______________________
But mama I'm in love with a criminal
And this type of love isn't rational, it's physical
Mama please don't cry, I will be alright
______________________Gorzki posmak alkoholu był pierwszą rzeczą, którą Gwen poczuła zaraz po przebudzeniu. Miała wrażenie, że jej głowa została rozbita na wiele części, a następnie sklejona bez większej logiki. W całym nastoletnim życiu nie zdążyło jej jeszcze upić się do nieprzytomności, a następnie obudzić się z bólem głowy i potwornym kacem. Niewiele pamiętała ze wczorajszej imprezy, do której początkowo odnosiła się z wielką niechęcią.
Uniosła się nieco, mrożąc oczy, choć w pomieszczeniu nie było wcale tak jasno. Z ulgą stwierdziła, że znajduje się we własnym dormitorium, lecz nie miała zielonego pojęcia, w jaki sposób się do niego dostała. Cała pościel leżała na ziemi, a czerwone szpilki dziewczyny rozrzucone były po różnych częściach pokoju, z resztą... tak samo, jak jej sukienka.
Na szczęście miała na sobie bieliznę, która była dla niej ostatecznym dowodem, że nie dała ponieść się za daleko. Wstała tylko na chwilę, by po chwili znów opaść na łóżko. Było takie miękkie i zimne, idealne w połączeniu z jej rozgrzanym czołem. Podczas drugiego podejścia zakręciło jej się w głowie, lecz wygrała z zawrotami, przez chwilę opierając się o jedną z kolum przytrzymujących baldachim wokół łóżka.
Zauważyła, że Riley również udało się dotrzeć na miejsce. Spała z głową przyciśniętą do poduszki, a kawałek obok niej na białym prześcieradle widniał odcisk jej makijażu. Jedynie łóżko Shaile pozostawało w nienagannym stanie, zupełnie nie pasując do reszty dormitorium. Pewnie Harlow rzuciła na nie jakieś zaklęcie, by jej rzeczy w całym tym haosie nie ucierpiały. Samej blondynki nie było.
— Merlin mi światkiem, że już nigdy nie sięgnę po tyle alkoholu — Parks wbiła paznokcie we włosy, przymykając oczy. Powoli, trochę chwiejąc się na boki skierowała się w stronę łazienki.
Spogladając w lustro miała wrażenie, że widzi swój własny koniec. Lub, jakby to inaczej ująć, martwą wersję Gwendolyn. Jej twarz w większości była blada, a policzki stanowiły jedyny, odcinający się od niej element. Pod oczami miała resztki tuszu, który częściowo posklejał jej długie rzęsy. Czerwona pomadka zupełnie zniknęła z jej ust, a długie, potargane na wszystkie możliwe strony włosy przypominały huragan.
Jeśli tak miał wyglądać koniec ślizgonki, wolała już zginąć z ręki Czarnego Pana, mając świadomość, że ma na sobie drogą sukienkę i pełen makijaż.
Nie mogąc znieść własnego odbicia umyła całą twarz lodowatą wodą, a włosy spięła w kucyk. Wróciła do dormutorium po ubranie na zmianę, w które szybko się przebrała. Znów wyglądała jak Gwendolyn, którą znał świat, lecz ogromny ból głowy i świadomość, że zrobiła coś, czego nie powinna sprawiało, że nie mogła zapomnieć o poprzednim wieczorze.
Mijając Riley spojrzała na nią z litością. Dziwne, że przy tym, co robiła, spała we własnym łóżku. W pokoju wspólnym panował bałagan, jakiego Hogwart jak dotąd nie widział. Puste szklanki i butelki stały na praktycznie każdym stoliku, niekiedy zdażało się, że również na podłodze. W kominku leżały czyjeś buty, a tapeta w niektórych miejscach została rozcięta czymś ostrym. Oprócz tego prawie każdy wolny skrawek płaskiej powierzchni zajmowali śpiący uczniowie. W większości ślizgoni, lecz Gwen mogła rozpoznać też kilku krukonów, którym nie udało się dotrzeć do własnej sypialni. Kastanie spała zwinięta w kłębek na kanapie, a jej niegdzieś piękna sukienka podarła się z tyłu. Lambert leżał niżej, na podłodze, a za jego poduszkę robiła książka. Lecz to nie ich szukała.
Zdarzało jej się bywać w dormitorium chłopców. Nie chciała nawet liczyć, ile było takich momentów. Podczas jej nastoletniego życia trwała w wielu przelotnych związkach, które potrafiły doprowadzać do różnych pomieszczeń. Sypialnie czarodziejów zazwyczaj wyglądały tek samo. Każda była brudna i zagracona różnego rodzaju rzeczami. Wyjątkiem był Regulus. Nie ważne, że w jego sypialni pierwszy raz Gwen znalazła się w środku nocy, a łzy uniemożliwiały przyjrzenie się wnętrzu. Panował w niej porządek i spokój.
CZYTASZ
Made of blood · Regulus Black ✔
FanfictionGwen miała życie wyjęte z baśni o księżniczkach, zaufanych znajomych, rodziców z kilkoma skarbcami w Gringocie oraz chłopców na każdą zachciankę. Aktorskie maski, sztyletujące słowa i zabójczy wygląd były jej bronią, tarczą, którą chroniła się przed...