Wracając do domu z Michael'em siedzieliśmy w ciszy. Mijając przystanek autobusowy zobaczyłam dość niską dziewczynę. Była inna niż reszta ludzi. Stała zagubiona, ale starała się ukryć tą niepewność. Miała falowane, czarne włosy i szare oczy.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Mike?
-Hm?
-Znasz tą dziewczynę?-wskazałam na czarnowłosą. Michael widząc ją zatrzymał się i lekko uchylił szybę
-Tessa!
Czarnowłosa patrzyła z zdziwieniem na chłopaka ,ale uśmiechnięta podeszła.
-hej Mike
-Wsiadaj
-Ale...
-Nie dyskutuj ,wsiadaj
-Oki
Tessa wsiadła do samochodu ,a ja dopiero teraz zaczęłam czuć się nie zręcznie
-Hej Vanessa
-Hejka Tessa, przyrodnia siostra Michael'a, a ty jesteś jego...?
-Jest moją dziewczyną-wtrącił się do naszej wymiany zdań Mike -a tak w ogóle co tutaj robisz?
-Ymmm, nie obraź się Vanessa, ale mogę Ci ufać?
-Myślę ,że tak
-Okej, a więc...uciekłam z domu.
-Co?! Tess ,ty nawet nie masz 18 lat!!
-To moja wina?! Oni ciągle się o wszystko czepiają!
-To nie można było zadzwonić?!
-Nie?! Skąd miałam wiedzieć, że jesteś w Vegas!!
-Bo Ci kurwa pisałem!
-Nie mam telefonu!
-Bo?!
-Bo zgubiłam!
Słuchałam tej rozmowy. Chciałam się nie wtrącać, ale no właśnie chciałam...\
-CISZA!!
Oboje na mnie spojrzeli. W oczach Mike'a widziałam złość ,ale i podziw. Taa wiem ,zawsze taka cicha a tu proszę! Natomiast u Tessy widziałam złość i strach
-Możecie się uspokoić? Wina leży po obu stronach. Ty Mike powinieneś ją wspierać, chociaż rozumiem Twoje zachowanie, a ty Tess? Nie powinnaś uciekać z domu ,ale rozumiem Twój powód. Więc do cholery ogarnijcie się ,bo jak nie to zadzwonię do Twoich rodziców-tu spojrzałam na Tess- a z Tobą poważnie porozmawiam i nie będę taka milutka-skierowałam swój wzrok na Mike'a
-Wiesz co Tess? Ja się dalej zastanawiam jak z nią wytrzymuję
-Mike...ja też!-rodzeństwo zaczęło się śmiać. W moich oczach zaczęłam czuć łzy. Starałam się je odgonić mrugając ,ale to nic nie pomagało
-Mike zatrzymaj się
-Co?-mówił przez śmiech.
-Zatrzymaj się do cholery!
Chłopak zatrzymał się na poboczu, a ja na nic nie patrząc po prostu wysiadłam
-Vanessa? Van!
-Co?!
-Co ty robisz?
-Idę do Max'a
-Ale właśnie wracamy i mieliśmy...
-Nic mnie nie obchodzi co mieliśmy! Zajmij się ważniejszymi sprawami!
-Wiesz co?! Może masz rację!
-Wiesz w czym jeszcze mam rację?!
-Słucham!
-Że z nami koniec!
-To samo chciałem powiedzieć!
-Chociaż w tym się zgadzamy
-Tylko w tym
Mike wsiadł z powrotem do samochodu i z piskiem opon odjechał. Ja szybko weszłam do jakiejś kawiarni. Zamówiłam gorącą czekoladę i usiadłam w koncie. Czekając na swoje zamówienie zadzwoniłam do Victora.
-No co tam Vanessa?
-Mam nie typowe pytanie
-Słucham?
-Mógłbyś opłacić mój pobyt w hotelu?
-Przecież Mike...
-Pokłóciliśmy się i już nie jesteśmy razem. Mogłabym podjechać pod Twój hotel? Sama bym opłaciła pokój ,ale obecnie mam przy sobie tylko parę dolarów i...
-Vanessa....Przyjedź za godzinę. Na razie jestem w drodze
-Dziękuję
Kiedy skończyłam rozmowę ,akurat podano mi napój. Zaczęłam powoli go pić ,aby przy okazji się nie poparzyć. Obserwowałam klientów baru. To co było zaskakując to to, że nie było tu nikogo poza mną kto siedziałby sam przy stoliku. Czując się tu nieswojo zostawiłam pieniądze na stoliki i wyszłam z knajpki.