...
Biegłam wzdłuż korytarza do schodów. Chłopak na pewno pojechał windą, więc zanim bym doczekała się drugiej zdążyłby już dojechać do domu. Zbiegając ze stopni zdawałam sobie sprawę jak wiele ryzykuje. Przecież mogę wylecieć z wytwórni, a co gorsze mogę zaszkodzić Sudze. Jednak w tym momencie najniebezpieczniejszym wydawało mi się zachowanie chłopaka. Nie chciałabym, żeby przeze mnie zrobił jakieś głupstwa. Doleciałam do wyjścia. Dostrzegłam go przed budynkiem. Szedł wprost przed siebie na jedną z najbardziej ruchliwych ulic w Seulu. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że Yoongi chciałby się zabić. Ale w tej chwili widząc go w takim stanie w mojej głowie mnożyły się tylko takie ciemne scenariusze. Tym bardziej ,że jego biały samochód stał zaparkowany w kompletnie innym miejscu.
- Yoongi! - zawołałam go. Nie miałam siły już biec. Zatrzymałam się i czekałam na jego reakcję. Nawet nie zwolnił. Wręcz przeciwnie. - Suga! Do cholery! - wydarłam się i wznowiłam ten pieprzony maraton. - Porozmawiaj ze mną! - poprosiłam. Stanął w miejscu i odwrócił się do mnie przodem. Doleciałam do niego i uwiesiłam mu się na szyi. - Błagam Cię...przestań. - wyszeptałam ściskając go mocniej. - Pomogę Ci. - mówiłam. - Obiecuję. Tylko proszę Cię nie mów już nigdy takich rzeczy. - naprawdę bałam się o niego. To co mówił mnie przerażało. Wiedziałam, że kiedyś miał problemy, ale trudno mi było sobie to wyobrazić. Bagatelizowałam to. W końcu objął mnie także. Dobrze udawał przed mediami i innymi. Sama w życiu nie uwierzyłabym, że jest z nim aż tak źle.
...
- Chodź do środka. - powiedziałam i chwyciłam go za rękę. Puścił ją.
- Nie chcę. - warknął. Zdziwiłam się. Naszła go złość? - Nie chcę żebyś była ze mną z litości. - wyrwał się z mojego uścisku.
- Co? - no teraz to już niczego nie rozumiałam. Po cholerę w takim razie to całe przedstawienie?
- Nie okłamuj mnie. - rozkazał.
- Czy Ty jesteś popieprzony do reszty?! - krzyknęłam. Teraz pojęłam jego chory plan. - Udajesz ,że chcesz się zabić, a potem wrzeszczysz na mnie ,że się o Ciebie martwię?! - nie wytrzymałam.
- Jak mogłaś uwierzyć, że chce się zabić z Twojego powodu? - zdzieliłam go w pysk. Mocno, bo aż się cofnął. Za kogo on się do cholery uważa? A co gorsza za jaką debilkę mnie ma?
- Jak mogłeś po tym wszystkim jeszcze coś takiego wymyślić?! - byłam tak wściekła. W tym momencie gołymi rękoma bym go udusiła, gdyby tylko nie było to karalne.
- Musiałem jakoś sprawdzić czy wciąż Ci na mnie zależy! - prychnęłam słysząc jego dziecinną wymówkę.
- Jak można być takim egoistą?! Pomyślałeś co ja czułam? Jak się o Ciebie bałam?! - wrzeszczałam. No większego dupka nie znam. Co za tupet trzeba mieć, żeby tak drwić z czyiś uczuć?
- Teraz wiesz jak ja się bałem o Ciebie każdego dnia! - nie zauważyłam nawet jak bardzo się do siebie przybliżyliśmy. Uderzyłam go pięściami w klatkę piersiową. Najchętniej używałabym go zamiast mojego worka treningowego.
- I co? Lepiej Ci teraz?! - krzyknęłam odsuwając się. - Nienawidzę Cię. - nie cierpiałam jak ktoś miał rację, ale to nie była moja racja. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że on też przeżywał tak strasznie moją chorobę. Złapał mnie za nadgarstki nim zdołałam od niego odejść.
- Możesz mówić co chcesz, ale wiesz, że jestem w stanie zrobić dla Ciebie wszystko. - zacisnęłam dłonie w pięści. Nie mogłam się wyswobodzić z jego chwytu. Kipiałam ze złości. Jak można być tak pewnym siebie?
...
- Puść mnie! - powtarzałam cały czas próbując się wydostać.
- Przyznaj ,że wciąż coś pomiędzy nami jest. - kręciłam głową. Prędzej utnę sobie język niż to przyznam. Ścisnął mocniej moje nadgarstki znów przysuwając mnie bliżej siebie. - Czemu Ty jesteś tak cholernie uparta? - patrzył mi prosto w oczy.
- Czemu Ty jesteś taki...- nie mogłam znaleźć odpowiedniego określenia. - Ugh! - nie wiedziałam już jak się bronić.
- Jaki? - dociekał co jeszcze bardziej doprowadzało mnie do szału. Co miałam powiedzieć? Przystojny? Zajebisty? Wszystko co przychodziło mi teraz do głowy na pewno nie było obelgą. Byłam wściekła na siebie, na niego, na wszystkich i wszystko. Jak mogę być tak ślepo zakochana w takim egoiście? Przez swoją wojnę ze samą sobą nie zauważyłam nawet jak niedaleko chłopak znajduje się ode mnie. Dzieliły nas centymetry, które bardzo szybko wykorzystał. Złączył nasze usta. I udowodnił mi swoją rację. Mogłam się wściekać. Zarzekać i okłamywać, ale prawda jest taka, że wciąż go kocham. Wiedziałam o tym od początku, ale byłam za dumna by to przyznać przed samą sobą, a co dopiero przed nim. Jego usta były jedyne w swoim rodzaju. Nikt tak dobrze nie całował jak on.
- Nie cierpię Cię. - powiedziałam, gdy przestaliśmy. Uśmiechnął się zadowolony. Cofnęłam się.
- Jakoś nie wydaje mi się. - przewróciłam oczami.
- Powinieneś za to oberwać w drugi polik. - stwierdziłam. Zaśmiał się i chciał objąć mnie w talii. Zabrałam jego rękę z mojego boku.
- Co robisz? - zdziwił się.
- Nie myślałeś chyba, że Ci to wszystko tak szybko wybaczę. - spojrzał na mnie jak na zjawę. Odwróciłam się i ruszyłam do wytwórni. Moje uczucia się nie zmieniły, ale zaczynam nowe życie, którego on nie zniszczy.
...
ㅡ.ㅡ
Dzięki.
Jestem okropna, wiem ;)
CZYTASZ
BTS- SUGA
Fanfiction🎖#1 minyoongi - 19.07.2021 🎖#1 suga - 01.01.2024 🎖#1 rap - 5.03.2022 🎖#1 bang - 12.04.2020 🎖#1 romantic - 14.09.2020 🎖#6 idol - 8.02.2021 YeRi przeprowadza się do Daegu. Zmagajac się z nowym miastem poznaje kolegę swojego starszego brata. Chł...