Forgive

688 42 4
                                    

...

- Widziałam, że wypełniłaś już wszystkie dokumenty. - do ogrodu weszła Ziwei. Przysiadła się koło mnie na ławeczce. Miała na sobie piękną, grafitową sukienkę. Jutro przylatują już rodzice razem z Sugą. Powinnam do niego oddzwonić, ale nie wiedziałam jak się wytłumaczyć. Wolałam więc nic nie robić. Choć widziałam mnóstwo smsów i telefonów nieodebranych.

- Tak. - skinęłam głową.

- Powiedziałaś swojemu prawdziwemu narzeczonemu o tym? - suka, pomyślałam. Pół nocy nie przespałam ,bo rozmyślałam o tym ,że znów będziemy rozdzieleni.

- Masz na pewno ważniejsze sprawy na głowie. - odparłam z kontrą. - Ale dziękuję ,że pytasz o mnie. - uśmiechnęłam się sztucznie. Chyba zauważyła ,że ją przejrzałam i stałam się ostrożniejsza. - Twoja siostra będzie na weselu? - zmarszczyła brwi. Przestraszyła się.

- Najpewniej nie. - stwierdziła.

- Myślałam ,że cała rodzina się zjeżdża. - podniosłam się. - Nie będę już przeszkadzać. - dygnęłam lekko. - Mam jeszcze parę spraw do załatwienia. - przymrużyła oczy. - Wypoczywaj przed tak ważnym dniem. - ruszyłam w stronę domu.

- Kim YeRi. - usłyszałam jej głos za plecami. Odwróciłam się ostrożnie. - Co ty knujesz? - wstała z ławki.

- Nie rozumiem. - odezwałam się zdumiona.

- Chcesz skłócić mnie z bratem? - zrobiłam wielkie oczy. Za kogo ona się uważa.

- Lei to mój przyjaciel. - powiedziałam. - Nigdy w życiu nie chciałabym jego krzywdy.

- To dlaczego ranisz go na każdy możliwy sposób? - założyła ręce na krzyż. No tego się nie spodziewałam.

- Ranię? - zdziwiłam się.

- To ty powinnaś brać ślub w sobotę. - mówiła. - Miałaś wyjść za Leia, od kiedy tylko pojawiłaś się na świecie, a teraz masz czelność przyjeżdżać do naszego domu i mówić ,że twoim narzeczonym jest jakiś raper? - zaniemówiłam. - To wszystko twoja wina, gdybyś nie była taka uparta nic by się nie stało, ale musiałaś jak zwykle coś wymyśleć. Jak nie cholerna choroba to miłość! - huknęła. - Za kogo ty się masz dziewczyno?

- Słucham? - nie mogłam w to uwierzyć. - Przecież kochasz mojego brata... - to chyba najbardziej mnie zabolało.

- Kocham? - spojrzała na mnie z politowaniem. - To tylko biznes, a gdyby nie ty nie doszło by do tego. - miała pretensje.

- Sehun Cię kocha. - byłam zrozpaczona. - Jak możesz...

- Nic nie rozumiesz. - pokręciła głową. - Gdybyś była choć trochę mądrzejsza to byś to zauważyła, ale takie jak ty zawsze spadają na cztery łapy.

- O czym ty mówisz? - nie sądziłam ,że jest aż tak kłamliwa.

- O twoim wypadku. - przyznała się. Przeszła mnie zimna fala dreszczu. Odwróciłam głowę od jej twarzy. Nie chciałam już jej widzieć.

- Kim Ty jesteś? - zadałam pytanie ,które wciąż mnie dręczyło. - Dlaczego to robisz?

- Kiedy wyjdziesz za mojego brata wyprowadzicie się do Korei ,a cała firma przejdzie na mnie. - naprawdę chodzi jej tylko o pieniądze? - Muszę się więc pozbyć stąd brata, a wyjedzie tylko za tobą.

- On kocha Yu Tien. - przewróciła oczami.

- O ile taka dziewczyna w ogóle kiedykolwiek istniała. - okłamał mnie? - Co miał powiedzieć ,gdy dowiedział się o twoich zaręczynach z tym raperem?

BTS- SUGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz