Po szokującej wiadomości, jaką przekazał mi Luke czułam się conajmniej dziwnie. Alissa, osoba, którą znałam chyba od zawsze okazała się kimś zupełnie innym. Było mi szczerze żal Ashtona, bo wiedziałam co do niej czuł. Wiedziałam, że muszę się z nią spotkać zanim powierzchownie ją ocenię, ale to musiało poczekać przynajmniej do następnego dnia. Miałam mętlik w głowie.
- A jak z Zaynem? - zapytał mój przyjaciel, kiedy temat Alissy się zakończył.
- No wiesz... - speszyłam się. - Powiedział coś sugerującego, że na mnie leci, więc chyba dobrze.
- Dobrze?! - niemal krzyknął. - Matko, to genialnie! Mogę Was shippować już?
- Luke, przestań! - nie mogłam powstrzymać parsknięcia. - To nic wielkiego...
- Pocałował Cię po tym jak Ci to powiedział?
- No tak...
- Zonnie! - wyszczerzył się i zamknął mnie w uścisku.
- Co? - zmarszczyłam brwi.
- Ronnie i Zayn tworzą razem Zonnie! - jęknął podekscytowany. - Chcę być ojcem chrzestnym Waszego dziecka!
Wybuchnęłam głośnym, szczerym śmiechem. Zachowywał się jak typowa nastolatka, ale kochałam go z całego serca.
- Lepiej mi powiedz jak twoje życie uczuciowe, Hemmo.
- Chyba "prawie homo" - prychnął. - Piszę z takim jednym poznanym na tinderze.
- Spotkaliście się już?
- Mamy się spotkać za dwa dni. Nie ma nawet zdjęcia, ale podoba mi się jego styl bycia. W chuj się stresuję, a on jest taki pewny siebie...
Pokręciłam głową. Luke z biseksualności przechodził na homoseksualizm, co trochę zmieniało jego całokształt. Ale to dobrze, że się nie oszukiwał.
- Jak się nazywa?
- Michael.
- Pewnie Clifford - zażartowałam. - Jutro pojedziemy na zakupy, żebyś oczarował go swoim wyglądem.
- Serio? - ucieszył się. - Kocham Cię, Ronnie!
- Ja Ciebie też, Luke.
***
Atmosfera w domu stała się napięta, kiedy wrócił Ashton. Był jednym słowem: wkurwiony. Zbił trzy talerze i szklanki, co oczywiście za nim posprzątałam. Prawie uderzył Caluma i Harry'ego.
- Możemy pogadać? - złapałam go za ramię, kiedy chciał wyjść z kuchni.
Spojrzał na mnie obojętnie.
- Dlaczego mi o niczym nie powiedziałaś?
Słyszałam wyrzuty w jego głosie. Myślał, że wiedziałam? Normalnie też bym była przekonana, że dowiem się od niej o takivh rzeczach.
- Dowiedziałam się dwie godziny temu od Luke'a. Porozmawiamy?
Zmarszczył brwi, ale skinął głową, ruszając w stronę tarasu. Usiadł na sofie, która tam stała i schował twarz w dłoniach. Zajęłam miejsce obok niego i potarłam go lekko po plecach. Był spięty i widocznie zraniony. Nie dziwiło mnie to ani trochę.
- Powiedziała, że byłem tylko chwilowym zauroczeniem, że tamten jest lepszy - wyszeptał tak, że ledwo go słyszałam.
- Przyznała się do zdrady?
- Prosto w oczy powiedziała mi, że tamten jest bogatszy i pieprzy lepiej. Wyśmiała mnie, kiedy powiedziałem, że myślałem o niej poważniej niż o reszcie kobiet.
W tamtym momencie całkowicie zwątpiłam w moje dobre zdanie o tej dziewczynie. Wiedziałam, że jest materialistką, ale nie sądziłam, że aż w takim stopniu.
- Widocznie nie była Ciebie warta, Ash - objęłam go, a on oparł głowę o moje ramię, wyglądając przy tym jak dziecko.
Był bezbronny, zakochany i zraniony. Nienawidziłam widzieć ludzi, którzy naprawdę są dobrzy i zasługują na najlepsze w takim stanie. Miałam ochotę wymazać mu ją z pamięci i serca, ale wiedziałam, że to niestety niemożliwe.
- Pójdę się przespać - mruknął cicho. - Może przynajmniej podczas snu nie będę o niej myślał i cierpiał.
Skinęłam głową i przytuliłam go mocno ostatni raz. Później wstał i wrócił do środka. Siedziałam z podwiniętymi nogami, myśląc o tym, co właśnie się działo. Jak bardzo myliłam się do osób, które były mi tak bliskie?
***
Dzień mijał wolno i leniwie. Ciągle rozważałam propozycję o pracę, jaką zaoferował mi Zayn. Póki co, chciałam zostać w mojej pracy, którą naprawdę lubiłam. Dałam sobie czas do końca roku, czyli jakieś dwa tygodnie.
Grudzień tego roku był bardzo, ale to bardzo mroźny, dlatego chodziłam ubrana jak jakiś bałwan. Ważne, że było mi ciepło, prawda? Czekały mnie dziś zakupy z Lukiem, który chyba nigdy nie był tak zestresowany i podekscytowany jednocześnie.
Leżałam na kanapie w salonie, rozkoszując się dniem wolnym, kiedy do pokoju weszli wszyscy domownicy z Lukiem na czele.
- Słuchajcie - zaczął Zayn, który usiadł obok mnie. - Wpadłem na pomysł, że przyda nam się dłuższy odpoczynek. Mam w górach domek, więc pomyślałem, że moglibyśmy tam wszyscy pojechać.
- Na ile? - zapytał Liam.
- Dwa tygodnie, do nowego roku. Calum, Veronico - zwrócił się do nas. - Rozmawiałem z waszą szefową i da wam wolne bez niczego. Reszta też ma to zapewnione.
- Kiedy mielibyśmy wyjechać? I jakie koszta? - wtrąciłam się.
- Za dwa dni, brak kosztów. To mój dom, jedzenie jest, transport ogarnę za darmo. Taki prezent.
- Co Ty taki łaskawy? - prychnął Louis. - Zakochałeś się?Zayn zgromił go wzrokiem, a ten uniósł tylko ręce w geście obronnym.
- Kto pojedzie?
- Ja, Veronica, Luke i wszyscy domownicy. Jeśli chcecie możecie wziąć partnerów. Miejsca w domu jest dużo.
Obawiałam się tego wyjazdu, nie wiem dlaczego. Miałam dziwne przeczucia. Czy miało stać się coś, co zmieni moje życie?
***
- Ta jest okropna - zwróciłam się do Luke'a, który trzymał w dłoni jaskrawą, pomarańczową koszulę.
- Ale rzucę się w oczy! - jęknął.Zakupy z nim były zawsze przyjemnością, ale jego styl czasami mnie przerażał. Naprawdę. Jeszcze fakt, że czeka go randka... No wariował chłopak.
- A Michael ucieknie - parsknęłam. - Ta jest ładna - podałam mu luźną koszulę z hawajskim motywem.
Była bordowa, z długim rękawem i nie miała kilku górnych guzików. Do tego pomyślałam, że Luke mógłby odpiąć kilka górnych guzików i założyć czarne spodnie. Wyglądałby normalnie, ale czarująco. Luke zgodził się na jej kupno i ruszyliśmy do kasy, przy której zastaliśmy... Ashtona z Michaelem.
- Co kupujecie? - zagadnęłam.
- Koszulę dla Michaela - odezwał się Ash. - Ma randkę dziś wieczorem - poruszył sugestywnie brwami.
A ja mentalnie uderzyłam się w czoło.
Luke miał mieć randkę z Michaelem. Cliffordem. I zupełnie się tego nie spodziewał. Posłałam Michaelowi pytające spojrzenie, a on przygryzł wargę i opuścił głowę w dół.
Zostałam w szoku.
___________________
Jak rozdział?

CZYTASZ
I Protect You || Z.M
Fiksi Penggemar,, - Chronię Cię - warknął nieprzyjemnym dla ucha tonem. - Nie możesz tego docenić?! Wzięłam głęboki wdech i pokręciłam głową. - Gdyby nie Ty, nie potrzebowałabym ochrony." *** #1 miejsce w "prześladowanie" /6/05/19