He loves you

1.5K 61 2
                                    

...

- Wiedziałaś ,że rodzice utknęli na lotnisku? - Sehun dosiadł się do mnie. Siedziałam w kuchni pastwiąc się nad zupą. Jego ton nie był ani trochę przyjazny.

- Tak. - powiedziałam obojętnie. Nawet nie spojrzałam na niego.

- Odzywał się? - pokręciłam głową. Westchnął ciężko. - Mówiłem. - dodał dla dobicia.

- Pisał, że do dzisiaj będzie niedostępny. - prawie, że warknęłam.

- Zobaczymy. - podniósł się. Przewróciłam oczami. Myślałam ,że po prostu wyjdzie. - Jutro chcesz iść do szkoły? - wzruszyłam ramionami obserwując jak brat nalewa sobie zupę do miski.

- Nie mam nic lepszego do roboty. - przyznałam.

- Wchodziłaś dzisiaj w Internet? - zdziwiło mnie to pytanie. Pokręciłam głową.

- A powinnam? - tym razem to on wzruszył ramionami. Chwyciłam tablet leżący na blacie. Złapał go jednak w tym samym momencie co ja.

- Dlaczego nie powiedziałaś, że jest coś między Tobą, a Minem? - cofnęłam rękę. Co jest w tym necie? O co chodzi mojemu bratu?

- Myślałam, że wiesz. - odparłam szczerze. - Raz nawet o tym rozmawialiśmy...

- Wydawało mi się ,że tylko tak mówisz by sprawić mi przyjemność. - oparł się o blat. Zdziwiłam się. - W końcu był moim przyjacielem.

- Wasza przyjaźń nie musi się tak skończyć. - zaprotestowałam. Spiorunował mnie chłodnym  spojrzeniem.

- Jesteś moją siostrą, więc innego wyjścia nie ma. - stwierdził, choć ja tak nie uważałam postanowiłam być cicho.

- Naprawdę aż tak źle go oceniasz? - spróbowałam zaryzykować. Nie stracę, mogę tylko zyskać.

- Nie. - burknął. - Kocha Cię. - zamurowało mnie. - Teraz to wiem. - podał mi tablet i wyszedł z kuchni. Stałam z wciśniętym w dłonie urządzeniem. Oniemiałam. Co to znaczy ,że mnie kocha? Jak to mnie kocha? Przecież Min nigdy czegoś takiego mi nie powiedział. Teraz to wie? Oklapłam na krzesło pod ciężarem emocji. Uruchomiłam szybko przeglądarkę. Co zrobił ,że mój brat tak stwierdził? Już na pierwszej stronie widniał dziwny artykuł. Akcja charytatywna idoli. Weszłam w pierwszego linka. Moim oczom ukazało się zdjęcie Sugi z resztą zespołu. Namawiał do oddawania szpiku i krwi. Prosił w szczególności o rzadką grupę AB. Zwątpiłam. Ta zbiórka jest dla mnie? Włączyłam wyświetlający się pod spodem filmik. Yoongi razem z resztą zespołu prosił o oddawanie krwi i szpiku. Jednak nigdzie nie widniało choćby małe wspomnienie o mojej osobie. Mimo tego cieszyłam się. Zależy mu. Uśmiechnęłam się. Lecz szybko oprzytomniałam.

- Jestem chora. - wyszeptałam w ekran. Poczułam jak łzy płyną mi po polikach. Westchnęłam ciężko i otarłam wilgotną twarz. Wpatrywałam się w pustą ścianę. To co zrobił było kochane i niewyobrażalne. Jest szansa ,że wyzdrowieje, ale także jeszcze większa ,że nie. Czy jestem w stanie prosić go o aż tak wiele? Tak bardzo go obarczać?

...

- Telefon do Ciebie. - wparował do mojego pokoju Sehun. Chciałam na niego nawrzeszczeć, ale uprzedził, że to ważne. Skinęłam więc głową i przyłożyłam słuchawkę do ucha.

- Dzień dobry. - usłyszałam kobiecy głos. Mówiła po polsku. Potrzebowałam chwili by przejść na ojczysty język mamy.

- YeRi? - spytała. - Dobrze wymawiam imię?

- Tak. - przytaknęłam. - O co chodzi? - telefon z Polski? Do mnie? Dziwne.

- Doktor Raiter. - przedstawiła się. - Twoi rodzice byli pół roku temu u mnie. - spojrzałam na brata ,który zstąpał z nogi na nogę. - Opisali mi twój przypadek. Widziałam dokumentację. - czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. - Mamy w Polsce nową terapię, dzięki której kilkunastu pacjentów wróciło do zdrowia. Bez przeszczepu. - dodała. Wiedziała ,że z moją grupą krwi trudno znaleźć dawcę.

- Rozumiem. - powiedziałam. - Co więc Pani proponuje?

- Chciałabym żebyś wypróbowała tą terapię. - przełknęłam ślinę. - Istnieje duża szansa ,że wyzdrowiejesz. Jednak zanim uzgodnimy twój przelot do Polski muszę uzgodnić to z twoim lekarzem prowadzącym. - mam wracać do Polski? Teraz? - Wiedzieć czy nic Ci nie zagraża.

- Dlaczego dopiero teraz Pani dzwoni? - zapytałam.

- Teraz znalazły się fundusze na to. - powiedziała szczerze.

- Fundusze? - powtórzyłam. - Skąd? - zdziwiłam się.

- Jakaś fundacja z Koreii zadzwoniła do twoich rodziców. - omal nie zemdlałam. Czy on jest zdrowy na umyśle? - Powiedziała, że pokryje wszelkie koszty leczenia.

- Mhm. Dobrze, dziękuję za telefon. - rozłączyła się. Odłożyłam telefon i spojrzałam na Sehuna.

- I co? - spytał.

- Chyba wrócę do Polski. - zamarł w bezruchu. Jego oczy się rozszerzyły. Nie wiedział co powiedzieć. Milczał.

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

BTS- SUGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz