał pokójwki za żonę.
Postanowiłam wejść do pokoju.
-Lady Ludmiło- obie dygnęły
Valencia otarła łzy. Nie chciałam urazić jej dumy, więc nic nie powiedziałam.
-Jak się panienka czuje?- zapytała Ibbie
-Jestem okropnie zmęczona. Muszę odpocząć. Lepiej, jeśli wy też udacie się na odpoczynek.
-Jest panienka pewna?
-Całkowicie. Do zobaczenia jutro.
Na szczęście zgodziły się wyjść. Chciałam, aby miały czas przemyśleć swoje sprawy. Sama położyłam się do łóżka i rozmyślałam o Fede.
Byłam szczęśliwa, że jest bezpieczny. Nie mogłam doczekać się jego powrotu. Znacie to uczucie, kiedy jesteście szczęśliwi przez samą myśl o danej osobie? Cały dzień czekacie, aby właśnie pomyśleć o ukochanej osobie. Tak właśnie się teraz czułam. Czułam przyjemne dreszcze na myśl o oczach Federica i jego uroczym uśmiechu. Tak bardzo potrzebowałam być blisko niego. Ciekawe czy on pomyślał podczas wyjazdu chociaż raz o mnie...
***
Nie mogłam zasnąć. W końcu uznałam, że skoro i tak nie zasnę to może poczytam pamiętnik, który pożyczył mi Federico.
W pamiętniku wyczytałam, że wcale nie chciano wprowadzenia klas. A więc kto wymyślił ten system?
Wyszłam na balkon, aby się przewietrzyć. Spojrzałam w ciemne niebo. Usłyszałam szelest w ogrodzie. Dostrzegłam Federica, który samotnie spacerował. Wrócił. Miał koszulę wyciągniętą ze spodni. Nie założył też marynarki. Zobaczyłam, że trzyma w dłoniach aparat. Widocznie też miał ciężką noc.
-Psssst!
Federico gwałtownie podniósł głowę i zaczął szukać źródła dźwięku. Zaczęłam machać rękami. W końcu mnie zauważył. Na jego twarzy pojawił się zaskoczony uśmiech. Pociągnęłam się za ucho z nadzieją, że zauważy ten gest. Odwzajemnił go. Skierował się do pałacu, a ja czekałam aż zjawi się w moim pokoju. Założyłam szlafrok i przeczesełam włosy palcami.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Wejdź.
Zanim zdążyłam na niego spojrzeć, usłyszałam dźwięk migawki aparatu.

-Ej!-Nie mogłem się powstrzymać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Ej!
-Nie mogłem się powstrzymać. Wybacz.
-Jak już zrobiłeś mi zdjęcie to chociaż je pokaż.
-Jak sobie życzysz- podszedł do mnie z aparatem. Zdjęcie było naprawdę ładne.

-Muszę przyznać, że masz talent- uśmiechnęłam się-Dzięki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Muszę przyznać, że masz talent- uśmiechnęłam się
-Dzięki.
-Jak twoja podróż?
-Była dziwna... Ojciec powiedział, że jest konflikt w Azji, ale nic tam się nie działo. Spędziliśmy kilka dni chodząc po zabytkowych miastach. Rozmawialiśmy z mieszkańcami. Ojciec był rozczarowany moją znajomością języka i stwierdził, że nie przykładam się do nauki. Jakbym bez tego nie miał dość obowiązków...
-Rzeczywiście dziwne.
-Podejrzewam, że to była ustawka. Taka próba. Ojciec ostatnio ciągle testuje mnie przy wszelakich okazjach. Jestem pewien, że oblałem.
Przez chwilę bawił się palcami.
-Poza tym bardzo chciał porozmawiać ze mną o Eliminacjach. Stwierdził, że dystans dobrze mi zrobi, abym spojrzał na to z boku. Mam dość, że wszyscy chcą rozmawiać o decyzji, którą mam podjąć.
Byłam pewna, że król chce, aby Federico o mnie zapomniał. Widziałam jak król uśmiechał się do innych dziewcząt i witał się z nimi na korytarzu. W moim przypadku nigdy tak nie było.
-Tak jak mówiłem, chodziliśmy po najróżniejszych miastach. Zobaczyłem takie, coś na jednym straganie- wyciągnął z kieszeni bransoletkę- Jest niebieska, a ty chyba lubisz kolor niebieski.
-Uwielbiam niebieski- wyszeptałam
Czyli jednak myślał o mnie...
-Nie przywiozłem nic dla reszty, więc proszę, zachowaj to w sekrecie.
-Jasne.
-Nigdy nie lubiłaś się przechwalać- mruknął
Nie mogłam oderwać wzroku od bransoletki. Była wykonana ze zwykłych koralików, dlatego podobała mi się jeszcze bardziej.
-Chcesz, żebym ci ją założył?
Skinęłam głową i wyciągnęłam ten nadgarstek na którym nie miałam sznureczka od Diega.
-Wygląda ślicznie- powiedział, kiedy skończył zapinać bransoletkę
W tym momencie w moim sercu pojawiła się nadzieja. Tak bardzo za nim tęskniłam. Może uda mi się wymazać wszystkie złe wspomnienia?
Chcę pamiętać tylko nasze dobre chwile.
Ale... Może wierzył we mnie mój ojciec i Diego, ale i tak nie byłam jak Camila. Nie byłam wystarczająco dobra. Camila była po prostu ode mnie lepsza.
Byłam tak zmęczona, zestresowana i zagubiona, że zaczęłam płakać.
-Ludmi, co się stało?- zapytał Fede
-Nie rozumiem.
-Czego nie rozumiesz?- zapytał cicho. Zanotowałam w myślach, że teraz o wiele lepiej radzi sobie z płaczącymi dziewczynami.
-Ciebie- Federico otarł moje łzy
To było dziwne, że znowu mnie dotykał, ale równocześnie takie znajome. Kiedy otarł moje łzy, nie cofnął dłoni, przytulając ją do mojego policzka.
-Ludmi...- zaczął- Jeśi chcesz coś o mnie wiedzieć... Wystarczy, że zapytasz.
Był taki szczery i prawdziwy, że  omal nie zapytałam go o wszystko, co mnie dręczyło. O to czy Camila podobała mu się od początku i co takiego w tej bransoletce sprawiło, że pomyślał o mnie.
Ale skąd miałam mieć pewność, że powie prawdę? No i co z Diego?
-Nie wiem, czy jestem gotowa.
-Rozumiem- odparł po chwili namysłu- Ale musimy wkrótce porozmawiać o tym poważnie... A gdybyś jednak była gotowa... Wiesz, gdzie mnie szukać.
Nie nalegał, wstał, skłonił się lekko, zabrał aparat i poszedł do drzwi. Obejrzał się jeszcze raz, a potem zniknął. Byłam zaskoczona tym, jak bolało mnie, że poszedł.

Poślubić Księcia | FedemilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz