Presence

1K 53 13
                                    

...

- YeRi! Sehun przyjechał! - zawołała mnie mama. Nie miałam zamiaru go oglądać. To co zrobił w sylwestra było ciosem poniżej pasa. - Pomóż mu z zakupami! - zeszłam na parter. Zobaczyłam brata tylko w drzwiach i nabrałam ogromnej ochoty by mu przyłożyć.

- Widziałam Cię z Sarą. - burknęłam. - Trzymaj się od moich znajomych z daleka. - szturchnęłam go w ramię odbierając papier toaletowy. Chwycił mnie za nadgarstek.

- Tak jak Ty trzymałaś się od moich? - szarpnął mną. Spojrzałam mu w oczy wyszarpując się z uścisku.

- Zabieraj te brudne łapy. - warknęłam.

- YeRi! - zbeształa mnie mama. - Zwracaj się do brata z szacunkiem! - popatrzyłam na niego z nienawiścią. Zniszczył wszystko.

- Ja nie mam brata. - syknęłam i ruszyłam do swojego pokoju.

- YeRi! Wracaj tu! - zawołała mnie mama. - Słyszysz?! Natychmiast! - odwróciłam się do niej przodem.

- Bo? - założyłam ręce na piersi. - Czym jesteś w stanie mnie szantażować? Hm?

- YeRi uspokój się. - rozkazał mi Sehun.

- No słucham? - drążyłam. - Czym? - warczałam. Nie miałam niczego do stracenia. Przecież wszyscy wiedzieli, że umieram.

- Masz okres? - Sehun odłożył siatki na komodę i zbliżył się do mnie. Myślałam, że krew mnie zaleje.

- Jak śmiesz w ogóle coś takiego do mnie mówić? - uśmiechnęłam się kpiąco. - A może ty czekasz aż w końcu umrę? - złożył dłonie w pięści.

- YeRi! Co ty w ogóle mówisz? - mama zaczęła panikować.

- Doniósł wytwórni o moich drżących dłoniach! - pierwszy raz to powiedziałam mamie. - Zniszczył mój związek z Sugą! A do tego nawet tutaj ośmieszył mnie przed nowymi znajomymi! - kobieta spojrzała na niego nie dowierzając. - Mówiłeś jak wyrzuciłeś Sugę ze szpitala? Jak go pobiłeś? Mówiłeś jak wtargnąłeś na imprezę Dawida? Czy kiedykolwiek powiedziałeś rodzicom prawdę?! - czułam jak łzy ciekną mi po policzkach.

...

- Sehun czy to prawda? - tata pojawił się na korytarzu. Był w niemałym szoku. Mój brat się zawiesił. Patrzył w podłogę bojąc się podnieść wzrok. W końcu jednak się wyprostował i spojrzał mi w oczy. Zbiegłam ze schodów i podeszłam do niego najbliżej jak mogłam. Czułam na sobie jego oddech.

- Jeśli dowiem się ,że kazałeś Sudze ze mną zerwać grożąc ujawnieniem tego wszystkiego mediom albo w każdy inny sposób, nigdy więcej mnie nie zobaczysz. - syknęłam.

- Chciałem Cię chronić. - przyznał ,a ja cofnęłam się. Poczułam się jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. To było gorsze niż słowa Sugi.

- Złamałeś siostrze serce przez swoją dumę?! - tata miał ogromne pretensje.

- Tejin... - kobieta położyła dłoń na ramieniu męża.

- Nienawidzę Cię. - spoliczkowałam Sehuna. - Jesteś potworem! - wbiegłam po schodach na górę. Zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie plecami. Rozpłakałam się. To co usłyszałam nie zmieniało za bardzo mojej pozycji. Gdyby Suga chciał już dawno by się do mnie odezwał. Ale nie zrobił tego. Nadal byłam w głębokiej dupie.

- Kurwa! - uderzyłam pięścią w ścianę. - Nienawidzę Cię! - zaczęłam okładać pięściami Bogu winną ścianę. - Nienawidzę! Nienawidzę! Nienawidzę! - poczułam na ramionach czyjeś ręce. Zamknęłam oczy. Chciałam żeby to był Suga, ale za mną stał Tata.

- Przepraszam... - wtuliłam się w silnie ramiona ojca.

- Już dobrze. - przytulił mnie mocno.

- Brakuje mi go... - przyznałam cicho.

- Wiem. - gładził mnie po włosach. - Wiem Kochanie.

...

- Może zadzwonisz do niego? - zaproponowała mama ,gdy zauważyła mnie w ogrodzie. Chodziłam w te i z powrotem. Rozmyślałam nad swoim marnym i krótkim życiem. Pokręciłam głową.

- Dlaczego? - westchnęłam i popatrzyłam przed siebie. Zima. Spadł śnieg i nawet trochę go było. Ale znacznie mniej niż zwykle w Korei. Mimo to nieznacznie przykrył ziemię, a gałęzie niektórych drzew uginały się pod białą warstwą puchu.

- Jest szczęśliwy beze mnie. - chwyciła mnie za rękę. Miała cieplutkie rękawiczki.

- Jak to? - zdziwiła się. - Jak można być szczęśliwym bez Ciebie? - uśmiechnęłam się.

- Rozpoczyna niedługo ostatnią trasę koncertową. - mówiłam. - Zaczyna karierę solową tak jak zawsze chciał. - spojrzałam na mamę. - Mimo tego co zrobił Sehun... to w gruncie rzeczy miał rację. Jestem chora...a on jest gwiazdą. Raperem rozpoznawalnym na całym świecie. - objęła mnie tuląc do swojej piersi.

- Kochanie...

- Mamo wiem jak jest. - przerwałam jej nim zaczęła. - Wiem co znaczy dla niego muzyka. - zachciało mi się płakać. - On spełnia swoje marzenia, a ja nie mam prawa mu ich niszczyć.

- Skąd wiesz czy Ty nie jesteś jednym z jego marzeń? - spytała. Spojrzałam na swoje drżące dłonie.

- Nigdy dla mnie nie napisał piosenki, nigdy ze mną nie zatańczył...nigdy nie byłam dla niego ważniejsza od kariery. - zamilkła. - Taka jest prawda. Byłam dla niego tylko dodatkiem.

- To dlaczego tak za nim tęsknisz Skarbie? - chciała wiedzieć co czuje. Czego pragnę.

- Nie widział we mnie dziewczyny chorej na raka. Zawsze mi dogryzał. - zaśmiałam się. - Wiesz jak się poznaliśmy? - mama pokręciła głową. - Wylałam kawę na jego stolik. - uśmiechnęła się.

- Cała Ty. - pocałowała mnie w czoło.

- Potem stłukł wszystkie szklanki mojego kolegi, bo był zły ,że nie chciałam z nim rozmawiać. Ale na drugi dzień za nie zapłacił i zabrał mnie nad morze. - wspominałam. - Często zabierał mnie nad morze. - otarłam poliki rękawem. - Zawsze gdy jestem w szpitalu i dni mi się dłużą wyobrażam sobie ,że jestem z nim nad morzem. - uśmiechnęłam się i dopiero wtedy zauważyła ,że płaczę.

- YeRi... - objęła mnie mocniej.

- To łzy szczęścia. - wydusiłam śmiech. - Po prostu chciałabym ,żeby tu był. - wtedy po raz pierwszy powiedziałam mamie o Yoongim. Opowiedziałam jej wszystko. Choć z wielkim bólem serca powracałam do tamtych chwil... Cieszyłam się, że mogę o tym komuś powiedzieć. Wyżalić się i powspominać. Chyba właśnie tego potrzebowałam. Wysłuchania, zrozumienia i wsparcia w osobie, która kocha mnie bezgranicznie i ,w której interesie jest tylko i wyłącznie moje dobro. 

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

A wy macie jakąś osobę, która wystarczy ,że jest. Jej obecność to wszystko czego potrzebujecie?

^^

7

BTS- SUGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz