Waiting

777 43 0
                                    

...

- Halo? - odebrałem telefon od mamy YeRi. Sam miałem właśnie dzwonić do niej by się dowiedzieć co z dziewczyną.

- YeRi jest nieprzytomna... - odezwała się zapłakana. Wstrząsnęło mną. Poczułem jak wszystkie moje mięśnie się napinają. - Miała operację...

- Który szpital? - skręciłem w prawo.

- Seungde. - odpowiedziała. Przyspieszyłem.

- Zaraz tam będę. - musiałem jak najszybciej się tam znaleźć. Nie przeżyje jeśli coś się jej stanie i to z mojej winy.

...

- Nie możemy Pana wpuścić. - gadała pielęgniarka. Miałem ochotę ją rozszarpać. - Tylko rodzina. - tłumaczyła, a ja omal nie wyważyłem drzwi. Zatrzymała mnie przed wejściem na oddział. Przeszedłem rejestracje, odnalazłem ten cholerny oddział ,a ona mnie zatrzymuje przy mecie?!

- Jestem narzeczonym do cholery! - krzyczałem na nią. Jestem z rodziny. Do cholery zaraz będziemy rodziną, a ta plecie jakieś bzdury!

- Ale... - byłem więcej niż zły. Byłem wściekły!

- Znam go. - odezwała się druga. Spojrzałem na nią. Nie kojarzyłem jej. - Wpuść go. - druga, niepocieszona pozwoliła mi wejść na oddział. Nie zastanawiałem się zbyt długo nad tożsamością mojej wybawicielki. Od razu dostrzegłem rodziców dziewczyny stojących przed jedną z sal. Rozmawiali z lekarzem. Podszedłem bliżej. Byli zdenerwowani. Co się dziwić. Ich córka znów jest w szpitalu.

- ...jej stan jest stabilny. Ale jest w śpiączce. - mówił doktor. Odetchnąłem z ulgą. Po tym co przeszliśmy nie wiem jak dalibyśmy sobie radę ... - Jednak nie mogę państwu zagwarantować kiedy się wybudzi. - zastygłem. - Usunęliśmy śledzionę i wygląda ,że wszystko powinno być dobrze. Na tomografii także nie wyszły żadne nieprawidłowości, więc pozostaje nam czekać. - tutaj przestałem go słuchać. Czekać? Nie mogą jej wybudzić od razu? Przeszedł mnie zimny dreszcz. To co dzisiaj jej powiedziałem... Boże, a co jeśli znów ją stracę? Wszedłem do środka sali. Stanąłem odrętwiały. Leżała na łóżku. Spała. Znów miała miliony wężyków przypiętych do swojego drobnego ciała. Miała założone szwy na skroni. Podszedłem bliżej i chwyciłem jej dłoń. Zaplotłem palce. YeRi...przepraszam, pomyślałem.

...

- Yoongi? - poczułem ciepłą dłoń na ramieniu. Powróciłem do rzeczywistości. Mama YeRi trzymała rękę na moim barku. Podniosłem się od razu. - Jak się czujesz?

- Martwię się. - przyznałem szczerze. Uśmiechnęła się blado.

- Dojdzie do siebie. - zapewniła. - Niebawem powinna się wybudzić. - kontynuowała. Chciała mnie pocieszyć. - A z Tobą wszystko dobrze? - przypatrzyła się mojej twarzy.

- Dziękuję. - byłem jej wdzięczny. - Nic mi nie jest.

- Lekarze twierdzą ,że uległa wypadkowi samochodowemu. - mówiła dalej. - Wiesz coś na ten temat? - pokręciłem głową.

- Nie wiem. - skłamałem. - Przykro mi.

- Twój przyjaciel leży na sali obok. - wskazała drzwi z numerem trzydzieści sześć na przeciwko drzwi YeRi. Skinąłem głową. - Zajrzyj do niego. - poradziła. - Jak odzyska przytomność to Cię zawołam. - uśmiechnęła się i usiadła przy dziewczynie. Podziękowałem i wyszedłem na korytarz. Wziąłem głęboki wdech. Wyjąłem telefon ,który już kilkakrotnie mi wibrował. Zgłosiłem wypadek swojemu menadżerowi, który przysłał ochroniarzy. Dwóch facetów stało przed salą YeRi, a dwóch kolejnych przy drzwiach Yung-guka. Wypuściłem spokojnie powietrze i wszedłem do przyjaciela.

- Co z dziewczyną? - spytał od razu przejęty. Wyprostował się bardzo gwałtownie zapominając o obrażeniach więc jęknął żałośnie z bólu.

- Miała operację. Usunęli jej śledzionę, ale powinno być wszystko dobrze. - odparłem. Jednak obawiałem się ,że to szybko nie nadejdzie. Przecież ma osłabiony organizm.

- To dobrze. - odetchnął z ulgą. - Debile wjechali w nasz tył i uszkodzili najprawdopodobniej hamulce w jej aucie. - był wściekły. - Za grosz jaj nie mieli. Takiej laluni samochód uszkadzać...

- To ona umie prowadzić? - zszokowała mnie ta informacja.

- Co nie? - spytał zgadzając się z moim zdziwieniem. - Miałem takiego samego mind fucka ,gdy powiedziala ,że przyjechała samochodem.

- A potem? - dociekałem.

- Wyciągnęli nas z auta i przewieźli do tego magazynu. - odpowiedział. -  Nic nie mówili. Nawet nie wiem kim byli. - pokiwałem głową. - Ale chcieli Ciebie.

- A co z Tobą? - zmieniłem temat. Widziałem ,że jest w o wiele lepszym stanie niż YeRi.

- Poobijany jestem. - wzruszył ramionami. - Zupełnie jak ty. - wskazał moją twarz. - Wstrząśnienie mózgu i nic więcej. - skinąłem głową. Cieszyłem się ,że chociaż jemu nic nie jest. - W ogóle to co od niej chcieli? - założyłem ramiona na krzyż. O co mu chodzi? - Omal przez to nie zginęła...

- Nie wtrącaj się. - warknąłem i zamierzałem wyjść by uniknąć dalszego toku rozmowy.

- Przecież powinna wiedzieć ,że polują na nią twoi dawni koledzy. - obrzuciłem go lodowatym spojrzeniem.

- Chcieli się odegrać za sprawę sprzed paru lat. - przyznałem. - Przeleciałem jego dziewczynę.

- Tego z jednym okiem? - zaśmiał się. Przytaknąłem nie bardzo dumny z siebie za to. Było mi wręcz wstyd.

- Nie wiedziałem ,że to jego laska. - próbowałem się usprawiedliwić. - Potem ktoś ją zabił, a Hongjo zwalił winę na mnie.

- Zabiłeś ją? - nie mógł uwierzyć.

- Oczywiście ,że nie. - oburzyłem się. - Nie miałem z tym nic wspólnego.

- To dobrze. - stwierdził. - A co teraz? Powiesz YeRi prawdę?

- Zwinęła ich policja. - wzruszyłem ramionami. - A wam załatwiłem ochroniarzy. Stoją na korytarzu. - wskazałem drzwi. Pokiwał tylko głową i wyszedłem.

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

Zagladnijcie do mojej nowej historii o Tae:

https://my.w.tt/TOMtWoiPg5

BTS- SUGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz