35

7K 347 58
                                    

Niemal zakrztusiłam się własną śliną. Miał zamiar uczynić ze mnie swoją prywatną asystentkę? Przecież to by się źle skończyło. Moje dwie koleżanki skończyły w ten sposób jako jakieś seks-niewolnice swoich szefów. 

- Zastanawiam się, co ty teraz masz w głowie - oblizał dolną wargę. - Proponuję Ci tylko dobrze płatną pracę, skarbie.

- Jak dobrze płatną?

- Dziesięć tysięcy dolarów na miesiąc.

Podejrzewam, że moja szczęka leżała już gdzieś na podłodze. To prawie pięć razy więcej, niż w mojej obecnej pracy. 

- Oczywiście musiałbym cię nauczyć kilku rzeczy i posłać na szybkie kursy, ale wydaje mi się, że to dobra propozycja. Do tego dochodzą premie, więc...

- Przemyślę to.

Cholera, potrzebowałam pieniędzy, więc praca w takim biurze dawałaby mi wiele możliwości. Mogłabym wynająć sobie jakieś mieszkanie w bezpiecznym miejscu i kupić samochód... Kuszące.

- Muszę iść się przebrać i iść na krótkie spotkanie. Poczekasz na mnie w gabinecie? - musnął palcami mój policzek i nie powiem, ale rozczuliło mnie to cholernie. 

Skinęłam głową i ruszyłam we wskazane przez niego miejsce. Dał mi klucze do swojego prywatnego pomieszczenia, a sam poszedł gdzieś indziej. Weszłam do środka i tak jak przewidziałam, przede mną był idealny widok na większość miasta. Wydawało mi się, że Zayn miał jakiegoś fioła na punkcie ogromnych okien, ale przyznaję, że też mnie to jarało. Usiadłam na kanapie i wyjęłam telefon, po czym wybrałam numer Alissy. 

- Halo? - jej głos rozbrzmiał w słuchawce. - Ronnie, to Ty?

- Tak, cześć. Masz chwilę, żeby pogadać?

- Co jest?

- Dlaczego nie powiedziałaś mi w twarz, że mam się wynieść?

Przez chwilę nie słyszałam żadnej odpowiedzi. 

- To dla twojego bezpieczeństwa, Ronnie. Z Zaynem będziesz miała pewność, że nic Ci się nie stanie, a u nas... Matt zaczynał mieć tą swoją chorą obsesję na twoim punkcie, do tego kilka razy przed domem stało jakieś czarne auto, które nie należało do żadnego z sąsiadów. Czułam, że robi się niebezpiecznie, musisz to zrozumieć...

- To dlaczego nie powiedziałaś mi tego w twarz, tylko odstawiłaś jakąś szopkę?

- Przepraszam, nie wiem... Muszę kończyć, pogadamy jak przyjadę. Buziaki.

Rozłączyła się, nie czekając na odpowiedź, a we mnie budziły się negatywne emocje. Była moją przyjaciółką, powinna mi mówić o takich rzeczach. 

Zayn wrócił po około godzinie, a przez ten czas nie zrobiłam zupełnie nic. Nudziłam się niemiłosiernie. Wszedł do pomieszczenia w białej dopasowanej koszuli i czarnych eleganckich spodniach. Wyglądał na zadowolonego, bo uśmiechnął się tak pięknie, że o matko. 

- Nie zanudziłaś się? - usiadł obok mnie. - Przepraszam, że tak długo. Starałem się wszystko ogarnąć jak najszybciej. 

- Nie było źle - mruknęłam. - Masz ładny gabinet. 

- Wszystko co moje jest ładne.

Parsknęłam śmiechem.

- Ale skromny człowiek z ciebie, Malik.

- Taka prawda.  Jedyne co nie jest jeszcze moje, a jest wręcz arcydziełem to taka kobieta.

- Jaka? - poczułam lekkie ukłucie zazdrości. Nie mam pojęcia dlaczego.

- Veronica Young. 

Moje serce zabiło szybciej, ale starałam się ukryć swoje... zawstydzenie? 

- Zarumieniłaś się, słońce - zaśmiał się uroczo i wstał z miejsca. - Wracamy do domu?

Skinęłam głową, a on podał mi rękę, którą przyjęłam. Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do jego samochodu. Odpalił pojazd i ruszył bardzo ostrożnie po śliskich drogach. Skupiony Zayn był jeszcze bardziej pociągający z profilu. Czuł, że się na niego patrzę, bo co jakiś czas kąciki jego ust drgały ku górze. 

- Jak spotkanie? - zagadnęłam. 

- Wszystko poszło po mojej myśli, znowu wzbogacę się o kilka milionów dolarów. Lubię tę pracę i naprawdę chciałbym Cię w nią wkręcić - spojrzał na mnie kątem oka. - Chcę zapewnić ci dobrą przyszłość, Ronnie. 

- Dlaczego? 

- A dlaczego nie? Jesteś mądrą i inteligentną kobietą, powinnaś dostać całe dobro tego świata. 

Zdziwiłam się. Nie spodziewałam się po nim takich słów, które naprawdę mnie rozczuliły. 

- Czemu jesteś do mnie taki miły? 

- Nie należę do osób miłych. Mówię, co myślę. Nie myśl, że jestem miły, tylko szczery. 

- Okej - zmarszczyłam brwi. - Czyli nigdy nie jesteś dla mnie miły?

Parsknął śmiechem pod nosem i może normalnie by mnie to zdenerwowało, ale w tym przypadku tak się nie stało.

- Możemy zmienić temat i wrócić do tego za jakiś czas? - spojrzał na mnie błagalnie. - Jesteś bystra, sama potrafisz odpowiedzieć sobie na większość pytań, które mi zadajesz. 

Miał rację. Przeważnie podejrzewałam jaka będzie odpowiedź i najczęściej taka właśnie padała. Wedle prośby Zayna zmieniliśmy temat na luźniejszy i tak minęła nam podróż do domu. Otworzył mi drzwi, pomógł wysiąść, później przepuścił mnie pierwszą w wejściu. Zachowywał się inaczej i wcale mi to nie przeszkadzało. 

- Ronnie, obejrzysz ze mną film? - zapytał Calum, kiedy ledwo co przekroczyłam próg salonu. - Proszę - wydął dolną wargę.

- Teraz? - zmarszczyłam brwi, a on skinął głową. - Chętnie. 

- Hood - usłyszałam za sobą poważny ton głosu, który należał do Zayna. 

Calum przewrócił na niego tylko oczami i wyciągnął w moją stronę pudełko z pizzą. Nigdy nie pogardziłabym jedzeniem, więc usiadłam obok niego i poczęstowałam się. 

- Masz czas oglądać filmy? - kontynuował Zayn, stojąc naprzeciw nas. -  Nie masz czegoś pożytecznego do roboty?

- Nie pierdol, stary. Nie musisz być zazdrosny, chcę zobaczyć film z moją prawie przyjaciółką i go  zobaczę, a ty nie masz nic do gadania. 

- Nie jestem zazdrosny.

- Ronnie, chodź - Calum chwycił mnie za rękę, splatając nasze palce. - Zabiorę Cię dziś na randkę. 

Wyczułam, co chce udowodnić Zaynowi, więc uśmiechnęłam się i podążyłam tuż za nim, ale ktoś złapał mnie za drugą rękę. 

- Calum - warknął Malik. - Nie wkurwiaj mnie. 

- Wcale nie jesteś zazdrosny - zaśmiał się głośno. - Dzisiaj Ronnie spędzi czas ze mną. Jeśli będzie chciała. Możesz dołączyć, albo wkurwiać się dalej. Twój wybór.

- Widzimy się w sali kinowej za pięć minut? - głos Zayna jakby złagodniał. 

Uśmiechnęłam się sama do siebie pod nosem. 

Chyba ktoś na mnie leciał.

__________

Przepraszam. Wracam po tak długim czasie, bo chcę zacząć od nowa. Chcę wrócić do pisania, ale nie wiem jak mi to wyjdzie. Liczę na wasza wyrozumiałość.

Kocham Was. 

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz