38

5.5K 227 5
                                    

Mike POV 

Chodziłem z Loren już od paru godzin po sklepach,a ona nawet nie przymierzyła jednej koszulki! Zakupy z nią były najgorszą rzeczą na jaką się zgodziłem. Każda koszulka, podkreślam KAŻDA była dla niej albo za obcisła, albo miała głupie wykończenie, albo był nie odpowiedni kolor. 

-Lor...

-Miki przestań marudzić! Co ja porady na to, że wszystkie są beznadziejne?

-A ta różowa z falbaną?

Wskazałem na bluzkę z odkrytymi ramionami ,gdzie przez całą długość ciągnęła się falbana ozdobiona małymi ,za pewne nie prawdziwymi diamencikami. 

-A nie jest zbyt rażąca? Taki kolor wybija się w tłumie!

-Jest idealna. W tłumie wybija się Twoja

-Ale jest godna podziwu! A ta różowa....

-Jest?

-No...jest tania i tandetna!

-Loren! Chodzimy po sklepach już parę godzin! 

-Ugh! To jedź do siebie, ja później dojadę 

-Jesteś pewna?

-Tak

-Jak chcesz...kocham cię

-Ja Ciebie też

Pocałowałem dziewczynę w policzek i poszedłem do samochodu. 

Lori była wspaniała, ale przez swoją pracę stała się bardzo wybredna i wrażliwa na nawet najmniejszy szczegół. Moje rozmyślenia przerwał telefon od Luke'a

-Halo?

-Mike?

-No co tam?

-Przyjedź z Van

-Stary...my nie jesteśmy już razem

-Proszę

-Co?

-To bardzo poważne...chodzi o Claudię 

-Okej...postaram się przekonać Van i może przyjedziemy jutro

-Dzięki

Telefon Luke'a był bardzo dziwny.

Po pierwsze: Luke'owi nigdy nie chce się dzwonić

Po drugie: Luke nigdy  o nic nie prosi 

Po trzecie: Luke nigdy nie był tak bardzo poważny

Wsiadłem do samochodu i pojechałem do hotelu. Zatrzymałem się na podziemnym parkingu i udałem się do wyjścia. Podszedłem do recepcji i odebrałem swój klucz.  Kiedy znalazłem się przy odpowiednim pokoju wybrałem numer do Vanessy.

1 sygnał

2 sygnał

3 sygnał

4 sygnał

Nic. Zacząłem się niepokoić. Nie włączyła się sekretarka ,a dziewczyna nie rozłączyła się. Szybko wybrałem numer do Pastera

-Paster?

-Michael...co jest?

-Vanessa kontaktowała się ostatnio z Tobą?

-Nie

-Nie odbiera

-Zadzwoń do jej przyjaciół, u których się zatrzymała.

-Nie wiem u kogo

-Zależy Ci na dziewczynie, a nawet nie znasz jej przyjaciół..

-Ale wiem ,gdzie mieszka

-To po co do mnie dzwonisz?

-Ja...

-Haha, dalej się zawstydzasz jak temat schodzi na temat dziewczyny 

-Jasne...

-A teraz nie przeszkadzaj mi ,bo mam spotkanie

-Ta

Zamiast jechać do hotelu skręciłem do posiadłości ,w której mieszkała Van. 

Vanessa POV 

Siedzę przy stole w obcym mi pomieszczeniu. W ręce trzymam test ciążowy, który pokazuje jedną kreskę. Płaczę. Obok mnie siedzi Lena ,która mnie przytula, a na przeciwko Natasha ,która się śmieje i trzyma ręce na zaokrąglonym brzuchu

-Haha mówiłam! Jesteś beznadziejna!

-To nie moja wina! 

-Jasne!

Pokój rozmazał się ,a ja stałam teraz w kuchni i patrzyłam się na kalendarz. Czerwonym kółeczkiem zaznaczona była data 18 marca. Niebieski prostokąt wskazujący dzisiejszą datę był na 30 marca. Znowu płakałam. Osunęłam się po ścianie i skuliłam się.

 Kiedy podniosłam głowę nie widziałam kuchni, a plac zabaw. Bawiły się tam dzieci, a na ławkach obok siedzieli uśmiechnięci rodzice pilnujący swoich pociech. Ja stałam dalej trzymając w ręce małą lalkę z blond włosami i piwnymi oczami. Lalka była inna niż wszystkie. Z jej oczu płynęły łzy. W moich oczach nie było widać smutku ,ale radość.

Jakaś dziewczyna potrząsnęła moje ramie. Złapałam ją za rękę i powiedziałam nie zrozumiałe nawet dla mnie słowa:

Ja zrobię to czego nie zrobię. Ja wyjadę tam, gdzie nie wyjadę. Ja pokocham, co pokochałam dawniej. 

============================================

Witam po dłuuuuugiej przerwie! Dzisiaj krótki ,bo jest tak gorąco, że nawet lód roztapia się po minucie! 

Jak myślicie co oznaczały słowa Van w śnie? ;)  

Zamieszkać z wrogiem| ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz