the end

945 36 27
                                    

...

Wysiadłam z samochodu z trzesącymi się dłońmi. Minęły już trzy tygodnie. Byłam przerażona. Gdyby nie przyjaciele Sugi w życiu nigdy bym tu nie przyjechała i ogarniała tego wszystkiego. Jednak mam coraz mniej czasu, a Yoongi... Zasługuje na wyjaśnienie i pożegnanie.

- YeRi? - zdziwił się, ale objął mnie równie mocno co ja jego.

- Przepraszam. - szepnęłam.

- O co chodzi? - spytał nie rozumiejąc tej całej sytuacji. - Coś się stało? - spojrzał na mnie obejmując dłońmi moją twarz. - Blado wyglądasz. - zacisnęłam zęby. Jak mam mu to wszystko powiedzieć?

- Pojedziemy w jakieś cichsze miejsce. - postanowił Bang wysiadając z auta. Pociągnął Mina za sobą.

- Puszczaj! - warknął Yoongi. Na co innego mogliśmy liczyć. - Co się tu do cholery dzieję?! - złapał mnie za ramię. - Po co wyciągasz mnie ze służby? - miał pretensję.

- Muszę Ci coś powiedzieć. - odparłam cicho.

- Nie mogłaś mi powiedzieć przez telefon? - pokręciłam głową. - YeRi do cholery co jest tak ważne ,że nie mogłaś poczekać do przepustki!? - był wściekły.

- Nie...- Yung-guk chwycił go za ramię i zaczął prowadzić do samochodu.

- Jesteście powaleni! - przerwał mi od razu i wyrwał się z uścisku przyjaciela.

- Wszystko Ci wyjaśnię , ale nie tutaj. - powiedziałam i wsiadłam za nimi do samochodu.

...

- Po co tutaj przyjechaliśmy? - rozpoznał dom moich rodziców. Wciąż się złościł.

- Suga uspokój się. - poprosił Bang.

- Nie będę spokojny skoro odwalacie taką manianę! - prawie ,że wyskoczył z auta. W drzwiach domu stanął Lei. To było najgorsze co mógł zrobić Chińczyk. - Kurwa! - wściekł się na sam jego widok. - Po to mnie tu sprowadzałaś?! - złapał mnie za rękę i szarpnął w swoją stronę. - Co jeszcze? Może chcesz kurwa ,żebym był świadkiem na waszym zajebistym weselu? Po to mnie wyciągałaś? By powiedzieć ,że Ty i ten paszczur się hajtacie?!

- Nie...- nie dawał mi nawet dojść do słowa. Nie mówiąc już o Leiu.

- Kurwa no nie wierzę! - zauważył w drzwiach także Sehuna i JK. - Ich też tu sprowadziłaś?! - szarpał mną. Wszystko źle interpretował. Nie chciałam ,żeby wszyscy na to patrzyli.

- Chodź. - poprosiłam ciągnąc go za sobą do mojego starego pokoju. Wszyscy patrzyli na nas jak na debili, ale milczeli. Wiedzieli ,że to co się zaraz wydarzy zmieni wiele.

...

- Jeśli zaraz mi tego nie wytłumaczysz... - zagroził ,gdy zamknęłam drzwi.

- Zamknij się. - warknęłam. - I posłuchaj. - nakazałam, ale oczywiście on sobie z tego nic nie zrobił.

- Co te wszystkie pajace tu robią?! - darł się dalej. - Po cholerę mnie tu ciągnęłaś!

- Uspokój się! - huknęłam. Podszedł bliżej mnie i przycisnął do ściany.

- Wiesz, że nie cierpię tych idiotów! - syknął. - Po co więc tu są, hę!?

- Bo mnie wspierają! - krzyknęłam.

- Kurwa! - zaśmiał się szyderczo. - Wspierają! W czym niby?! - szydził. - Mało Ci pieniędzy zostawiłem?!

- Nic nie rozumiesz! - zmrużył oczy.

- Sypiasz z nimi? - nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz. Debil się nigdy nie nauczy. Spojrzał na mnie zaskoczony. Nie wiem czemu zawsze robi taką zdziwioną minę.

BTS- SUGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz