I'm afraid

1.5K 76 4
                                    

...

- YeRi stój! - usłyszałam za sobą głos Sugi. Nie odwróciłam się. Chwila ciszy. Zwolniłam kroku. - YeRi poczekaj! Proszę Cię! - zatrzymałam się w bocznej uliczce. Jego głos wydawał się pełen smutku i współczucia. Nie miałam już siły. Stanęłam opierając się o mur. Czułam wstyd, rozczarowanie i ból w piersiach. Próbowałam uspokoić oddech. Rozpalone czoło chłodziły zimne płytki pokrywające ścianę.

- YeRi... - dotknął mojego ramienia i spróbował obrócić ku sobie. Odsunęłam się. Złość wciąż we mnie wrzała. Nie chciałam się z nim kłócić. Nie chciałam się godzić. W gruncie rzeczy nie chciałam go w ogóle widzieć. W tym momencie nie chciałam go nawet znać. Nienawidziłam się za uczucie jakim go darze. Gdybym nie rozlała wtedy tej kawy... Gdybym tylko nigdy go nie spotkała...

- Dlaczego uciekasz przede mną i swoim bratem? - spytał, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Wciąż nie podnosząc głowy wpatrywałam się w swoje buty.

- Zostaw mnie samą. - poprosiłam cicho.

- Nie traktuj mnie tak... czym sobie na to zasłużyłem? - poczułam jego dłoń na własnej dłoni. Ścisnął ją lekko by uspokoić drgania. Spojrzałam w jego stronę.

- Wróć do Seulu. - zabrałam rękę i wyprostowałam się. - Wróć do zespołu. Oni Cię potrzebują. - powiedziałam.

- A Ty? - zagrodził mi drogę bym nie mogła przejść. Zdziwiłam się jego pytaniem. Odwróciłam wzrok i zacisnęłam pięści. Przywróciłam w myślach rozmowę z Sehunem. Choć wściekałam się brat miał rację.

- Nie. - odparłam najchłodniej jak tylko potrafiłam. Mało co nie przegryzłam sobie wargi by nie wybuchnąć szlochem. Szturchnęłam go by przejść i ruszyłam przed siebie. Nie mogłam zostać przy nim ani sekundy dłużej. Gdybym została zdradziłabym siebie płaczem. Wtem złapał mnie mocno za rękę i szarpnął w swoją stronę. Mocno podtrzymał za łokcie bym nie zdołała uciec. Stał na przeciw mnie. Jego twarz znajdowała się zatrważająco blisko mojej.

- Ale ja Cię potrzebuję. - prawie ,że warknął. - Rozumiesz? - wstrzymałam oddech. Mówił mi to prosto w twarz. Patrzył głęboko w źrenice. Nie miałam możliwości ucieczki nawet wzrokiem. - Potrzebuję Cię bardziej niż tego cholernego zespołu, bardziej niż jebanej muzyki. - jego słowa były pełne bezradności i złości. Był zrozpaczony. Nie wiedział co robić. Czułam, że jest zagubiony ,ale za wszelką cenę nie chce mnie stracić. - Jesteś moim tlenem. Moim całym światem. - moje serce biło jak szalone. Nie mogłam uspokoić drżenia rąk. Byłam roztrzęsiona. - Nie mogę bez Ciebie wytrzymać nawet jednego dnia. - patrzyłam na niego i nie wiedziałam co zrobić. Jak się zachować. Jego palce miażdżyły moje nadgarstki. - Kurwa... cholernie Cię potrzebuję , więc jeśli chcesz odejść to powiedz mi teraz, zanim będzie za późno. - nie potrafiłam stwierdzić czy bardziej nienawidzi siebie czy mnie za to co powiedział. Stałam przerażona nie wiedząc co począć. Puścił mnie i cofnął kilka kroków w tył.

...

- Rozumiem. - pokiwał smutno głową i ruszył w stronę głównej ulicy.

- Zanim będzie za późno?! - zawołałam nim zdążył skręcić w równoległą ulice. Przystanął i odwrócił się w moją stronę. Podbiegłam do niego.

- Na co będzie za późno? - powtórzyłam stając przed nim. Był wyższy i patrzył na mnie chłodnym spojrzeniem. Jeśli teraz zrezygnuje dam mu odejść. W głębi siebie miałam nadzieję, że to zrobi. Zaoszczędziło by to nam bólu i cierpienia.

- Na to bym dał Ci w spokoju odejść ode mnie. - odparł cicho. Miał włożone dłonie w kieszenie. Był zdenerwowany jak wtedy w szpitalu.

- A teraz jesteś wstanie pozwolić mi odejść? - spytałam przerażona swoją śmiałością. Pokręcił głową.

- Mówią, że jeśli się kogoś kocha trzeba dać mu wolność. - nie patrzył mi w oczy. Jego wzrok był zwrócony gdzieś daleko za mną.

- Więc jeśli chcę mogę odejść? - wpatrywałam się w jego kamienną twarz. Czekałam aż to powie ,aż w końcu pęknie i ustąpi.

- Tak. - odwrócił głowę w drugą stronę. By już nawet nie być zwróconym ku mnie.

- Nienawidzisz bardziej mnie czy siebie? - od razu jego wzrok spoczął na mojej twarzy.

- Jak możesz myśleć, że Cię nienawidzę po tym co Ci powiedziałem? - wystraszyłam się, gdy znów objał moje ramiona. - Kocham Cię kurwa i jestem w stanie zrobić dla Ciebie wszystko. Nawet zrezygnować z kariery i muzyki, więc nie warz się więcej nawet myśleć w ten sposób. - zagroził mi. Przyciągnął mnie szarpnięciem do siebie i złączył nasze usta. Wspięłam się na palce i oplotłam dłońmi jego szyję by być bliżej niego. Pocałunek trwał długo i był pełen emocji. Z początku był porywisty i pełen energii. Min ujął w dłonie moją twarz. Lecz z każdą chwilą słabł. Przenosząc ręce niżej by objąć mnie w talii. W końcu pocałunek zamienił się w nieszkodliwe i delikatne muśnięcie. Spojrzał mi głęboko w oczy. Po czym otarł łzy, które próbowałam przedtem ukryć.

- Jesteś dla mnie najważniejsza. - powiedział. - Potrzebuję Cię, rozumiesz? - pokiwałam głową.

- Tak, przepraszam. - przytulił mnie mocno. Gładząc ręką moje włosy.

- Sprawiłaś, że się bałem. - szepnął. Zdziwiłam się, ale nie pozwolił mi podnieść głowy. - Nie karz mi więcej się bać, że mogę Cię stracić. - przytaknęłam i mocniej wtuliłam się w jego ramiona.

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

Jestem bardzo dumna z tego rozdziału haha ^^

BTS- SUGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz