Rozdział 53

575 45 8
                                    

Podczas śniadania panowała cisza. Królowa nie odezwała się ani słowem. Wpatrywała się jedynie w puste miejsca króla i Federica. Podczas posiłku postanowiłam zapytać Camile czy coś się stało:
-Coś jest nie tak?
Westchnęła.
-Podobno urwał się kontakt z królem i Fede. Nie wiadomo, co się z nimi dzieje.
-Jak to?
-To dziwne. Król zadzownił po wylądowaniu, a później nie dało już się nawiązać z nimi kontaktu.
-Mam nadzieję, że nic złego się nie stało.
-Ja również. Chciałabym z tobą jeszcze porozmawiać. Czy mogłybyśmy po śniadaniu przejść się po ogrodzie?
-Oczywiście- odparłam. Byłam ciekawa, czego chce Camila.
Po śniadaniu udałyśmy się do ogrodu. Pogoda dzisiejszego dnia dopisywała.
-Dawno mnie tu nie było- powiedziałam, rozkoszując się promieniami słońca na mojej twarzy
-Zwykle przychodzisz tu z Fede, prawda?
-Mhm.
Skąd ona wie takie rzeczy? Może wszyscy wiedzą?
-Myślę, że powinnyśmy porozmawiać o Federico- powiedziała
-W jakim sensie?
-No cóż... Byłam pewna, że przegram. Chyba wszystkie byłyśmy...No może poza Fran. To się wydawało oczywiste. Federico chciał ciebie, Ludmi. Ale potem wydarzyła się ta sytuacja z Naty i wszystko się zmieniło.
-I chcesz teraz powiedzieć, że ci przykro, bo zajęłaś moje miejsce, czy jak?
-Nie!-odparła zdecydowanie- Wiem, że jemu nadal na tobie zależy. Chcę tylko powiedzieć, że wydaje mi się, że w tej chwili mamy wyrównane szanse. Polubiłam cię, jesteś wspaniałą osobą, więc nie chciałabym, aby między nami był jakiś konflikt.
-Więc...?
-Więc proponuję, abyśmy były ze sobą zupełnie szczere w kwestii naszych relacji z Federico.
Postanowiłam zadać pytanie, które dręczyło mnie już od pewnego czasu.
-Kiedy ty i Federico zdążyliście się do siebie tak zbliżyć?
Oczy Camili przybrały rozmarzony wyraz twarzy, zaczęła bawić się kosmykiem rudych włosów.
-Chyba zaraz po tej historii z Naty. To pewnie zabrzmi głupio, ale zrobiłam dla niego kartkę z życzeniami. Zawsze tak robiłam, kiedy ktoś z mojej rodziny był zmartwiony. Federico był zachwycony. Powiedział, że nikt jeszcze nie dał mu prezentu.
No tak. Po tym wszystkim, co dla mnie zrobił ja nie dałam mu wzamian nic.
-Poprosił, żebym została w jego pokoju. Rozmawialiśmy...
-Byłaś w jego pokoju?
-Tak, a ty nie?
Moje milczenie wystarczyło.
-Och... Nie masz, czego żałować. Ma tam stojak na broń i mnóstwo zdjęć na ścianie. Nic specjalnego. W każdym razie potem zaczął odwiedzać mnie coraz częściej. To działo się bardzo szybko.
-Właściwie przyznał mi się do tego... Powiedział, że potrzebuje nas obu.
-Czyli... Jeteś pewna, że nadal mu na tobie zależy?
-Naprawdę chcesz o tym słuchać, Cami?
-Tak! Chcę wiedzieć, na czym stoję. Powiem ci wszystko, co będziesz chciała wiedzieć.
-Jestem całkowicie pewna, że chce, żebym tu została, ale jestem też pewna, że ciebie również chce.
-Domyśliłam się tego.
-Pocałował cię?- wypaliłam
-Nie, ale myślę, że zrobiłby to, gdybym wcześniej nie poprosiła go, aby nie próbował. W mojej rodzinie jest tradycja, że czeka się z pierwszym pocałunkiem do zaręczyn.
-A próbował?
-Nie. Czasem całuje mnie w rękę lub policzek. To urocze.
Skinęłam głową.
-A czy ciebie całował?- zapytała
Miałam ochotę się pochwalić, że to był jego pierwszy pocałunek.
-Tak jakby.
Gdyby wiedziała, że posunęliśmy się o wiele dalej...
-Tak czy nie?
-To skomplikowane.
-Ludmi, jeśli nie zamierzasz być szczera, tracimy tutaj czas. Myślę, że obie skorzystamy, jeśli się zaprzyjaźnimy.
-Chcę się z tobą zaprzyjaźnić, Cami. Szczerze myślałam, że już mi się udało.
-Ja też- odparła łagodnie
-Po prostu trudno mówić mi o moich prywatnych sprawach. Szanuję twoją szczerość, ale nie jestem pewna czy chcę wiedzieć wszystko mimo, że sama zapytałam.
Camila uśmiechnęła się.
-Uszanuję to. Ale czy oddałabyś mi przysługę?
-Tak, jeśli będę mogła.
-Jeśli wiedziałabyś, że on mnie nie wybierze...Mogłabyś mnie ostrzec? Nie wiem, co do niego czujesz, ale ja go kocham, więc wolałabym wiedzieć. Oczywiście, jeśli będziesz pewna.
Kochała go. Kochała i potrafiła powiedzieć to na głos. Camila kochała Fede.
-Jeśli sam mi to powie to oczywiście. Powtórzę ci to.
-Obiecajmy sobie, że nie będziemy sobie celowo przeszkadzać. Chcę wygrać uczciwie. Podejrzewam, że ty również.
-Spokojnie. Nie jestem jak Franceska-roześmiałyśmy się
-To świetnie.
-Muszę już iść- skłamałam- Dziękuję za tę rozmowę.
-To ja dziękuję, że zgodziłaś się spotkać i pezepraszam, jeśli byłam natrętna.
-Nic z tych rzeczy. Do zobaczenia.
-Cześć.
Ruszyłam szybko w stronę pałacu. Kiedy byłam już na korytarzu prowadzącym do mojego pokoju ujrzałam na podłodze gazetę. Artykuł z pierwszej strony przykuł moją uwagę. Postanowiłam podnieść gazetę i przeczytać.
Kolejny atak rebeliantów dziś rano, tym razem w Cordobie. Ponad trzysta osób zabitych, a kolejne sto rannych. Rebelianci ponownie żądają przerwania Eliminacji i obalenia obecnej monarchi.
Poczułam ciarki na mojej skórze. Kolejny atak i po raz kolejny chcą zakończenia Eliminacji. O to chodzi w tych atakach? Chcą się nas pozbyć?
Nie wiedziałam, co robić. Nie powinnam czytać tej wiadomości, więc nie mogłam z nikim porozmawiać. Uznałam, że zostawię gazetę na podłodze. Wkrótce przyjdzie jakiś gwardzista i zaniesie ją w odpowiednie miejsce.

Poślubić Księcia | FedemilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz