56. Talizman Blacków

532 49 33
                                    

____________________________
Promiscuous girl, wherever you are
I'm all alone and it's you that I want
Promiscuous boy, you already know
That I'm all yours, what you waiting for?
Promiscuous girl, you're teasing me
You know what I want, and I got what you need
______________________________

Tegoroczne święta w porównaniu do poprzednich były dla Gwen urwaniem głowy. Mimo, że miała wiele rzeczy do załatwienia, podobało jej się to. Nie cierpiała siedzieć bezczynnie, więc od czasu zakończenia szkoły każdemu zadaniu poświęcała sto procent uwagi. Tym razem dzień po Wigilii zamierzała wybrać się z Regiem na krótki wyjazd, jednak zbliżało się południe w dzień świątecznej kolacji, a ona nie była spakowana, poza tym zamierzała spędzić kilka godzin poza domem by jeszcze w tym roku spotkać się Shaile.

— Jeśli wrócę na czas, a jutro będę gotowa o umówionej porze to będą to chyba prawdziwe czary — stwierdziła, pospiesznie kręcąc włosy, by układały się wokół jej twarzy tak, jak chciała. Oderwała wzrok od lustra i spojrzała przez okno na park koło kamienicy, całkowicie przysłonięty śniegiem, przez co z tej odległości ciężko było odróżnić drzewa od reszty świata.

— Nie dramatyzuj, masz jeszcze dużo czasu — stwierdził Regulus, opierając się o podgłówek łóżka i leniwie przeglądając książkę. W odpowiedzi Gwen prychnęła z irytacją, doskonale wiedząc, że ślizgon się myli. Jeszcze nie zdążyła zmienić piżamy na codzienne ubranie, a już była spóźniona.

Pospiesznie wykonała lekki makijaż, a następnie bez namysłu chwyciła pierwszą lepszą spódniczkę i miękki sweter, którego normalnie po dłuższych namysłach najpewniej by nie włożyła.

—W zasadzie to czemu się tak spieszysz? Przecież to Shaile, może poczekać — spytał, idąc za nią, gdy zbiegała na niższe piętro. Chwyciła przygotowaną torebkę prezentową i ubrała kozaki oraz płaszcz, ponownie przeglądając się w lustrze by upewnić się, że wygląda idealnie.

— Bo kochanie, jak dobrze zauważyłeś, to jest właśnie Shaile. Jak się spóźnię to sobie pójdzie i ona wie o tym, że ja zdaje sobie z tego sprawę — wytłumaczyła mu, całując go na pożegnanie. Przechodząc przez korytarz czuła wiele aromatów potraw przygotowywanych w kuchni, które kojarzyły jej się z domem. Domem podczas tego jednego dnia w roku, gdy pozwalała sobie ubrudzić się by przygotować z Eleonorą kolacje, a następnie zjeść ją w towarzystwie rodziców, którzy tylko wtedy nie zachowywali się jak surowi pracownicy Ministerstwa i zdystansowani arystokraci. — Postaram się być za kilka godzin, cześć!

Zamknęła za sobą drzwi, zderzając się z zimowym dniem. Na szczęście owa pora roku od zawsze była jej ulubioną, przez co nie przeszkadzał jej mróz czy roztapiający się na włosach śnieg. Tak, jak w przypadku świąt raczej nie przepadała za nimi, tak grudzień był miesiącem, na który czekała cały rok.

Tym razem nie teleportowała się, w ogóle nie zamierzała opuszczać Londynu. Zostawiła ślady butów na równym śniegu na ścieżce, a następnie zamknęła za sobą bramę i ruszyła w stronę głównej ulicy, która następnie rozchodziła się na wiele mniejszych, kierujących w konkretne miejsca. Umówiła się na spotkanie z blondynką w jednej z kawiarni blisko ulicy Pokątnej, więc do celu dzieliło ją nieco ponad dziesięć minut spaceru i mimo, że zazwyczaj nie zdecydowałaby się na chodzenie po kostce brukowej w wysokich obcasach, gdy do wyboru miała prostą teleportacje, tym razem chciała wykorzystać czas na przemyślenie paru spraw i cieszenie się pięknym Londynem, który w połączeniu starych budynków i bieli wyglądał magicznie.

Made of blood · Regulus Black ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz