2. Spotkanie w bibliotece.

3.7K 200 261
                                    

_________________

Each girl is a princess, only some have better crowns.

________________

Dzień zapowiadał się całkiem pogodnie, jak na początek stycznia. Minął tydzień od przerwy świątecznej i Gwen zdążyła się już wdrożyć w życie szkoły.

— Gigi, słuchasz mnie? — powiedziała Shaile, machając ślizgonce dłonią przed twarzą. Wielka sala wypełniona po brzegi już od samego rana żyła własnym życiem. Ślizgonki zajmujące miejsca przy stole domu węża kończyły właśnie śniadanie w towarzystwie swoich rówieśników.

— Tak, coś się stało? — spytała. Zaczęła dłubać w swojej jajecznicy, na którą za bardzo nie miała ochoty. W końcu z westchnięciem odłożyła widelec, a następnie wstała zakładając swoją torbę na ramię.

Oby dwie dziewczyny ruszyły w stronę błoni, gdzie odbywały się zajęcia z opieki nad magicznymi stworzeniami. Shaile wciągnęła na siebie szarą kurtkę narciarską i owinęła się grubym szalem w barwach jej domu. Gwen natomiast założyła jedynie płaszczyk.

— Shi, myślałaś kiedyś o chłopaku? — zaczęła Gwenlodyn, w ten sposób przerywając ciszę, jaka między nimi zapadła.

Shaile opuściła wzrok czerwieniąc się po same końce uszu. Wymamrotała coś pod nosem na temat bezspośredności Parks.

— Wiesz, raczej chłopaków nie interesują kujonki. Chyba, że chodzi o zadania domowe — stwierdziła, opuszczając głowę. Zazdrościła przyjaciółce tak wielkiego grona wielbicieli, jednak w głębi duszy wiedziała, że ciężko byłoby żyć jej z osobnikiem płci męskiej u boku. Jedyną osobę, którą traktowała poważnie był jej brat – William.

— A ja myślę, że powinnaś sobie kogoś znaleść... — odprła szatynka.

Gdy ślizgonki dotarły na polanę zobaczyły, że większość wychowanków z domu węża już znajduje się na miejscu. Zajęcia łączone były z Puchonami, co było pretekstem Riley, do porozmawiania ze swoją przyjaciółką.

— W weekend jest wyjście do Hogsmeade, idziemy razem? — Shaile postanowiła zmienić temat i odrzucić od siebie dręczące myśli. Zgarnęła blond włosy z twarzy i zaczęła kodskakiwać w miejscu, gdy poczuła, że robi jej się coraz zimniej.

Ziemia przysłonięta cienką warstwą śniegu była śliska i mokra, czego Gwen wprost nienawidziła. Nie lubiła deszczu, ani zimy i jedyne, o czym w tej chwili marzyła było lato.

— Jasne. Muszę sobie kupić nowe pióra — odparła Parks.

Gdy profesor się zjawiła – ooczywiście z małym opóźnieniem – zaprowadziła wszystkich w głąb lasu. Zatrzymali się dopiero na dużej polanie, na której rosło kilka osobliwych drzew.

Lekcję minęły dziewczyną szybko, co oznaczało, że przyszedł czas na cotygodniową sesję Gwendolyn i Shaile w bibliotece.

Zaraz po kolacji udały się tam, Gwen niechętnie ociągając się, a Harlow z szczerym uśmiechem na ustach. Zajęły jeden ze stolików w kącie pomieszczenia, a następnie wyciągnęły podręczniki do eliksirów i zabrały się za pisanie referatów.

Made of blood · Regulus Black ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz