32. Via Condotti

962 65 32
                                    

________________

If I stay with you, if I'm choosing wrong
I don't care at all
If I'm losing now, but I'm winning late
That's all I want
________________

Włoskie powietrze przesiąknięte było morską bryzą, czystym, bladym piaskiem i zapachem tutejszego jedzenia. Oczarowana Gwendolyn nie mogła oderwać wzroku od lazurowej wody, której bezkres rozciągał się za oknem pokoju, w którym miała okazję przebywać. Regulus nie żałował pieniędzy na zapewnione parze luksusy, takie jak własny barek, prywatny taras z basenem i widokiem na wody oraz dostatek śródziemnomorskich potraw.

W takich miejscach ślizgonce wydawało się, że są jeszcze jakieś szanse, że ich życie przybierze inny obrót spraw. Że mogą cieszyć się tylko sobą i nie przejmować się złem, które w Londynie widoczne było na każdym kroku.

— Idziemy na plażę? — gdy brunetka usłyszała głos przy swoim uchu, uniosła kąciki ust i pociągnęła łyk czerwonego wina z kieliszka, w towarzystwie którego przez dłuższy czas wpatrywała się w powalające widoki.

— Aż tak nie możesz się doczekać strojów kąpielowych? — cień rozbawienia przemknął przez twarz Parks. Dziewczyna uśmiechnęła się zalotnie i obróciła się w stronę swojego chłopaka, który zaprzepaścił wszelkie dzielące ich odległości. Wspięła się na palce i pocałowała go szybko w policzek, a następnie zabrała jeden z przygotowanych stroi i kołysząc biodrami zniknęła w łazience, by go na siebie włożyć.

Spakowała do torebki kilka potrzebnych na plażę rzeczy i w lustrze poprawiła podtrzymujące pukle ciemnych włosów okulary przeciwsłoneczne. Zamierzała je późnej związać.

— Gotowa? — spytał Black, zapobiegawczo chowając różdżkę do kieszeni spodenek. Oprócz nich na sobie miał białą bluzkę z długim rękawem, przez które prześwitywał tusz znamiona śmierciożercy.

— Jak zawsze — złapała jego dłoń, a chwilę później pod stopami zamiast hotelowego dywanu, para czuła przyjemny piasek.

Poza nimi nie było nikogo, co zawdzięczali późną porą i opłacie.

Gwen rozciągnęła ramiona i wyciągnęła z torebki koc, na którym dalej pozostawając w sukience, położyła się. Wiedziała, że w ten sposób tylko prowokuje Regulusa, lecz i tym razem nie zamierzała odpuszczać.

Słońcu bliżej było do zachodu, przez co para nie mogła zbytnio się opalić, co w ich przypadku było sytuacją idealną. Ich blade skóry niemal zlewały się w równie jasnym piaskiem.

— Zamierzasz tu leżeć? — spytał ślizgon, lustrując każdy delat ciała brunetki. Sam pozostał już w kąpielówkach, w których prezentował się nadzwyczaj dobrze.

— Owszem, a to jakiś problem? — niewinnie pociągnęła za rąbek materiału. Zaczęła plątać włosy w warkocz, który swobodnie opadał na jej odkryte ramię i kończył się na wysokości pępka.

— Dla mnie? Wielki. Ale nie martw się, coraz lepiej idzie mi radzenie sobie z problemami — na jego twarzy zarysowała się pewność siebie, typowa dla Blacków. Regulus poruszył się szybko i niezauważalnie, przez co gdy zawisł nad niczego nieświadomą Gwen, jej oczy powiększyły się do rozmiaru galeonów.

Pociągnął za zamek na tyle jej sukienki i pomógł zniknąć ciemnemu materiałowi, który ukazał większą część filigranowego ciała Parks.

— No, teraz jesteś zadowolony? — spytała, uśmiechając się w typowy dla siebie sposób, dobrze wiedząc, że w takiej odsłonie chłopak jeszcze jej nie widział. Dwuczęściowy strój miał kolor lazury i wiązany był w wielu miejscach. Srebrne dodatki pasowały do drobnych kolczyków w uszach Gwen, a kolor materiału podkreślał pochmurną barwę jej oczu.

Made of blood · Regulus Black ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz