Rozdział 55

654 47 20
                                    

Dzień zaczęłyśmy od lekcji z Jackie.
-Królowa zawsze stoi na czele jakiegoś komitetu. Na przykład królowa Angeles wprowadziła program opieki dla osób z dziećmi niepełnosprawnymi. Wiele takich osób umierało z powodu braku środków na leczenie. Statystyki pokazują, że program królowej znacznie zmniejszył tę liczbę.
-Czy też mamy wymyślić taki program?- zapytała Violetta
-Tak. To właśnie będzie wasze kolejne zadanie. Za dwa tygodnie w Biuletynie przedstawicie swoje pomysły.
Wszystkie dziewczęta pisnęły podekscytowane poza mną i Franceską, która jedynie przewróciła oczami.
-Czy to konieczne?- zapytała Franceska
-Oczywiście! Nie wiem, która z was zostanie żoną księcia Federica, ale właśnie to między innymi będzie należało do jej obowiązków.
Franceska burknęła pod nosem
Jak ona mogła chcieć tylko władzy? Naprawdę nie zamierzała dać nic od siebie? W tym momencie uznałam, że byłabym lepszą księżniczką od niej. Taka była prawda. Nie miałam znajomości takich jak Franceska ani godności Camili, ale przynajmniej mi zależało. To chyba ważne, prawda?
Bałam się tego projektu, ale czułam też, że mogę się wykazać, jeśli tylko się postaram. Zamierzałam dać z siebie wszystko. Chciałam w końcu być zauważona. Może i tak przegram, może i tak nie nadaję się na księżniczkę, ale przynajmniej nie będę żałować, że nie pokazałam na co mnie stać.
***
Ten program okazał się o wiele trudniejszy niż przypuszczałam. Siedziałam już od kilku dni głowiąc się, a nadal nie wiedziałam, co chcę przedstawić. Czytałam, pytałam pokojówki i nic. Chciałam zapytać Diega, ale nie widziałam go od kilku dni. Prawdopodbnie postanowił być bardziej ostrożny, kiedy wrócił Federico.
Najgorsze, że moje rywalki były całkowicie pochłonięte swoimi projektami. Widywałam je tylko podczas posiłków.
Cholera.
Kiedy nadszedł piątek uświadomiłam sobie, że został tylko tydzień. Muszę się pospieszyć. W dzisiejszym Biuletynie ogłoszono, że za tydzień przedstawimy propozycje programów jakie chciałybyśmy wprowadzić. Byłam zdenerwowana jeszcze bardziej.
Zauważyłam, że Federico mnie obserwuje. Pociągnął się za ucho. Odpowiedziałam mu tym samym.
Czekałam na niego niespokojnie krążąc po pokoju. Usłyszałam pukanie, a po chwili Federico był już w środku.
-Jak się miewasz?- zapytał
-Strasznie się denerwuję.
-To dlatego, że jestem taki przystojny, prawda?
Roześmiałam się.
-Twój urok na mnie nie działa.
-Jasne... Wmawiaj sobie dalej- śmiał się
-Racja,  nie mogę oderwać od ciebie wzroku- odparłam sarkastycznie- A tak na poważnie to chodzi o ten projekt.
-Możesz pokazać, co już masz. Camila tak zrobiła.
Zaczęłam tracić pewność siebie. Oczywiście, że tak zrobiła.
-Nic jeszcze nie mam- przyznałam się
-W takim wypadku to faktycznie może być stresujące.
Rzuciłam mu spojrzenie mówiące, że nie ma pojęcia, jak ja się czuję.
-Co jest dla ciebie ważne? Musi być, coś na co inni nie zwracają uwagi- rozłożył się wygodnie na krześle
Jak może być taki odprężony?
-Zastanawiam się nad tym od tygodnia.
Roześmiał się cicho.
-Myślałem, że tobie będzie najłatwiej. Z pozostałych tu jesteś z najniższej klasy. Widziałaś najwięcej biedy i ludzkiego nieszczęścia.
-Tak, ale nigdy nie mogłam nic zmienić- westchnęłam- Ludzie, którzy ciężko pracowali i zostawali kalekami przez co degradowani byli do niższych klas. Dziewczyny pchające się do łóżek obcym facetom byle tylko dostać trochę grosza. Dzieci, którym brakowało ciepła, jedzenia, miłości. Mam przed oczami tyle obrazów, ale jak można temu zaradzić? Co miałabym powiedzieć?
-Masz całkowitą rację- odparł Federico i zamilkł
-Tak naprawdę to chciałem porozmawiać o czymś innym- odezwał się po chwili
-O czym?
Przysunął krzesło bliżej mnie.
-O tobie.
-Jaśniej?
-Myślałem, że kiedy zobaczysz Naty to znowu zacznie ci na mnie zależeć, ale tak się nie stało...
-To nie chodzi o ciebie, tylko o tytuł...
-Ale po spotkaniu Naty...
-Po spotkaniu z Naty działo się wiele rzeczy. Raz rozumiałam na czym polega bycie księżniczką, a po chwili przestawałam. Nie jestem jak inne dziewczyny. Ty się tu wychowałeś, a dla mnie byłaby to ogromna zmiana.
-Rozumiem to Ludmi, dlatego dałem ci czas, ale musisz też myśleć o mnie.
-Myślę.
-Nie, nie w ten sposób. Nie zostało już wiele czasu. Ten projekt ma być kolejną częścią, która zadecyduje o mojej decyzji.
-Domyśliłam się.
-Więc co mam zrobić, kiedy zostaną cztery kandydatki? Dać ci więcej czasu? Kiedy zostaną trzy powinienem dokonać ostatecznego wyboru. Jeśli wtedy nadal będziesz miała wątpliwości, co mam zrobić?
Przygryzłam wargi.
-Nie wiem.
-Potrzebuję twojej odpowiedzi. Nie mogę odesłać do domu, kogoś, kto naprawdę chce tu być, kto chce mnie, tylko po to, żebyś na końcu zmieniła zdanie.
-Czyli muszę dać ci odpowiedź teraz? Czy jeśli powiem, że chcę zostać to znaczy też, że chcę być tą jedyną? Nie wiem tego na pewno.
-Nie musisz odpowiadać teraz, ale do czasu Biuletynu powinnaś wiedzieć czego chcesz. Nie zamierzam dawać ci ultimatum, ale zachowujesz się trochę nieodpowiedzialnie- urwał na chwilę- Nie chciałem, aby ta rozmowa potoczyła się w taki sposób. Chyba powinienem już iść.
Słyszałam w jego głosie, że chciałby, żebym poprosiła go o zostanie.
-Chyba powinieneś- wyszeptałam
Potrząsnął głową z irytacją.
-Dobrze- przeszedł gniewnymi krokami przez pokój- Pójdę zajrzeć do Camili.

Poślubić Księcia | FedemilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz