Otworzyłam zaspane oczy i uśmiechnęłam się sama do siebie. Leżałam naga, otulona ramionami Zayna. Biło od niego ciepło i niesamowity spokój. Tak cholernie brakowało mi jego bliskości i obecności. Opuszkami palców gładziłam jego zarośnięty policzek, a na jego twarzy zawitał ten leniwy uśmieszek, który podbijał moje serce za każdym razem. Powoli otworzył oczy i przeskanował moją twarz. Nie odzywał się, tylko wtulił się bardziej w moje ciało i mruknął coś pod nosem. Złożył też kilka niewinnych pocałunków na moim odkrytym obojczyku, co rozłożyło mnie na łopatki. Był tak kurewsko idealny.
- Dobrze spałaś? - zapytał zachrypniętym głosem.
Zagryzłam wargę na wspomnienie naszej nocy. Nie uprawialiśmy seksu, a mimo to czułam się przy nim tak idealnie. To pewnie wynikało z tego, że Zayn Malik był pieprzonym ideałem, a ja byłam w nim tak bardzo zakochana. Czy żałowałam, że pojawiłam się u niego w środku nocy? Absolutnie nie.
- Dobrze - mruknęłam zadowolona i złożyłam krótki pocałunek na jego policzku.
Musiałam umyć zęby.Narzuciłam na ciało szlafrok mężczyzny, który leżał na skraju łóżka i wstałam w celu poprzeciągania się. Tak dla zasady. Zayn uniósł brew i rzucił we mnie poduszką.
- Nie możesz mnie tu tak zostawić - wydął popisowo dolną wargę, na co przewróciłam oczami.
- Idę tylko do łazienki.
Chłopak wstał i podszedł do mnie, po czym pocałował w czoło.- Idę z tobą.
- Nie, Zayn. Idę sama.
- Muszę mieć na Ciebie oko, żebyś była bezpieczna.
Westchnęłam tylko i ruszyłam do łazienki, po czym zamknęłam mu drzwi prosto przed twarzą. Malik przeklnął pod nosem, ale dał mi chwilowy spokój. Ja zaś odszukałam pastę i płyn do płukania jamy ustnej. Po umyciu zębów ubrałam się w ubrania, które pozostawiłam do wyschnięcia po przybyciu do mieszkania Zayna zeszłej nocy.
Kiedy weszłam do kuchni, Zayn akurat rozmawiał przez telefon. Wyglądał na przerażonego i zestresowanego. Chodził nerwowo po całym pomieszczeniu, klnąc pod nosem. Miałam złe przeczucia. Opierałam się o futrynę drzwi i z niepokojem czekałam, aż skończy rozmowę. On jednak nie rozłączając się zwrócił się w moją stronę.- Ubierz się szybko, proszę.
I powrócił do rozmowy. Nie czekałam na wyjaśnienia tylko jak najszybciej założyłam buty i kurtkę, podając później Zaynowi jego rzeczy. Rozłączył się i ubrał, po czym pociągnął mnie za sobą do jakichś drzwi, które okazały się być drugą windą.
- Nie możemy skorzystać z tej głównej, bo zostalibyśmy przez kogoś zauważeni - mruknął tylko, trzymając ciągle moją dłoń.
Czułam, że jest roztrzęsiony, ale nie chciałam naciskać. Wiedziałam, że powie mi wszystko w swoim czasie. Wyjechaliśmy ze strzeżonego parkingu. Szczęka Zayna była mocno zaciśnięta, a jego jedna dłoń ściskała moje udo. Był cholernie zestresowany, ale nie wiedziałam jeszcze czym. Po kilku minutach znaleźliśmy się pod szpitalem. Moje przeczucia stawały się pieprzoną prawdą. Nienawidziłam tego. Weszliśmy do środka, brunet rozejrzał się, po czym szybkim krokiem ruszył w wybranym przez siebie kierunku.
- Zayn, Ronnie, dobrze, że już jesteście - Calum objął mnie troskliwie ramionami.- W jakim jest stanie? - zapytał przez zaciśnięte zęby mulat.
Clifford się spiął. Spojrzał na niego wymownie i zamknął w przyjacielskim uścisku.
Nie wiedziałam, co się dzieję, więc zostawiłam ich samych i podbiegłam do Ashtona, który siedział i wylewał łzy na krześle w poczekalni. Niewiele myśląc przytuliłam go, a on rozpłakał się na dobre.
- Co się stało? - zapytałam drżącym głosem. Bałam się odpowiedzi.
- Alissa zaczęła wojnę - wyszeptał, przyciągając mnie mocniej do siebie. - Louis, on...
Pocierałam chłopaka po plecach i starałam się go choć trochę uspokoić. Nic to nie dawało, ale chciałam, żeby czuł, że ma wsparcie.- Louis miał wypadek - obok nas pojawił się Calum i Zayn. - Jechał naszą strzeżoną drogą. Był sam, kiedy na drodze pojawiły się trzy auta. Zaczęli do niego strzelać, aż w końcu wypchnęli go z trasy. Jego samochód dachował, a że jechał z ogromną prędkością... Jego szanse na przeżycie wynoszą niecałe pięć procent - przełknął głośno ślinę. - Lekarze kazali nam się pożegnać.
Kolejne słowa nie docierały do mojego mózgu. Kręciło mi się w głowie i było niedobrze. Każdy z nas wiedział, kto za tym wszystkim stał. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo można nienawidzić kogoś, kogo przez większość życia darzyło się największym zaufaniem i bezinteresowną miłością.
- Operują go.
Wtuliłam się w pierś Zayna, który miał już łzy w oczach. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego to piekło otaczało akurat nas. Dlaczego mieliśmy tracić najbliższych? Dlaczego musieliśmy tak cierpieć? Życie na Ziemi było jedynie piekłem, wielką czarną dziurą, z której nie było moralnie dobrego wyjścia. Nienawidziłam Alissy, nienawidziłam jej brata, nienawidziłam tego, co działo się z Louisem. A to wszystko przez jedną kobietę, która najwidoczniej miała problemy psychiczne. Siedzieliśmy w poczekalni przez prawie siedem godzin. Czekaliśmy na jakikolwiek znak od lekarzy, ale nikt nie wychodził z sali operacyjnej. Modliłam się cały ten czas, prosząc Boga o cud. Chciałam tylko, żeby Louis z nami został. Potrzebowaliśmy go. Był dla każdego z nas jak najbliższa rodzina. Nie mógł tak po prostu odejść.
Telefon Ashtona wydał dźwięk otrzymania nowej wiadomości. Blondyn odczytał treść i pobladł, po czym podał mi urządzenie. Odczytałam wiadomość i zamarłam. Drżącym głosem przeczytałam na głos:
- To dopiero początek naszej wojny. Jednego już się pozbyłam, teraz kolej na całą resztę. Bądźcie w gotowości - Alissa.W czasie, kiedy ja zakończyłam czytanie, wyszedł do nas doktor prowadzący.
- Państwo znają Pana Tomlinsona? - zapytał profesjonalnie.Skinęliśmy głowami, czekając na werdykt. Bałam się tego, co będzie. Wiedziałam, że sytuacja z Louisem była cholernie poważna i niebezpieczna, ale miałam nadzieję, że jednak uda się mu z tego wyjść i znów będziemy wszyscy razem.
- Przykro mi, robiliśmy co w naszej mocy, ale...
Nadzieja zniknęła, a z nią zniknął jakikolwiek sens istnienia. W poczekalni echem rozniósł się płacz. Płacz przyjaciół, których świat właśnie się rozpadł.
Ale cierpienie prowadzi do nienawiści. A nienawiść prowadzi do zemsty.
______________________________
Kocham Was.
CZYTASZ
I Protect You || Z.M
Fanfiction,, - Chronię Cię - warknął nieprzyjemnym dla ucha tonem. - Nie możesz tego docenić?! Wzięłam głęboki wdech i pokręciłam głową. - Gdyby nie Ty, nie potrzebowałabym ochrony." *** #1 miejsce w "prześladowanie" /6/05/19