A truth untold

1.7K 69 6
                                    

...

Wzięłam łyk kawy i poczułam jak zawartość żołądka podchodzi mi do gardła. Szybko wybiegłam do łazienki. Trzasnęłam drzwiami i zwymiotowałam żółcią. Ból był nie do zniesienia. Zwinęłam się w kulkę. Szybko spłukałam wymiociny i podeszłam do umywalki. Spojrzałam w lustro. Zobaczyłam jak z nosa wycieka mi czerwona ciecz. Kurwa...nie teraz, prosiłam w myślach.

- W porządku? - Min zapukał do drzwi. Nie odpowiedziałam. Umyłam szybko zęby i obmyłam twarz zimną wodą. Akurat teraz musiałam się źle poczuć? Byłam wściekła na siebie. Wytarłam nos w dłoń. Krew leciała coraz mocniej. Chwyciłam papierowy ręcznik i zaczęłam tamować krwotok.

- YeRi otwórz drzwi. - nakazał. Wciąż milczałam. Bałam się odezwać, bo groziło to wybuchem płaczu. Papier szybko nasiąknął krwią. - Otwórz drzwi! - warknął. Czułam w jego głosie złość spowodowaną bezsilnością. Nie daruję tego Sehunowi. Jak mógł zostawić mnie ze swoim kumplem. Szarpnięto klamkę. Drzwi szybko ustąpiły. Schowałam się za wanną. Nie chciałam by zobaczył mnie w tym stanie.

- Kurwa... - dostrzegł zakrwawione płytki. Spojrzał na mnie. Nie miałam gdzie uciec. - Co tu się stało? - podszedł bliżej. Zobaczył jak przykładam ręcznik do nosa. - Jak mam Ci pomóc? - był spanikowany. Poczułam na rękach krew. Nie zatamuje tego, ze zrezygnowaniem przyznałam sobie samej.

- Dzwoń do Sehuna. - powiedziałam. Wyjął komórkę i wykonał mój rozkaz.

- Wszędzie jest krew... - mówił drżącym głosem. Wyciągnęłam rękę w jego kierunku by podał mi telefon. Zrobił to. Kliknęłam na głośno mówiący.

- Sehun... musisz przyjechać. - szepnęłam dławiąc się łzami i krwią.

- Jedźcie do szpitala. - nakazał. Min skinął głową i schował telefon do kieszeni. Spróbowałam się podnieść, ale to okazało się trudniejsze niż myślałam.

- Pomogę Ci. - chwycił mnie za ramię i podniósł do góry. - Chodź. - wziął mnie na ręce i ruszył do wyjścia.

- Przepraszam... - szepnęłam. Chciałam go przed tym uchronić.

...

Ocknęłam się dopiero na fotelu gdzie zakładano mi dreny. Nienawidzę tego uczucia w nosie. Spojrzałam przed siebie. Doktor Lee rozmawiał z moim bratem za szybą. Miałam już w ramieniu małą rurkę, którą pielęgniarka nazywa linią dożylną. Nad moją głową wisiał woreczek z krwią. Miałam przetaczaną krew.

- Jak się czujesz? - spytała pielęgniarka. Podniosłam kciuk do góry. Uśmiechnęła się. - Musiałaś nieźle się potłuc. - wskazała moje przedramię. Było sine. To przez tego cholernego Mina, przeklęłam go w myślach. - Zostaniesz na obserwacji. - przymknęłam oczy na znak, że rozumiem.

- Jak tam Mała? - wszedł do sali Sehun. Stanął koło mnie i pogładził po twarzy. Nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. - Są już wyniki. - przygryzłam wargę. Ból brzucha w tym momencie był nie do wytrzymania.

- Przykro mi Skarbie. - lekarz chwycił mnie za rękę. Poczułam jak łzy nalatują mi do oczu. Zacisnęłam powieki. - Ale hemoglobina jest w marnym stanie.

...

- Śpisz? - usłyszałam zaspany głos brata. Podniosłam powieki i spojrzałam na jego zmęczoną twarz. Znajdowaliśmy się już na sali. Szpitalne łóżko wbijało się w moje plecy, ale woreczek krwi już nie dyndał.

- Nie. - odparłam cicho i przyjrzałam się trzem zmarszczką na czole brata. 

- Min pyta o Ciebie. - odwróciłam wzrok od ciemnych oczu brata. Dłużej nie dałam rady znosić tych pełnych bólu i bezradności źrenic. - Pokłóciliście się?

- Nie. - rzuciłam szybko. - Nie wiem... - dodałam. Dotknął mojej dłoni i ścisnął.

- Martwi się. - przyznał. Zabrałam rękę z uścisku. - Nie wie co się dzieje. - odwróciłam się na drugi bok. Leżałam teraz tyłem do brata. - Siedzi cały czas przy rejestracji. - patrzyłam przed siebie. Obserwowałam śpiącą obok dziewczynę. Była blada. Miała sińce pod oczami. Chudymi rękoma ściskała pluszaka. Przełknęłam żałośnie ślinę.

- A rodzice? - spytałam szeptem by nie obudzić sąsiadki.

- Wrócą tak szybko jak tylko się da. - zapewnił. Pokiwałam głową.

- Muszę do toalety. - zwróciłam się w jego stronę.

- Zawołać pielęgniarkę? - ruszył w stronę drzwi.

- Nie. - zaprotestowałam. - Dam radę sama. - odkryłam kołdrę. Sehun popatrzył na mnie zdziwiony. Jednak jego wyraz twarzy bardzo szybko przeszedł w niezadowolenie. Mimo to wyciągnął do mnie rękę by pomóc mi wstać.

...

Szłam korytarzem opierając się o silne ramię mojego brata. Okazało się ,że jest już pierwsza w nocy. Gdybym wiedziała nie kazałabym bratu człapać ze mną do łazienki. Sehun cały czas się do mnie uśmiechał i starał się rozśmieszyć. Nie miałam jednak powodu do śmiechu, a tym bardziej nastroju. Byłam przybita, a on to widział. Co sprawiało, że jeszcze bardziej czuł się bezradnie i podle.

- Ale załatwisz mi jakiś podkład? - zażartowałam w pewnym momencie. Mówiłam po polsku ,więc nikt nas nie rozumiał. - Żebym nie wyglądała jak mąka.

- Samoopalacz od razu. - pociagnął mnie za kitę. - Może w końcu będziesz do mnie podobna. - zaśmialiśmy się. - No i nikt nie będzie wątpił w nasze pokrewieństwo. - uśmiechnęłam się i weszłam do łazienki. Dopiero gdy zamknęłam drzwi poczułam jak łzy cisną mi się do oczu. Po chwili byłam zaryczana. Powieki aż mi napuchły. Oparłam się o zlew. Zamknęłam oczy. Chciałam by to wszystko przestało boleć. Bym mogła być zdrowa.

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

BTS- SUGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz