Rozdział 47

707 51 26
                                    

Mogłyśmy opuścić schron. Skierowałam się schodami na górę. Kiedy znalazłam się na górze, stało się jasne, że pałac zaatakowali Południowcy. W korytarzu prowadzącym do mojego pokoju wszystko było zdemolowane. Ledwo udało mi się przejść.

Zwykle cały bałagan był już posprzątany za nim wyszłyśmy ze schronu, ale tym razem najwyraźniej było tego za dużo. Żałowałam, że muszę na to wszystko patrzeć. Kilka pokojówek zmywało ze ściany olbrzymi napis NADCHODZIMY

Im szłam dalej tym słowa ciągnęły się przez dalszą część korytarza. Wypisane to farbą to błotem, a w jednym chyba krwią. Przeszły mnie ciarki. Co mieli na myśli?

Po chwili podbiegły do mnie moje pokojówki.

-Panienko, wszystko w porządku?- zapytała Sara

-Tak, w porządku.

-Chodźmy, panienko. Pomożemy się panience przygotować.

Posłusznie poszłam z nimi. Byłam oszołomiona tym, co przed chwilą zobaczyłam. Nie byłam w stanie myśleć o niczym innym. Moje pokojówki były bardzo opanowane. Starały się mnie uspokoić rutynowymi czynnościami.

Kiedy byłam gotowa, przyszła inna pokojówka, aby zabrać mnie do ogrodu.

Pogoda dopisywała. Słońce pozwalało z łatwością zapomnieć o wydarzeniach ostatnich godzin. Federico, królowa oraz król siedzieli przy stole ze stosem dokumentów, podejmując jakieś decyzje. Obok przy innym stole Franceska, Lara i Violetta planowały swoje przyjęcie. Dyskutowały tak zawzięcie, że najwyraźniej zapomniały o ubiegłej nocy.

Camila i ja usiadłyśmy przy podobnym stole, ale w przeciwieństwie do naszych rywalek, pracowałyśmy bardzo wolno. Trudno było mi z nią rozmawiać, bo nie mogłam zapomnieć widoku Federica i jej w schronie.

-Już wiem, co zrobić z kwiatami- oznajmiła

-W takim razie świetnie.

Moje spojrzenie powędrowało w stronę Federica, który próbował udawać bardziej zajętego niż był w rzeczywistości. Można było zauważyć, że król wyraźnie ignorował jego komentarze. Nie rozumiałam tego. Jeśli król obawiał się, że jego syn nie będzie dobrym władcą, powinien go instruować i uczyć.

Federico podniósł głowę  znad papierów i zauważając, że na niego patrzę, pomachał do mnie. Do mnie... Myślałam tak dopóki nie zobaczyłam, że Camila do niego macha. Starałam się skupić na organizacji przyjęcia, aby nie dać po sobie poznać jak bardzo głupio się poczułam.

-Czy on nie jest nieziemsko przystojny?- zapytała Camila

-Jest.

-Cały czas zastanawiam się jakby wyglądały dzieci z jego włosami i moimi oczami.

-Jak twoja kostka?- musiałam zmienić temat

-Trochę boli, ale nie jest źle. Do przyjęcia powinno być w porządku.

-To świetnie- uśmiechnęłam się- Nie chciałabym, żebyś kuśtykała, witając się z Włochami- chciałam, żeby zabrzmiało to życzliwie, albo nawet zabawnie, ale Camila zaczęła zastanawiać się, co miałam na myśli.

Otwarła usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła, kiedy zauważyła, że Federico podchodzi do stołu z przekąskami.

-Zaraz wracam- rzuciła i pokuśtykała szybciej niż mogłabym się tego spodziewać

Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Franceska także podeszła do stołu po wodę. Powiedziała, coś co rozbawiło Federica. Camila też się uśmiechnęła, ale widać było, że jest niezadowolona z tego, że Franceska przeszkadza jej w spędzaniu czasu z Fede.

Poślubić Księcia | FedemilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz