Don't touch her

1.4K 61 14
                                    

...

- Pójdę sama. - powiedziałam wysiadając z samochodu. Nie chciałam, żeby Sehun znów zrobił awanturę. Nie po tak miłym popołudniu.

- Mowy nie ma. - przeciwstawił się i zgasił silnik. Po sekundzie był już przy mnie. Chwycił mocno moją rękę. Wtedy poczułam silny ból głowy. Jednak nic sobie z tego nie zrobiłam. Nic nie może zepsuć tego dnia. Ruszyliśmy po schodach do góry. Bałam się jak zareaguje brat widząc nas razem.

- W porządku? - spytał, gdy na chwilę przystanęłam na pół piętrze. Skinęłam głową udając, że jest dobrze. Czułam mrowienie w nosie. Stanęliśmy przed drzwiami mieszkania Sehuna. Min zapukał. Już po sekundzie brat stał w wejściu. Nie zdążyłam nawet mrugnąć, a Yoongi stał już z zakrwawioną wargą. Otworzyłam tylko usta zaskoczona tym obrotem zdarzeń.

- Sehun! - krzyknęłam. Suga otarł krew w rękaw i spojrzał na mnie.

- Należało mi się. - stwierdził. Spoglądnęłam na brata.

- Idź do siebie YeRi. - nakazał Sehun i zrobił mi przejście bym weszła do pokoju. Patrzyłam na brata prosząco. Nie chciałam by się znów pobili.

- Sehun... - zaczęłam.

- Do siebie. - powtórzył donośniej. Zerknęłam na Yoongiego. Skinął głową bym to zrobiła. Nie pozostało mi więc nic innego jak tylko zamknąć się w swoim pokoju.

...

- Po co przyjechałeś? - spytał mnie Sehun, gdy weszliśmy do kuchni. Nie chciał rozmawiać na zewnątrz.

- Do YeRi. - odpowiedziałem zakładając ręce na krzyż.

- Przecież rozpoczynacie ostatnią trasę za dwa miesiące. - zmarszczyłem czoło. Oparł się o blat kuchenny. - Potrzebujesz skupić się teraz na zespole.

- Nie mów mi czego potrzebuję. - warknąłem. - Sam wiem to najlepiej. - zmroził mnie spojrzeniem.

- Ona nie wróci do Koreii, a na pewno nie do tego czasu. - powiedział. Skinąłem głową.

- Wiem. - przyznałem. - Rozmawiałem z jej lekarzem. - wyprostował się.

- Jak śmiesz? - wzruszyłem ramionami.

- Ktoś musiał zapłacić za jej leczenie. - otworzył szeroko oczy.

- Ty za tym wszystkim stoisz? - był zszokowany.

- Nie udawaj ,że nie czytałeś artykułów w necie. - syknąłem. - Wszędzie piszą o dawcach szpiku i krwi, o których prosiłem z zespołem. - pokiwał zgodnie głową.

- Chce ją wziąć na tydzień do siebie. - widziałem jego złość, która miała zaraz eksplodować. - Do Seulu.

- Słucham?! - warknął. - Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że YeRi jest chora i może umrzeć? Chcesz ją narażać?

- Rozmawiałem z waszymi rodzicami. - odparłem obojętnie. - Wylot macie i tak z Seulu. - był zaskoczony moją wiedzą. - Będzie z wami lecieć jedna z pielęgniarek z Seulskiego szpitala. - spojrzałem przez okno. Ściemniało się już. - Powiedziałem YeRi, że jeśli zgodzisz się pojechać z nią to ten tydzień spędzimy jeszcze razem.

- Czego ode mnie oczekujesz? - nie wiedział co powienien zrobić.

- Masz się tylko zgodzić i pojechać z nią. - stwierdziłem. - Nie może być sama, a ja nie będę w stanie zapewnić jej bezpieczeństwa. - dodałem by go przekonać.

- A potem co? - zagadnął. Chciał mnie złapać za choćby jeden zły ruch.

- Ayla od Jimina załatwiła koncert w Polsce. - wiedziałem, że mój plan go zniszczy. - Kwestią czasu pozostaje to kiedy powiemy, że zespół się rozpada ,a Nam i Jimin mają sekreciki.

- Zamieniasz się w nich. - powiedział z obrzydzeniem. - Wiesz o tym? - próbował mnie zrazić do własnych decyzji.

- Nie przeszkadza mi to. - przyznałem szczerze. - Ale chcę by YeRi była bezpieczna. - kontynuowałem. - Nie uczynię jej znanej przeze mnie.

- Jeśli się zgodzę... wybaczy mi? - to mnie strąciło z nóg.

- Skąd mam wiedzieć? - dziwiło mnie jego pytanie.

- Ufa Ci bardziej niż mi. - szeptał jakby nie chciał by było to prawdą. Uśmiechnąłem się zwycięsko.

- Nie sądzę. - niestety nie mogłem się z tym zgodzić. YeRi kocha go najbardziej na świecie i wiem, że przez te parę dni bardzo cierpiała nie mogąc normalnie rozmawiać z bratem.

- Nie nastawiasz jej przeciwko mnie? - obruszyłem się.

- Mi zależy na niej, a jej zależy na tobie. - przyznałem. - Nigdy nie zrobię czegoś co nie będzie dobre dla niej. - pokiwał głową. Chyba wreszcie go przekonałem.

- Zgadzam się pod jednym warunkiem. - uniosłem jedną brew do góry. - Nie dotkniesz jej do trasy koncertowej. - prychnąłem śmiechem. Oblizałem usta i wciąż czując smak krwi uśmiechnąłem się zawiadiacko.

- Zobaczymy. - puściłem do niego oko i ruszyłem do pokoju YeRi. Chciałem się pożegnać. Jednak zagrodził mi przejście.

- Min. - przytrzymał mnie.

- Nie dotknę jej. - powiedziałem. - Przysięgam. - obiecałem.

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

BTS- SUGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz