_______________
Hold me now
Nothing else matters
It's just the two of us
And if it all falls down
Nothing else matters
_______________Dzień egzaminów pojawił się nagle, a wielu uczniów – w wielości ślizgonów – chodziła poddenerwowana narzekając, że na pewno o czymś zapomną. Shaile wcześniejszą noc spędziła nad książkami kończąc ostatnie notatki. Wczesnym rankiem Gwendolyn znalazła ją śpiącą na siedząco w pokoju wspólnym podpartą na wielkim stosie książek.
Gwendolyn jako jedna z nielicznych podeszła do sprawy ze spokojem. Tydzień przed testami postanowiła spędzić razem z Regulusem, z którym z dnia na dzień miała coraz to lepszy kontakt. Co prawda dotychczas ograniczali się do krótkich objęć i pocałunków w policzek na pożegnanie, jednak Parks wystarczało to w zupełności jak na początek.
Czekając na Shaile, która została jeszcze w sali podczas tekstów teoretycznych z zaklęć zaczęła uderzając paznokciami o okno, wydając w ten sposób rytmiczne dźwięki. Siedziała na parapecie podziwiając pogodne niebo za oknem. Uczniowie rozłożyli się na błoniach nie mogąc zmarnować okazji, a ona, zamiast wygrzewać się gdzieś na słońcu siedziała w murach zamku pisząc egzaminy. To było nie sprawiedliwe.
— Już jestem — rzuciła Shaile wychodząc z sali. Gorączkowo sprawdzała odpowiedzi testów sprawnie manewrując między uczniami nie podnosząc wzroku z nad kartki.
Gwen miała dość. Jej także zależało, aby zdać przedmioty jak najlepiej, ale wkurzało ją zachowanie swojej przyjaciółki przez ostatnie kilka tygodni. Niczym w transie zaraz po lekcjach wędrowała do biblioteki siedząc tam do późnej nocy. Ich rozmowy ograniczały się do tych, na temat nauki. Machnęła różdżką w ten sposób wyrywając blondynce arkusz, a następnie za pomocą zaklęcia paląc go tak, że pozostała po nim jedynie garstka czarnego pyłu.
— Och Shi, oderwij się wreszcie od tego. Egzaminy już za nami, więc skończ. Idziemy na dwór — Shaile przewróciła oczami uśmiechając się delikatnie. Złapała szatynkę za ramię i wspólnie pomaszerowały na świeże powietrze. Tego dnia Gwen postanowiła włożyć na siebie obcisły, biały top na krótki rękaw oraz krótką spódniczkę w drobną, szarno zieloną kratkę. Oczywiście nie mogło się obejść bez szpilek oraz dość mocnego makijażu, jednak postanowiła skupić się najbardziej na dobrze wytuszowanych, długich rzęsach.
— Gdzie idziemy? — spytała Shaile, gdy dziewczyny znalazły się mniej więcej na środku błonii i zostały otoczone przez małe grupki uczniów wylegujących się na trawie. Gwen nie miała jednak zamiaru jej odpowiadać, po prostu pociągnęła ją w stronę rozłożystego drzewa znajdującego się blisko Zakazanego Lasu, pod którym zauważyła znajomego ślizgona, oczywiście w towarzystwie swoich kolegów z roku.
Regulus gdy zobaczył zbliżające się w jegl stronę dziewczyny wstał, a Gwen pokonała ostatnie ich dzielące metry truchtem po chwili lądując w jego ramionach. Wyglądali jak para zakochanych, jednak gdy Shaile za każdym razem pytała co jest między nimi, ta upierała się, że ich relacja opiera się tylko na przyjaźni.
Może to duma Parks nie pozwalała dopuścić do siebie, że to coś więcej niż przyjacielska relacja, może chodziło o to, że dziewczyna nigdy wcześniej nie była w prawdziwym związku, Shaile wolała nie wnikać. Mamrocząc coś o przyjaciółce i Ślizgonie usiadła na ziemii opierając się o pień drzewa i w ten sposób przykówając spojrzenia Walta, Lincolna i Severusa.
— Jak wam poszły egzaminy? — spytał miękko Black wracając na ziemię i ciągnąc Gwen, która usiadła tuż koło niego opierając głowę o jego ramię. Założyła na nos wielkie okulary przeciwsłoneczne i uśmiechnęła się delikatnie wystawiając się w stronę słońca.
CZYTASZ
Made of blood · Regulus Black ✔
FanfictionGwen miała życie wyjęte z baśni o księżniczkach, zaufanych znajomych, rodziców z kilkoma skarbcami w Gringocie oraz chłopców na każdą zachciankę. Aktorskie maski, sztyletujące słowa i zabójczy wygląd były jej bronią, tarczą, którą chroniła się przed...