Mike POV
Chodziłem z Loren już od paru godzin po sklepach,a ona nawet nie przymierzyła jednej koszulki! Zakupy z nią były najgorszą rzeczą na jaką się zgodziłem. Każda koszulka, podkreślam KAŻDA była dla niej albo za obcisła, albo miała głupie wykończenie, albo był nie odpowiedni kolor.
-Lor...
-Miki przestań marudzić! Co ja porady na to, że wszystkie są beznadziejne?
-A ta różowa z falbaną?
Wskazałem na bluzkę z odkrytymi ramionami ,gdzie przez całą długość ciągnęła się falbana ozdobiona małymi ,za pewne nie prawdziwymi diamencikami.
-A nie jest zbyt rażąca? Taki kolor wybija się w tłumie!
-Jest idealna. W tłumie wybija się Twoja
-Ale jest godna podziwu! A ta różowa....
-Jest?
-No...jest tania i tandetna!
-Loren! Chodzimy po sklepach już parę godzin!
-Ugh! To jedź do siebie, ja później dojadę
-Jesteś pewna?
-Tak
-Jak chcesz...kocham cię
-Ja Ciebie też
Pocałowałem dziewczynę w policzek i poszedłem do samochodu.
Lori była wspaniała, ale przez swoją pracę stała się bardzo wybredna i wrażliwa na nawet najmniejszy szczegół. Moje rozmyślenia przerwał telefon od Luke'a
-Halo?
-Mike?
-No co tam?
-Przyjedź z Van
-Stary...my nie jesteśmy już razem
-Proszę
-Co?
-To bardzo poważne...chodzi o Claudię
-Okej...postaram się przekonać Van i może przyjedziemy jutro
-Dzięki
Telefon Luke'a był bardzo dziwny.
Po pierwsze: Luke'owi nigdy nie chce się dzwonić
Po drugie: Luke nigdy o nic nie prosi
Po trzecie: Luke nigdy nie był tak bardzo poważny
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do hotelu. Zatrzymałem się na podziemnym parkingu i udałem się do wyjścia. Podszedłem do recepcji i odebrałem swój klucz. Kiedy znalazłem się przy odpowiednim pokoju wybrałem numer do Vanessy.
1 sygnał
2 sygnał
3 sygnał
4 sygnał
Nic. Zacząłem się niepokoić. Nie włączyła się sekretarka ,a dziewczyna nie rozłączyła się. Szybko wybrałem numer do Pastera
-Paster?
-Michael...co jest?
-Vanessa kontaktowała się ostatnio z Tobą?
-Nie
-Nie odbiera
-Zadzwoń do jej przyjaciół, u których się zatrzymała.
-Nie wiem u kogo
-Zależy Ci na dziewczynie, a nawet nie znasz jej przyjaciół..
-Ale wiem ,gdzie mieszka
-To po co do mnie dzwonisz?
-Ja...
-Haha, dalej się zawstydzasz jak temat schodzi na temat dziewczyny
-Jasne...
-A teraz nie przeszkadzaj mi ,bo mam spotkanie
-Ta
Zamiast jechać do hotelu skręciłem do posiadłości ,w której mieszkała Van.
Vanessa POV
Siedzę przy stole w obcym mi pomieszczeniu. W ręce trzymam test ciążowy, który pokazuje jedną kreskę. Płaczę. Obok mnie siedzi Lena ,która mnie przytula, a na przeciwko Natasha ,która się śmieje i trzyma ręce na zaokrąglonym brzuchu
-Haha mówiłam! Jesteś beznadziejna!
-To nie moja wina!
-Jasne!
Pokój rozmazał się ,a ja stałam teraz w kuchni i patrzyłam się na kalendarz. Czerwonym kółeczkiem zaznaczona była data 18 marca. Niebieski prostokąt wskazujący dzisiejszą datę był na 30 marca. Znowu płakałam. Osunęłam się po ścianie i skuliłam się.
Kiedy podniosłam głowę nie widziałam kuchni, a plac zabaw. Bawiły się tam dzieci, a na ławkach obok siedzieli uśmiechnięci rodzice pilnujący swoich pociech. Ja stałam dalej trzymając w ręce małą lalkę z blond włosami i piwnymi oczami. Lalka była inna niż wszystkie. Z jej oczu płynęły łzy. W moich oczach nie było widać smutku ,ale radość.
Jakaś dziewczyna potrząsnęła moje ramie. Złapałam ją za rękę i powiedziałam nie zrozumiałe nawet dla mnie słowa:
Ja zrobię to czego nie zrobię. Ja wyjadę tam, gdzie nie wyjadę. Ja pokocham, co pokochałam dawniej.
============================================
Witam po dłuuuuugiej przerwie! Dzisiaj krótki ,bo jest tak gorąco, że nawet lód roztapia się po minucie!
Jak myślicie co oznaczały słowa Van w śnie? ;)
![](https://img.wattpad.com/cover/130546749-288-k487261.jpg)
CZYTASZ
Zamieszkać z wrogiem| ZAKOŃCZONE|
Novela JuvenilPrawdziwa miłość nie jest łatwa, ale trzeba o nią walczyć, bo raz znalezionej nie da się zastąpić