____________________
I don't wanna say goodbye to another night
And watch you walk away
And I don't wanna let it burn in the city lights
And make the same mistakes, this time
___________________Szósty rok Gwendolyn rozpoczęła wchodząc do Ekspressu Hogwart trzymając Regulusa za rękę i triumfalnie spoglądać na rozczarowanie miny chłopaków i dziewcząt, które mijała po drodze.
Pierwszy raz nie czuła bolesnego uścisku w piersi, gdy przeciskała się między innymi uczniami szukając przedział, który wcześniej zajęła Shaile.
Właśnie, Shaile...
Gwendolyn miała tak wiele rzeczy do zrelacjonowania przyjaciółce, więc gdy nagle przypomniała sobie o niej jej serce zabiło szybciej, a uśmiech na lekko muśniętej makijażem twarzy Ślizgonki stał się szerszy.
Pociągnęła Regulusa w stronę przedziału, który zazwyczaj zajmowały, a ten posłusznie podążał za nią przyglądając się uczniom, których mijał po drodze. Gdy dostrzegł znajomą twarz brata za jedną z mlecznych szyb przedziału uśmiechnął się dumnie i ostentacyjnie spojrzał na jego dłoń złączoną z dłonią Gwendolyn. Pierwszy raz czuł się lepszym niż Syriusz. Posiadał coś, czego on nigdy nie doświadczy: prawdziwe zauroczenie...
— Shi! — krzyknęła niespodziewanie brunetka pociągając za skrzypiące drzwiczki i rzucając się na przyjaciółkę. Shaile siedząca na jednej z kanap jadących tyłem do kierunku jazdy uśmiechnęła się szeroko i uścisnęła Gwen puszczając oglądany magazyn na kolana, który niespecjanie ją ciekawił.
— Urosłaś jeszcze bardziej? — spytała Harlow, lustrując Ślizgonkę od góry do dołu. Przesunęła się bliżej okna robiąc miejsce przyjaciółce, która z wrodzoną gracją opadła na nie wygładzając materiał czarnej spódniczki, która miała na sobie. Sięgała nie wiele za połowę ud i w połowie materiału był prześwitujący poziomy pasek, łączący się z kolejną, czarną częścią.
— Nie, to tylko szpilki. W tym roku mam trzynaście centymetrów — uśmiechnęła się promiennie wskazując na czarne czółenka na jej stopach, które na cienkiej szpilce wydawały się być wręcz nie możliwe do chodzenia. Gwen jednak sprawnie lawirowała między tłumami przepychających się ludzi w jadącym pociągu.
— Jesteś niemożliwa...
Regulus oparł się o futrynę między drzwiami, a korytarzem zakładając ręce na pierś i uśmiechając się nieznacznie. Właśnie wtedy Shaile go dostrzegła.
Jej usta ozdobił uśmiech, gdy lustrowała młodego Blacka, a następnie z uniesionymi brwiami spojrzała na Gwen, która jedynie ledwo dostrzeganie wzruszyła ramionami i przesiadła się na kanapę naprzeciw, gdy poczuła szarpnięcie oznajmiające, że pociąg ruszył. Chwilę później Regulus siedział obok niej obejmując ją ramieniem.
— A więc, wy, razem, od kiedy? — spytała Shaile pogonie patrząc na wesołom parę. Gwen spojrzała znacząco na chłopaka, który puścił włosy Parks, którymi dotychczas się bawił i zamyślił się na chwilę.
— Mniej więcej od połowy sierpnia, chyba... — urwał chłopak poprawiając pozycję, w jakiej się znajdował.
— Chyba? — Harlow podniosła brew przyglądając się im z coraz to większym rozbawieniem.
— Teoretycznie nie spytałem Gwenny o nic takiego. Gwendolyn, chcesz zostać moją dziewczyną?
— Jasne — brunetka przewróciła oczami, choć w duchu na prawdę rozczuliła ją cała sytuacja. Nie obchodził ją tytuł, który ich łączył, a to, co było między nimi. Oparła głowę o jego ramię i przez chwilę odpływając do własnych myśli zupełnie się wyłączyła, spod przymróżonych powiek patrząc, jak Reg bawi się jej dłonią.
CZYTASZ
Made of blood · Regulus Black ✔
FanfictionGwen miała życie wyjęte z baśni o księżniczkach, zaufanych znajomych, rodziców z kilkoma skarbcami w Gringocie oraz chłopców na każdą zachciankę. Aktorskie maski, sztyletujące słowa i zabójczy wygląd były jej bronią, tarczą, którą chroniła się przed...