45

5.8K 287 46
                                    

Siedziałam przy Madelaine, nerwowo strzelając palcami. Ashton stał przy drzwiach, wyczekując na jakikolwiek znak. Liam chodził nerwowo po pokoju, w ręce trzymając broń.  Atmosfera była napięta i muszę przyznać, że cholernie martwiłam się o chłopaków. Szczególnie o Zayna.

Mijały minuty, a mężczyźni w dalszym ciągu nie wracali. Luke siedział przy mnie i trzymał mnie w ramionach, kiedy usłyszeliśmy pierwszy strzał. Nie wiem co wtedy strzeliło mi do głowy, ale ignorując wołania ze strony towarzyszy, wybiegłam z pokoju w celu poszukania Zayna. Te pieprzone strzały były coraz częstsze, a jednak nigdzie nie było nikogo widać.

- Ronnie, musimy wracać - zostałam pociągnięta do tyłu przez Ashtona.

- Chcę upewnić się, czy nic im się nie stało - wyszeptałam, czując rosnącą gulę w gardle. - Proszę...

Loczek pokręcił jednak głową i siłą zaciągnął mnie do salonu. Miałam ochotę krzyczeć i błagać, żeby mi pozwolił, ale wtedy ktoś wszedł do pomieszczenia.

Spojrzałam na osoby, które do nas dołączyły i zamarłam. Czułam, jak moje oczy zachodzą łzami, a ciało odmawia posłuszeństwa. Osoba, którą wniósł Michael była ranna, miała podartą koszulkę i wyglądała na nieprzytomną. Patrzyłam z przerażeniem na bezwładne ciało osoby, której nie spodziewałam się zobaczyć.

- Alissa - wyszeptałam sama do siebie i pędem ruszyłam w jej stronę. - Co się stało?!

Michael położył dziewczynę na łóżku i polecił Niallowi, żeby ten znalazł apteczkę. Klatka piersiowa Alissy unosiła się bardzo powoli, ale na całe szczęście żyła.

- Znaleźliśmy ją związaną linami. Ktoś wybił szybę i wrzucił ją przez okno - wyjaśnił w końcu Clifford. - Zayn i Louis zobaczyli przez okno, że ktoś ucieka, więc zaczęli strzelać. Postrzelili dwóch mężczyzn i teraz wzięli ich na przesłuchanie. Prawdopodobnie działali tylko we dwóch.

Zrobiło mi się słabo. Ashton odebrał apteczkę od  Nialla i odsunął mnie, po czym przystąpił do odkażania ran i obmywania krwi. Widziałam, że Alissa walczy i powoli otwiera oczy, które były przekrwione.

Blondynka chciała coś powiedzieć, ale jedyne co wyszło z jej ust to krew. Kaszlnęła, próbując nabrać powietrza, ale kosztowało ją to wiele wysiłku. Pobiegłam po wodę do kuchni, przyniosłam ją i podałam przyjaciółce. Luke przytrzymywał Alissę w pozycji siedzącej, a ja powoli podawałam jej napój.

Ashton zdjął swoją bluzę i założył na posiniaczone, ale opatrzone już ciało kobiety, która trzęsła się z zimna. Widziałam, jak bardzo się o nią martwił i że ten widok sprawiał mu tyle bólu, co mi i Luke'owi.

- Przeniosę ją do mnie - zaproponował Irwin. - Prześpi się, a ja będe nad nią czuwał.

Wszyscy się zgodzili, więc mężczyzna ostrożnie podniósł ją w stylu panny młodej i ruszył do swojego pokoju. Calum od razu stwierdził, że przeniesie się do Nialla, który został sam, więc Alissa będzie miała spokój.

Siedziałam w szoku, nie potrafiąc zrozumieć, co się działo. Dlaczego ktoś związał Alissę i wrzucił ją przez okno? Jaką bestią trzeba być, żeby tak potraktować drugiego człowieka, bezbronną kobietę? W końcu po kilkudziesięciu minutach Zayn wrócił  podszedł do mnie i po prostu przytulił do siebie, całując przy tym w czoło.

- Już wszystko dobrze.

- Gdzie oni są? Co powiedzieli? - dopytywał Liam.

- Louis przy nich został. Aktualnie są związani, policja za chwilę po nich przyjedzie - westchnął. - Nie są członkami Black Serpents, bo nie mieli tatuaży. Nie mają też z nimi nic wspólnego.

- Skąd taka pewność? - wtrąciłam się.

- Sprawdziliśmy ich dokładnie. To jakaś patologiczna banda, z którą zaczęła zadawać się Alissa. Wygadała się, że jestem bogaty, więc myśleli, że dostaną duży okup. Ogólnie było ich trzech, ale jeden uciekł.

- Czy to możliwe, że tym trzecim mężczyzną był ten, z którym zdradziła Ashtona?

- Podejrzewam, że tak właśnie jest - westchnął.

W tym samym momencie zobaczyliśmy radiowóz policyjny i dwóch policjantów wyprowadzających nieproszonych gości. Nie dopytywałam dlaczego policja nawet nie przeprowadziła z nami przesłuchania, bo chłopcy zdawali się tym nie przejmować, więc dlaczego ja bym miała?

- Ochrona przyjedzie za dziesięć minut - do pokoju wszedł Louis. - Wstawią też od razu nową szybę i uruchomią alarm, więc możemy spać spokojnie.

- Ochrona? - zapytała zaskoczona Madelaine.

- Chyba nie myślałyście, że pozwolimy na to, żeby sytuacja się powtórzyła. To dla zwiększenia bezpieczeństwa, skarbie - wyjaśnił jej Liam.

- To był ciężki wieczór. Myślę, że powinniśmy pójść spać - mruknął Harry. - Poczekam na ochronę, a wy możecie już iść.

- Poczekam z Tobą - zaproponował Louis, więc zostawiliśmy ich samych.

Zanim jednak wróciłam do pokoju Zayna, skierowałam się do pomieszczenia, w którym była Alissa.
Ashton siedział, trzymając w ramionach dziewczynę. Słyszałam cichy szloch, który chłopak próbował powstrzymać kiedy mnie zobaczył. Podeszłam do nich na palcach, żeby nie obudzić przyjaciółki.

- Zostać z wami? - zapytałam.

Ashton pokręcił głową.

- I tak nie zasnę, bo chcę być pewny, że nic już jej nie grozi.

- Mogę zadać ci jedno pytanie?

Skinął głową, więc kontynuowałam.

- Dlaczego, mimo tego co zrobiła, tak się o nią troszczysz?

- Bo kiedy uświadomiłem sobie, że się zakochałem, zrozumiałem, że będę ją kochać już zawsze.

Poczułam, jak moje serce pęka na kawałeczki.

_______________

Jak wam minął tydzień? Co sądzicie o rozdziale?

Udanego weekendu, kocham Was.

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz