52. Ratuj mnie

623 51 36
                                    

_____________________
So lead me through the burning forest
Let great rain fall on me from the sky
So lead me through the burning forest
Like a great river of influence, save me
___________________

Mimo, że było ciepło, jak na wiosnę przystało, niebo nad Londynem spowite było w gęste, ciemne chmury zwiastujące nieunikniony deszcz. Z tego powodu ulice były praktycznie puste, a ci nieliczni, którzy opuszczali swoje domy narażając się na ulewę, musieli mieć naprawdę ważny powód. Gwendolyn Parks nie należała do osób, które przepadały za byciem mokrą. Nie panowała nad włosami, które stawały się puszyste i kręcone, pod oczami odciskał się jej niezniszczalny tusz i nie ważne, jak dobrze by wyglądała i tak stylizacja lepiła się jej do ciała, a szpilki ślizgały na stopach. Mimo, że do Oxfordu, gdzie mieszkała Shaile Harlow, dzieliła ją trochę ponad godzina, poprosiła Regulusa, aby teleportował się z nią do miasta. Mimo, że większość drogi pokonała dzięki magii - która również nie należała do ulubionych środków transportu czarownicy - zmuszona była przejść pieszo kilka ulic by nie zostać nakryta na używaniu czarów w centrum miasta.

Oxford był naprawdę pięknym i spokojnym miastem, lecz przy tym należał do niezwykle trudnych w opanowaniu. Mimo, że Londyn był znacznie większy, Gwen od dziecka wiedziała, jak się po nim poruszać by oszczędzać czas i unikać korków. W miasteczku Shaile nigdy nie do końca wiedziała, gdzie powinna skręcić, by trafić w odpowiednie miejsce, a nie przykładowo w ślepą uliczkę, których było od groma. Po zakończeniu szkoły Harlow wyprowadziła się z rodzinnego domu, a po pogodzeniu się z Gwen powiedziała jej, że zamieszkała razem z Syriuszem po drugiej stronie miasta w małym przytulnym domku. Gdy Parks wreszcie go odnalazła, pierwsze krople zaczynały spadać na ziemię zmieniając barwę brukowanej kostki.
Przyjrzała się budynkowi umieszczonemu między dwoma innymi. W Oxfordzie wszystko miało swój klimat i porządek, co idealnie pasowało do Shaile, którą można było opisać tymi samymi słowami. Beżowe budynki z cegły różniące się jedynie numerami wiszącymi koło drzwi stały tuż przy ulicy, przez co wyraźnie było słychać daleki szum miasta. Małe okna zostały zakryte zasłonami, a ściny gdzieniegdzie pokrywały żywe, zielone rośliny. Mimo, że to zdecydowanie nie był styl Gwen, musiała przyznać, że robiło to wrażenie.

Stanęła przed odpowiednimi drzwiami i zastukała w nie, uważając, by nie złamać sobie przy tym paznokcia. Przyszła odwiedzić Shaile, by powiedzieć jej o zaręczynach oraz zrelacjonować to, co wydarzyło się w jej życiu, tak, jak robiły to kiedyś. Gwendolyn nie miała przy sobie wielu osób, więc skoro pogodziła się ze ślizgonką stwierdziła, że powoli, bardzo powoli zacznie powrót do więzi, jaka kiedyś je łączyła. Była jednak pewna, że drugi raz nie osiągną tego samego.

- Gwen! Wchodź szybko, zanim zmokniesz! - Shaile, jakby czekając na sygnał, niemal od razu otworzyła drzwi i gestem zaprosiła brunetkę do środka. Korytarz był mały ale przytulny, dodatkowo pachniało w nim świeżo upieczonym ciastem.

- Co u ciebie? Jak życie po szkole - spytała ślizgonka, wieszając cienki płaszczyk na haczyk i zdejmując szpilki, bez których była zdecydowanie niższa. Shaile poprowadziła ją do salonu, który wielkością mógł dorównywać prywatnej łazience w starym domu Gwen. Nie oznaczało to jednak, że był zły, a wręcz przeciwnie! Parks żałowała, że ten w domu Blacków jest wiecznie ciemny i ponury, a skórzana kanapa i białawy ogień w kominku sprawiają, że w pokoju zawsze jest zimno. U Harlow było wręcz przeciwnie. Kremowe ściany, jasna podłoga i sofa, w której miękkości dosłownie można było utonąć. Lampki, ramki ze zdjęciami i książki na regale nadawały pomieszczeniu niezwykłego, rodzinnego i ciepłego klimatu, którego zawsze brakowało Gwen.

- Nijak. Nie znalazłam jeszcze pracy, więc siędę sama w domu. Nie mam kontaktu z wieloma osobami, tylko z tobą, Lily Evans i Ann ale wszystkie jesteście w innych miastach, więc widuje was rzadko - westchnęła blondynka, siadając na małych fotelu i podciągając nogi pod brodę.

Made of blood · Regulus Black ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz