Rozdział 48

1.1K 48 31
                                    

Postanowiłam usiąść na trawie i czekać. Może będą mnie szukać?

Zaczęłam myśleć nad tym wszystkim, co się wydarzyło. Rebelianci wdarli się do pałacu dwa dni pod rząd. Jak to możliwe? Czy dochodzi do tak wielkich buntów? I dlaczego pałac nie był zabezpieczony tak jak należy? Takie sytuacje nie powinny mieć w ogóle miejsca.

Teraz, kiedy nie musiałam już biec zaczynałam odczuwać coraz bardziej narastający ból w posiniaczonych i obtartych nogach. Chciało mi się pić i zaczynałam być głodna. Byłam tak bardzo zmęczona, że zasnęłam.

Przebudziłam się później słysząc czyjeś kroki. W lesie panował mrok. Jak długo spałam? Wystraszyłam się, że rebelianci wrócili, więc natychmiast skryłam się za drzewem, gotowa, aby znowu na nie wejść, ale usłyszałam, że ktoś woła moje imię.

-Lady Ludmiło! Jesteś tu?

-Lady Ludmiło!- zawołała inna osoba

-Szukajcie dokładnie. Jeśli ją zabili mogli zakopać ciało albo je powiesić. Rozglądajcie się wszędzie.

Wyjrzałam zza drzewa. W mroku udało mi się rozpoznać sylwetki gwardzistów. Byłam bezpieczna.

-Tutaj jestem!- zaczęłam biec- Jestem tu!

Wpadłam prosto w ramiona Diega.

-Mamy ją! Żyje! Co za szczęście- krzyknął do towarzyszy

Diego wziął mnie na ręce.

-Nic ci nie jest? Bałem się, że znajdziemy tylko twoje martwe ciało.

-Mam trochę podrapane nogi. Poza tym nic mi nie jest.

W następnej chwili otoczyli nas gwardziści.

-Nic panience nie jest?- spytał dowódca

-Nie, nie. Mam kilka zadrapań na nogach, ale to nic poważnego.

-Nie skrzywdzili pani?

-Nie, udało mi się uciec.

-Nie wydaje mi się, aby którakolwiek z pozostałych dziewcząt zdołała uciec w takiej sytuacji- powiedział zaskoczony-Wracamy! Bądźcie czujni. Mogą się tu jeszcze kręcić!

Kiedy szliśmy Diego szepnął do mnie:

-Wiedziałem, że jesteś szybka i zwinna, ale mimo to okropnie się o ciebie bałem.

-Nie powiedziałam prawdy.

-Jak to?

-Znaleźli mnie.

-Żartujesz?

-Jedna dziewczyna mnie zauważyła, dygnęła i pobiegła dalej.

-Dygnęła?

-Też byłam zaskoczona. Nie wyglądała na niebezpieczną. Była taka...zwyczajna.

Przypomniałam sobie jak Federico opisywał obie frakcje. Dziewczyna musiała być z Północy. Chciała po prostu wypełnić misję. Nie miałam jednak wątpliwości, że w nocy zaatakowali nas Południowcy. Północni musieli nas obserwować skoro wiedzieli, że mamy chwilę słabości. To wydało się przerażające.

-Ona niosła mnóstwo książek- powiedziałam

-Tak, to się często dzieje. Nie mam pojęcia, co z nimi robią. Pewnie używają za podpałkę.

Za tym musiało kryć się, coś więcej. Tej dziewczynie zależało na zebraniu rozrzuconych książek. Poza tym materiał na podpałkę mogliby znaleźć w innym miejscu o wiele prostszym do obrabowania niż pałac.

Poślubić Księcia | FedemilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz