____________________________
Sends his assistant for coffee in the afternoon
Around 1:32
Like he knows what to do
She (she)
She lives in daydreams with me (she)
She's the first one that I see
And I don't know why
I don't know who she is (she, she)
______________________________— Co... Co? — Regulus otworzył szerzej oczy, jąkając się, jakby nagle zapomniał, jak się mówi. Gwendolyn spojrzała na niego trzeźwo, unosząc brwi, zdziwiona jego reakcją. W zasadzie była lepsza, niż jej, jednak wolała się do tego nie przyznawać.
— No a co słyszałeś? Nie stresuj mnie! — podniosła głos, brzmiąc przeciwnie do tego, co starała się zaprezentować. Odetchnęła, próbując opanować się, chociaż w przypływie informacji, które nagle trafiły do jej głowy wcale nie było to łatwe.
— Na Merlina, to już się zaczęło? Nie jestem gotowy — spojrzał na nią przerażony, gdy usiadła na brzegu łóżka i oparła głowę o ręce, starając się zebrać myśli. Zupełnie zapomniał o Walburdze, która stała tuż za nim. Dopiero, gdy ta przeniosła się na schody, które pod jej ciężarem zaskrzypiały, odwrócił się i spojrzał na nią oniemiały.
— Wiedziałaś?! — spytał na widok jej opanowanej postawy w obliczu tak nieoczekiwanej wiadomości. W odpowiedzi jedynie wzruszyła ramionami, a następnie powoli zeszła na dół, dając im przestrzeń do rozmowy.
Wszedł w głąb pokoju i zamknął za sobą drzwi. Widział, jak Gwen siedzi nieruchomo czekając, aż w końcu powie coś odpowiedniego.
— Przecież poradzimy sobie — stwierdził w końcu, podchodząc bliżej i siadając obok niej. Miał zamiar złapać ją za rękę, jednak w tym samym momencie brunetka ruszyła się tak gwałtownie, że prawie podskoczył.
— Rodziłeś kiedyś dziecko? Bo ja nie — powiedziała z sarkazmem, kładąc się na plecach i wpatrując się w sufit. Sama nie wiedziała, co ma myśleć i co powinna zrobić. Wszystko działo się tak szybko i niespodziewanie, że nie zdążyła przyjąć do siebie jakiej kolwiek opcji, że w najbliższym czasie zostanie mamą. Wydawało jej się to tak nierealne, jak spokojne życie bez wojny czy żywa Eleonora. Do czasu, aż zemdlała na schodach, odwiedziła ją nieznana czarownica podająca się za lekarkę, a następnie jak gdyby nigdy nic oznajmiła jej, że jest w ciąży. — Ja wiem, że to brzmi dosyć zwyczajnie, ale ja nie jestem gotowa. Nie mamy ślubu, ty masz niebezpieczne misję, a ja nie wiem, jak wychować dziecko. Czy może być gorzej? Brakuje jeszcze tego, żeby twoi rodzice stwierdzili, że jednak nie nadaje się na bycie twoją żoną i wyrzucą mnie stąd, a ja będę musiała wrócić do ojca i znosić jego twarz, aż w końcu niefortunnie zginie.
— Naprawdę tym się martwisz? — spytał, nieświadomy tego, że Gwendolyn może wierzyć w te wszystkie rzeczy. Położył się obok niej, a następnie obrócił głowę tak, aby mogli spojrzeć sobie w oczy. Gdy ledwo zauważalnie pokiwała głową, zrozumiał, że na początku musi uspokoić ją, aby następnie uspokoić siebie. — Naprawdę wierzę, że poradzimy sobie. Jesteś w końcu Gwendolyn Parks, kto jak nie ty miałby wychować nasze dziecko najlepiej na świecie?
Uśmiechnęła się, nawet nad tym nie panując.
— Już niedługo wszystko się skończy, obiecuje. Zamieszkamy wtedy w naszym domu, albo znajdziemy inne miejsce, w którym ci się spodoba, a potem wychowamy je najlepiej jak potrafimy. Nikt cię stąd nie wyrzuci. Jeśli jeszcze nie zauważyłaś, w co wątpię, to moi rodzice uwielbiają cię i zapewne wiedzieli o wszystkim zanim ty sama dowiedziałaś się. Matka nie pokazuje tego, ale jest szczęśliwa. Po tym, jak Syriusz uciekł zostałem tylko ja, a ty dałaś jej nadzieję na większą rodzinę. Zobaczysz, już niedługo nie będziesz mogła się od niej uwolnić.
CZYTASZ
Made of blood · Regulus Black ✔
FanfictionGwen miała życie wyjęte z baśni o księżniczkach, zaufanych znajomych, rodziców z kilkoma skarbcami w Gringocie oraz chłopców na każdą zachciankę. Aktorskie maski, sztyletujące słowa i zabójczy wygląd były jej bronią, tarczą, którą chroniła się przed...