So if you want

1.7K 75 2
                                    

...

Obudziłam się, gdy promienie słońca zaglądały już przez okno. Zerknęłam w stronę ,gdzie wieczorem położył się Sehun. Ku mojemu zdziwieniu obok mnie nie leżał brat. Min spał słodko na jego miejscu. Odwróciłam wzrok widząc go z zamkniętymi oczami. Podniosłam się najciszej jak tylko potrafiłam. Musiałam nie słyszeć jak zamieniał się z Sehunem. Ruszyłam ospale do kuchni. Byłam wściekła na Sehuna. Na stole leżała kartka. Rozpoznałam charakter pisma brata. Była napisana po polsku.

Weź leki i zadzwoń jak się obudzisz. Martwię się. Sehun

Sięgnęłam po komórkę, która ładowała się na parapecie. Odblokowałam ekran i spojrzałam na wiadomości. Pisała Fei i mama. Obydwie pytały jak się czuję. Odpisałam szybko ,że jest w porządku i wszystko będzie dobrze, bo Sehun się mną opiekuje. Potem wybrałam numer brata.

- YeRi? - odezwał się w słuchawce.

- Tak, wszystko w porządku. - odpowiedziałam na jego jeszcze nie zadane pytanie.

- To dobrze. - odparł zmartwiony. - Co robisz?

- Wstałam dopiero. - oparłam się o blat kuchenny. - Zjem coś i wezmę leki. - zapewniłam chłodno.

- Dobrze. - ucieszył się, że jestem posłuszna. - Kończę o piętnastej. - dodał. Sprawdziłam godzinę. Dochodziła szósta rano. Westchnęłam. - Coś chciałabyś ze sklepu?

- Nie, dzięki. - zamilkliśmy na chwilę. Czułam ,że jest smutny, ale moja wściekłość nie pozwalała na współczucie. - Albo wiesz co... Kup jakieś ciastka. - jak zawsze uległam.

- Czekoladowe? - dopytywał.

- Tak. - zgodziłam się choć nie miałam na nic ochoty. - Co robi tu Min? - spytałam z wyrzutami.

- Chciałem byś miała opiekę. - odparł. - To do zobaczenia. - powiedział zanim zdążyłam na niego nawrzeszczeć. - Kocham Cię. - dodał zanim wcisnęłam czerwoną słuchawkę.

- Ja Ciebie też. - szepnęłam i zakończyłam połączenie. Zebrało mi się na płacz. Jest źle skoro mój brat mówi mi takie rzeczy, stwierdziłam. Czułam jak do oczu nalatują mi łzy. Choć bardzo nie chciałam płakać to było silniejsze ode mnie.

...

- Jak tam spałaś? - usłyszałam głos Mina za sobą. Otarłam szybko wilgotne poliki i odwróciłam się do niego przodem. Wymusiłam wredny uśmieszek.

- Dobrze. - odparłam z przekąsem.

- Płakałaś? - spytał podchodząc bliżej mnie. Patrzył prosto w oczy, więc szybko rzuciłam się do czajnika. Wlałam do niego wodę i wstawiłam by zrobić kawę.

- Nie. - rzuciłam.

- Przecież widzę. - przerwał moje kłamstwo. - Coś się stało? - pokręciłam głową. - Możesz mi powiedzieć.

- Nic się nie stało. - powiedziałam szorstko.

- Okej. - odpuścił. Zalałam kawę i dolałam do niej mleka.

- Jesteś zła, że przyjechałem? - spytał zakładając ręce na krzyż.

- Kiedy wyjeżdżasz? - zbyłam jego pytanie.

- W piątek. - odpowiedział obojętnie. Obliczyłam, że zostało tylko pięć dni. Pokiwałam głową.

- Czyli widzimy się jeszcze te kilka dni. - wzruszyłam ramionami.

- Nie rozumiem. - przyznał.

- Potem wyjeżdżasz i pewnie tyle się będziemy widzieć. - uśmiechnęłam się blado.

- Co? - zmarszczył brwi. - O co Ci teraz chodzi?

- A nie jest tak zawsze? - zdziwiłam się.

- Sehun Ci powiedział. - mówił to bardziej do siebie niż do mnie. - Wszystkich musi zrażać do mnie.

- Mój brat się tylko o mnie martwi. - oznajmiłam. Patrzył na mnie wściekle. Nie miałam pojęcia o czym Sehun miał mi powiedzieć, ale widocznie go to zabolało, więc postanowiłam brnąć w to dalej.

- Prosiłem ,żeby nic Ci nie mówił. - warknął. - Zresztą co to zmienia? - złapał moje ramię zanim zdążyłam wyjść z kuchni.

- Słucham? - syknęłam wyrywając się z uścisku. - Co ty sobie wyobrażasz?

- Jestem koreańskim idolem. - szarpnął mną. - A Ty... - wysadziłam mu siarczystego policzka.

- Wynoś się stąd! - krzyknęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony. Dotknął swojego polika. Jakby nie mógł uwierzyć ,że naprawdę go uderzyłam. - Wynocha! - krzyczałam by wyszedł.

- Uspokój się. - poprosił. - Obiecałem Sehunowi zająć się Tobą do jego powrotu. - jego złość zelżała, ale sama czułam, że zaraz rozsadzi mnie od środka. Spoliczkowanie musiało go ostudzić.

- Poradzę sobie sama. - odparłam. - Wyjdź. - trochę złagodniałam. Wiedziałam ,że krzyki już nie mają sensu.

- Przestań. - założył ręce na krzyż stając w wyjściu. Zablokował przejście. Zrobił to specjalnie.

- Nie chcę Cię widzieć. - znów powróciła fala złości. Najchętniej udusiłabym go własnymi rękoma.

- Powiedziałem przestań. - powtórzył dosadniej. Spojrzałam mu w oczy. Były wściekłe.

- Nigdy więcej nie przekroczysz progu tego domu. - syknęłam i ruszyłam by wyjść z kuchni.

- Masz przestać! - wydarł się szarpiąc mnie za rękaw bluzki. - Nie rozumiesz!? - próbowałam się wyszarpnąć, ale trzymał za mocno.

- Puść! - krzyknęłam. - To boli! - patrzył mi cały czas w oczy. Nie wierzyłam, że jest do tego zdolny.

- Nie warz się mówić tak więcej. - zagroził, a uścisk na moim przedramieniu się zacieśnił. - Jestem tu dla Ciebie, a Ty mówisz mi takie rzeczy? Prosto w twarz? - uciekłam wzrokiem. Dłużej nie wytrzymam spojrzenia tych czarnych jak smoła oczu.

- Po prostu mnie zostaw i wróć do swojego życia. - szepnęłam bezsilnie. Wyczerpałam swój limit energii. Ostatnio bardzo szybko się męczę.

- Skoro tego chcesz. - puścił mnie i wyszedł z pomieszczenia.

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

BTS- SUGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz