_______________
Keep it cool, what's the name of this club?
I can't remember but it's alright, a-alright
Just dance!
________________Shaile zawsze marzyła o tym, aby pewnego dnia obudzić się jak księżniczka. Nie wiedziała, że w magicznej rezydencji Parksów jest to możliwe.
Otworzyła zaspane oczy, gdy poczuła coś mokrego na ręce. Okazało się, że podczas snu przekręciła się na drugi bok, a jej ręka wylądowała w basenie. Przeciągnęła się podnosząc i zrzucając z siebie pościel, przez którą było jej znacznie za gorąco. Przerzuciła sobie blond kosmyki z twarzy na plecy, aby jej nie przeszkadzały i najostrożniej jak mogła wstała, by rozejrzeć się trochę.
Zauważyła, że Gwen ciągle śpi. Zwinęła się w kłębek na swojej części porzucając kołdrę, której koniec wpadł do wody. Wyraźnie coś jej się śniło, ponieważ raz na jakiś czas marszczyła śmiesznie nos i zaciskała ręce w pięści.
Stanęła na bezpiecznym gruncie i na wszelki wypadek wciągnęła na pidżamę szlafrok. Przeciągnęła się i ruszyła w stronę otwartych drzwi tarasowych.
Wchodząc do środka poczuła znajomy zapach parzonej kawy, co oznaczało, że nie była sama. Ostrożnie zamknęła szklane drzwi uważając, by nie wydały zbędnych dźwięków. Ruszyła w stronę kuchni mając zamiar przygotować sobie coś do picia. Nie do końca jeszcze orientowała się, gdzie znajdują się poszczególne pomieszczenia, ale udało jej się trafić za pierwszym razem.
- Dzień dobry Shaile - uśmiechała się, słysząc miękki głos należący do Eleonory. Mama Gwen siedziała przy szlkanym stole popijając jeszcze parującą kawę i przeglądając coś w papierach. Naturalnie wyglądała inaczej, niż w ciągu dnia, ale Shaile musiała przyznać, że równie pięknie. Spięła ciemne włosy w koka, na jej twarzy nie była ani grama makijażu, a zamiast obcisłej spódniczki i koszuli miała na sobie zwykłe dresy i rozpinaną bluzę.
- Dzień dobry - dziewczyna speszyła się lekko i opuściła wzrok na swoje bose stopy czekając na dajsze słowa Parks.
Kobieta uśmiechnęła się na chwilę odkładając dokumenty na bok i przyglądając się dziewczynie. Według niej Shaile przypominała jej przyjaciółkę pod wieloma względami, ale nie mogła zaprzeczyć, że wiele cech odziedziczyła po ojcu. Była niepewna i lekko poddenerwowana, gdy rozmawiała z nieznajomymi jej ludźmi i bardzo uważała na słowa.
- Widzę, że wcześnie wstajesz. Niestety Gwen to leń i zazwyczaj śpi do południa. Napijesz się czegoś? - brunetka wstała, widząc niepewne kiwnięcie głową. Wyjęła jeden z wielu czarnych kubków z szafy i postawiła go na blacie. - Zazwyczaj to skrzaty gotują, ale takie proste rzeczy jak zaparzenie herbaty czy kawy to raczej nasze drobne zadania. Co byś chciała?
- Poproszę herbatę - odpowiedziała Shaile po chwili namyśleń. Zajęła jedno z krzeseł barowych usadawiając się na nim wygodnie. Było na tyle wysoko, by nie sięgała stopami ziemi, ale nie przeszkadzało to jej. Zaczęła uderzać paznokciami o blat wystukując piosenkę, którą słyszała często na dobranoc.
Rozejrzała się szukając czegoś, na czym mogłaby skupić uwagę, ale tak jak wczoraj Gwen powiedziała, cały jej dom był szary i pusty. Białe szafki wyglądały na nieskazitelnie czyste w świetle słońca, a na szklanym blacie nie można było się doszukać ani jednego okruszka. Według Shaile, było tu zdecydowanie zbyt idealnie.
- Shaile? - spojrzała na kobietę, słysząc swoje imię. - Może miałabyś ochotę opowiedzieć mi coś o waszych przeżyciach w szkole. Gwen każdy rok podsumowuje słowem nudny i na tym się kończą nasze rozmowy - zaśmiała się perliście.
CZYTASZ
Made of blood · Regulus Black ✔
FanfictionGwen miała życie wyjęte z baśni o księżniczkach, zaufanych znajomych, rodziców z kilkoma skarbcami w Gringocie oraz chłopców na każdą zachciankę. Aktorskie maski, sztyletujące słowa i zabójczy wygląd były jej bronią, tarczą, którą chroniła się przed...