Rozdział 68

567 37 13
                                    

Po śniadaniu Federico podszedł do mnie.

-Witaj, Ludmi. Zapytałbym cię, co chcesz robić, ale mamy bardzo ograniczone możliwości. Nie możemy oddalać się od pałacu.

-Nawet z gwardzistami?

-Niestety... Może obejrzymy film?

-To nie to samo... Wykorzystajmy ten czas jak najlepiej.

Spojrzałam w stronę okna i zauważyłam, że pada deszcz. Odkąd byłam w pałacu nie padał tutaj deszcz.

-Spójrz!- podbiegłam do szyby- Deszcz.

-I co z tego?- zapytał zdziwiony

-To piękne... Tęskniłam za deszczem.

-To do ciebie podobne... Znaleźć piękno tam, gdzie inni go nie widzą.

-Chcę go poczuć...

-Nie możemy... Chociaż w sumie- uśmiechnął się- Chodź za mną.

Poprowadził mnie na korytarz, gdzie akurat nie było gwardzistów. Nacisnął przycisk w ścianie. No tak... Kolejne tajne przejście.

Szliśmy krętymi schodami do góry, gdy nagle Federico otworzył drzwi. Poczułam zapach deszczu.

-Dach?- zapytałam

Fede skinął głową. Wyszliśmy na niewielki balkonik. Może nie było to najpiękniejsze miejsce, ale byłam szczęśliwa, że jestem na zewnątrz.

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Federico wepchnął mnie pod deszcz i byłam cała przemoczona. Szybko odwdzięczyłam mu się tym samym.

-Muszę zadać ci jedno pytanie...- zaczął

-Słucham.

-Jak dziewczyny dowiedziały się o tym, że widziałaś mnie bez koszulki?

Spuściłam wzrok.

-Oglądałyśmy ćwiczących gwardzistów i w pewnym momencie powiedziałam, że bez koszulki wyglądasz równie dobrze.

-W takim wypadku nie mogę być zły- roześmiał się

-Przyprowadziłeś tu kiedyś, którąś z uczestniczek?

-Gery... Nikogo więcej.

-W porządku.

-Pocałowałem Cami- wypalił nagle- Niedawno... Po raz pierwszy. Wydaje mi się, że powinnaś wiedzieć.

-Dziękuję, że jesteś ze mną szczery.

Gdybym dowiedziała się o tym pocałunku teraz pewnie bym się załamała, ale że wiedziałam już wcześniej przyjęłam to dość spokojnie.

-Zatańczysz ze mną?- zapytał

-Jestem okropną tancerką.

-Nie szkodzi. Potrenujemy- posłał mi uśmiech

Federico przyciągnął mnie do siebie, a ja wtuliłam się w niego. Kołysaliśmy się lekko do dźwięków deszczu. Kiedy trwałam przytulona do Fede czułam się bezpiecznie. Czułam, że wszystko, co złe odeszło w dal. Byliśmy przyjaciółmi, którzy zdali sobie sprawę, że nie potrafią bez siebie żyć. Wiele nas różniło, ale równie wiele łączyło. Może nasza relacja była burzliwa, ale wiedziałam, że to, coś zupełnie innego niż to, co dotąd czułam.

Fede przyciągnął mnie do siebie. Poczułam jego mokre usta na swoich. Był między nami żar. Pasquarelli ściskał mnie mocno jakby w obawie, że zaraz zniknę. Poza dźwiękiem deszczu było cicho. Tylko ja i on.

Nie mogłam wiedzieć, co przyniesie nam los. Chciałam tylko, żeby nasze drogi się złączyły.

Musiało tak być. Musiało, ponieważ...ponieważ... kochałam Fede. Kochałam go. Pierwszy raz nie miałam, co do tego cienia wątpliwości. Nie zasłaniałam się już obawami związanymi z Diego.

Tylko, co jeśli Federico nie kochał mnie?

-Jesteś prześliczna, kiedy wyglądasz okropnie- powiedział

Roześmiałam się.

-Dziękuję. Dziękuję za wszystko.

-Nie masz, za co dziękować. Dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko.

Miałam wrażenie, że moje serce zaraz eksploduje. Chciałam, aby dziś się wszystko zakończyło. Chciałam końca tych cholernych Eliminacji.

-Chodźmy się wysuszyć, a potem obejrzymy film.

-Dobry pomysł- odparłam- Mam ochotę na komedię romantyczną.

-A ja na horror...

-Sam powiedziałeś przed chwilą, że zrobiłbyś dla mnie wszystko, więc...

-Sprytnie- uśmiechnął się

Fede otworzył drzwi tajnego przejścia, a przed nami ukazał się król.

-Zapewne to był twój pomysł- zwrócił się do syna

-Owszem.

-Zdajesz sobie sprawę, na jakie niebezpieczeństwo naraziłeś siebie i ją?- wskazał na mnie

-Przecież na dachu nie czają się rebelianci- westchnął

-Wystarczy jeden dobrze wymierzony strzał. Idź się ogarnij, bo mamy dużo roboty.

-Ale ja...

-Żadnego „Ale".

-Przepraszam Ludmi... Przełożymy oglądanie filmu na inny dzień.

-Jasne, nie ma problemu- posłałam mu blady uśmiech

Poślubić Księcia | FedemilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz