23

8K 439 49
                                    

Na początku chcę Was przeprosić. Wiem, że rozdziału nie było dłuuugo, wszystko przez mój stan. Nie będę się rozwodzić nad tym, o co dokładnie chodzi, ale próbuję poskładać się do kupy. Będę starała się dodawać rozdziały częściej, aczkolwiek został mi ostatni tydzień szkoły przed feriami, a co za tym idzie - zdecydowanie zbyt dużo do zaliczenia. Mam nadzieję, że wybaczycie mi moją nieobecność i rozdział chociaż trochę Wam się spodoba.
***

- Mam nowe informacje dotyczące twojego stalkera.

Przełknęłam głośno ślinę i zmarszczyłam czoło. Michael westchnął i pochylił się lekko do przodu.

- Posłuchaj, to nie jest jedna osoba. Udało nam się ustalić tożsamość. Pierwszą wiadomość została napisana przez niejakiego Marka Smitha.

Próbowałam wyszukać w głowie osoby o takim nazwisku, ale nie miałam pojęcia kto to, do cholery jasnej, był.

- Skoro ustalono jego tożsamość to rozumiem, że został zatrzymany?

Michael widocznie się spiął i spojrzał na mnie niepewnie.

- Został zamordowany wczoraj wieczorem.

Zostałam bez słowa. Jak można być tak podłym, żeby chcieć śmierci drugiej osoby. Morderstwo? Pozbawienie życia drugiego człowieka? Nie potrafiłam tego zrozumieć. Mimo, że cały ten Mark zaczął to wszystko, nie życzyłabym mu tak źle. Więzienie byłoby wyjściem, ale nie śmierć.

- Jak to? - udało mi się wykrztusić.

- O czym gadacie?

Odwróciłam się do tyłu tylko po to, żeby zobaczyć Zayna. Opierał się o blat i jadł jabłko, co było tak dziwnie zwyczajne, że aż przyjemne. Zaczynałam odczuwać tęsknotę za najprostszymi rzeczami.

- Nie musisz wszystkiego wiedzieć, stary. Poprosiłem ją o poradę, tyle - wyjaśnił Michael i ruszył w stronę drzwi.

- Jaką poradę? - Zayn zmarszczył brwi. 

- Chcę zaprosić koleżankę z pracy do kina.

- Ja pierdole, Clifford. To przereklamowane.

A pytanie o to czy zostaniemy partnerami seksualnymi było normalne?

- Sam jesteś przereklamowany, idioto. Dzięki za pomoc Ronnie - mrugnął do mnie.

Uśmiechnęłam się lekko, łapiąc aluzję, że nasza rozmowa miała pozostać prywatna. Zayn wyrzucił resztę jabłka do kosza i podszedł do mnie.

- Jak Ci mija dzień?

Sama nie wiem, ale zabrzmiało to tak, jakby naprawdę go to interesowało. Miło. 

- Jestem wykończona, nawet nie wiem czym - westchnęłam, przyglądając się mu. - A tobie?

Był jakiś inny. Szczęśliwszy? Może mogłabym tak to nazwać, gdyby nie to, że rzadko się uśmiechał. Nie umiałam do końca rozgryźć jego humorków. 

- Nudno - mruknął. - Porobiłbym coś. Najchętniej z tobą - poruszył zabawnie brwiami. 

Szturchnęłam go w ramię, czując drugie dno jego wypowiedzi. 

- Pójdę już spać - odepchnęłam się od blatu, o który się opierałam. 

Chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Byliśmy bardzo blisko, co niestety źle na mnie działało. Nie lubiłam być tak blisko niego. Wzbudzał we mnie skrajne emocje. Patrzyliśmy sobie w oczy przez krótką chwilę. Oparł czoło o moje i zamknął je, więc nasz kontakt wzrokowy zniknął. Ciągle trzymał mnie za rękę, a ja nie miałam pojęcia w jakim celu. 

- Nie idziesz. 

- Idę - prychnęłam i chciałam go odepchnąć, ale uniemożliwił mi to.

Zmienił naszą pozycję. Teraz byłam odwrócona do niego plecami, a on obejmował mnie w pasie. Głowę oparł na moim ramieniu, przez co jego zarośnięty policzek łaskotał moją skórę. Nienawidziłam się za to, że tak banalne rzeczy wywoływały we mnie szczęście. Lubiłam z nim przebywać, ale nie lubiłam tego, co nadchodziło. Byłam niemal pewna, że jeśli tylko by się postarał - zakochałabym się w nim. Byłam słaba emocjonalnie.

- Nie rób tak, Zayn - szepnęłam. 

Nawet nie wiem dlaczego nie powiedziałam tego głośno. Po prostu czułam, że nie dam rady powiedzieć nic głośniej. 

- Jak? - poruszył lekko głową, przez co zarost znów drażnił mój policzek.

- Za dużo bliskości.

Zebrałam się w sobie i szybko odsunęłam się od niego. Zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. Wykorzystałam to i wyszłam z kuchni. Kiedy przechodziłam przez salon ktoś zawołał mnie po imieniu. Odwróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam Caluma, który opierał się o ścianę naprzeciw mnie. 

- Idziesz już spać? - uniósł brew. - Tylko nie mów, że jesteś zmęczona, bo wiem, że nie. 

- Jestem zmęczona - także uniosłam brew.

Zaśmiał się pogodnie i pokręcił głową. 

- Jesteś okropnym kłamcą.

Przewróciłam tylko oczami, bo nie miałam pomysłu na kreatywną odpowiedź. 

- Idę zapalić, idziesz ze mną? - zaproponował.

- Nie palę - odruchowo zmarszczyłam nos. - Ale mogę ci potowarzyszyć, jeśli chcesz.

Skinął głową i poprowadził za sobą na jakiś taras, o którym nie miałam wcześniej pojęcia. Ten dom był zdecydowanie zbyt duży. Na dworze mimo późnej pory roku i dnia nie było aż tak zimno. Oczywiście, przeszła mnie gęsia skórka, kiedy zawiał wiatr, ale pomyślałam, że wytrzymam kilka minut. Calum odpalił papierosa i rozsiadł się na fotelu. Usiadłam więc naprzeciwko niego. 

- Jak się tu czujesz? - zagadnął. 

Wzruszyłam ramionami, zbierając myśli w głowie. Nie byłam tam długo, więc nie potrafiłam stwierdzić. Wiedziałam jedno.

 - Czuję się tu bezpieczniej.

Uśmiechnął się pod nosem, co trochę mnie rozczuliło. 

- Takiej odpowiedzi oczekiwałem. Posłuchaj, wiem, że jesteś teraz w okropnej sytuacji i prawdopodobnie nawet nam nie ufasz. W końcu się nie znamy. Ale naprawdę nie zrobimy Ci krzywdy, a już na pewno nie ja. 

- Nie wyglądasz na groźnego, ale to nie znaczy, że taki nie jesteś - uniosłam brew. Miałam nadzieję, że czuje tę ironię. 

Roześmiał się, więc uznałam, że odebrał to jako żart. Tak miało być, rzecz jasna.

- Jeśli będziesz miała problem... nie ważne czy będziesz w niebezpieczeństwie, czy pokłócisz się z bliskimi, albo może Zayn będzie cię solidnie wkurwiał to przyjdź do mnie lub Ashtona. Jesteśmy tutaj dla Ciebie i naprawdę chcemy dla Ciebie dobrze.

- Dlaczego akurat do Was? Wybacz, ale mam swoich przyjaciół i wiem, że zawsze mogę na nich liczyć.

- Nie wątpię w to. Po prostu z własnego doświadczenia wiem, że ci, o których nie pomyśleliśmy, że się na nich zawiedziemy, zawodzą najbardziej.

_______________________

Kocham Was.

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz