I'm here

749 47 3
                                    

...

- Świetnie, że w końcu odebrałeś. - usłyszałem w słuchawce głos Jungkooka. Przewróciłem oczami.

- Czego chcesz? - nie miałem czasu ,ani chęci na pogawędki.

- Najpierw ty nie odbierałeś, a teraz twoja dziewczyna. - YeRi? Zdziwiłem się. - Co z wami?

- Nie odbiera? - przytaknął. Dziwne. Yung-guk tak samo, a miał ją tylko odwieść do domu. Później już się nie pojawił w pracy.

- Miałem być po nią wczoraj o 5, ale się nie zjawiła. - powiedział. - Do tego ma wyłączony telefon ,a jej mama mówiła ,że jechała do Ciebie.

- Kurwa. - rozłączyłem się. Skoro ta dwójka ma wyłączone telefony i nie ma z nimi kontaktu to może znaczyć tylko jedno. Wybrałem szybko numer Hayley. Zanim wszczę alarm wolę się upewnić. Kobieta odebrała za trzecim sygnałem.

- Czego? - warknęła.

- Niech ta twoja dziewczyna sprawdzi gdzie ostatnio logował się telefon YeRi. - nastała chwila ciszy ,a ja ruszyłem do drzwi by jak najszybciej odnaleźć dziewczynę.

- Mówiłam Ci...

- Rób co mówię. - syknąłem. - Później będziesz prawić mi morały.

...

Obudziłam się na zimnej posadzce. Podniosłam ciężkie powieki. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. Głowa mi pękała.

- Nic Ci nie jest? - usłyszałam głos obok siebie. Spojrzałam w tamtą stronę. Yung-guk siedział ze związanymi dłońmi. Zdziwiłam się. Chciałam się podnieść, ale moje nadgarstki także były uwięzione.

- Co się dzieje? - przestraszyłam się widząc węzły na naszych rękach.

- Nie wiem. - przyznał szczerze. - Przepraszam, że nie zdołałem Ci pomóc. - mówił przejęty. Bał się. Był bardzo zdenerwowany. Co nas tu czeka? Wtedy dostrzegłam ciemną postać zbliżającą się w naszą stronę. Co tu się do cholery dzieje?!

- Kim jesteś? Czego od nas chcesz? - spytałam ze spuszczonym wzrokiem.

- Czekamy na twojego narzeczonego. - powiedział jeden z przybyłych. Rozgladnęłam się dookoła. Było ich siedmiu, a ośmiu wliczając Yung-guka.

- Kogo? - udałam zdziwienie. To te same typy, które kilka dni temu mnie śledziły.

- Min Yoongi. - jeden z nich złapał moją twarz ręką. To sprawiało ból. - Suga. - dodał i mnie puścił.

- Czego od nas chcecie?! - warknęłam. Zaśmiali się.

- Wyrównać rachunki. - odpowiedzieli zgodnie. - A ty jesteś najodpowiedniejszą odpłatą.

- Jeżeli myślicie ,że tu przyjdzie. - zaczęłam kpiąco. - Po mnie. - parsknęłam. - To się grubo mylicie. - pierwszy z nich podszedł bliżej mnie. Przecież się pokłóciliśmy. Mam nadzieję ,że nie będzie takim idiotą i się tu nie zjawi. Albo przynajmniej nie sam. Błagam.

- Wstawaj! - szarpnął mocniej naderwany już i tak rękaw mojej kurtki. Czerwona tkanina przerwała się w pół. Straciłam równowagę. Runęłam na brudną podłogę hali. Mimo związanych rąk podniosłam się w miarę szybko. Mężczyzna patrzył na mnie jednym okiem. Drugie miał zasłonięte przepaską. Uśmiechał się. Na tyle szeroko, że dostrzegałam jego złote zęby. Był przerażający. Wtedy uderzył mnie po raz pierwszy. Z otwartej dłoni. Wysadził soczystego liścia. Poczułam szczypanie, a po chwili drętwy smak krwi. Zataczając się do tyłu potknęłam się o coś. Wpadłam w jakąś kałużę. Woda chlupnęła. Uniosłam głowę, aby ujrzeć twarz tego sukinsyna. Śmiał się w głos.

- Zostaw mnie! - krzyknęłam klęcząc. Po hali rozbiegł się huk, a zaraz po nim drugi. W pierwszej chwili myślałam , że to były strzały. Jednak w porę zrozumiałam ,że to odgłosy walki.

- YeRi! - usłyszałam. Odwróciłam się. Ciemne włosy lepiły mu się do czoła. Z bladych warg sączyła się krew. Był zły, wręcz wściekły. Mimo naszej kłótni ucieszyłam się na jego widok. Spotkaliśmy się wzrokiem. Widziałam ulgę w jego spojrzeniu.

- Sukinsyn...już nie żyjesz! - usłyszałam słowa faceta z jednym okiem. Obróciłam głowę. Facet zmierzał z resztą bandy na Sugę. Na szczęście chłopak nie był sam. Pojawiło się z nim paru gości w garniturach.

- Brać ją! - rozkazał jednooki. Dwóch chwyciło mnie za ramiona i szarpnęło za sobą.

- Suga! - szamotałam się. Za wszelką cenę chciałam się wydostać z uścisku. Nałożyli mi worek na głowę. Nic nie widziałam, a moje próby wyswobodzenia na nic się zdawały. Nagle wszystkie krzyki i odgłosy szarpaniny ucichły. Nastała głucha cisza. Nie wiedziałam co się dzieje. Wtem z krańca hali dobiegła mnie okropna litania przekleństw.

...

- Już dobrze. - ktoś zdjął z mojej głowy tkaninę. Przyjrzałam się tej osobie. Mężczyzna w garniturze. Nie znałam go. - Jestem ochroniarzem Pana Mina. - przedstawił się. - Musi pani iść ze mną. - pomógł mi wstać.

- A gdzie Yoongi? - spytałam rozglądając się po całym hangarze.

- Tu jestem. - odparł chłopak wychodząc za wielkich kontenerów. Miał posinioną całą twarz. Jego ubrania wyglądały jakby je ktoś pociął nożem. - Nic Ci nie jest? - spytał podchodząc bliżej mnie. Dotknął mojej twarzy i patrzył z przejęciem.

- Wszystko w porządku, ale Ty... - nie dokończyłam, bo zakuło mnie w boku. Złapałam się za to miejsce. Min odsunął moją rękę i podniósł moją koszulkę. Nie czułam się z tym zbyt komfortowo, ale co mogłam zrobić. Widocznie zbladł.

- Zabierzcie ją do szpitala. - rozkazał. - Natychmiast. - zerknęłam na brzuch. Siniak rozchodził się przez cały prawy bok. Jak to możliwe?

- A Ty? - pytałam gdy mnie już prowadzili.

- Muszę coś jeszcze załatwić. - powiedział chłodno, a moj świat zaczął wirować. Jego obojętna twarz zaczęła się rozmywać...

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

Wyjątkowo dodam rozdział przed czasem ,żeby trochę umilić ten czas w dobie pandemii.  ❤️

Zapraszam też do mojej nowej opowieści BTS- V, która dzisiaj ma swoją "premierę" xD.

Zapraszam też do mojej nowej opowieści BTS- V, która dzisiaj ma swoją "premierę" xD

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
BTS- SUGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz