20

8.6K 433 67
                                    

- Powiesz mi prawdę? - zapytał.

- Jaką prawdę?

- Wiem, że jesteś w niebezpieczeństwie, Ronnie.

Cholera.

Wbiłam wzrok w wodę i zacisnęłam usta w wąską linię. Nie czułam potrzeby mówienia mu o tym wszystkim, co się działo. To dotyczyło mnie i nie chciałam mieszać w to więcej osób. 

- Veronico... - westchnął. - Wolałbym usłyszeć prawdę od ciebie, nie od Michaela czy kogokolwiek innego.

- Skąd wiesz, że jestem w niebezpieczeństwie? - zmarszczyłam czoło i spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie. 

- Jestem mniej więcej obeznany w twojej sytuacji, ale nie wiem wszystkiego - przyznał. - Wiem o wiadomościach...

- To fakt, dostaję wiadomości od nieznanego numeru.

W momencie, kiedy skończyłam wypowiadać te słowa, mój telefon wydał z siebie dźwięk powiadamiający o nowej wiadomości. Zayn uniósł brew i przyglądał mi się z jeszcze większym zainteresowaniem. Odblokowałam komórkę i zobaczyłam to, czego podświadomie się spodziewałam. Wiadomość od nieznanego numeru.

Od: Nieznany
Nic mu nie mów, bo źle się to skończy. Mam Cię na oku, Young. 

- To on, prawda? Twój stalker - Zayn starał się zerknąć przez ramię na mój telefon. 

Schowałam go jednak wystarczająco szybko i pokręciłam głową.

- Ronnie, wszystko w porządku? - może mi się wydawało, ale przez jego twarz przemknęło współczucie. - Pobladłaś. To on zabronił Ci mi cokolwiek mówić tak? 

Przez całe moje ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze. Skinęłam lekko głową i schowałam twarz w dłoniach. Zayn wstał i podał mi dłoń, którą niemal od razu przyjęłam. Pomógł mi wstać, po czym zamknął mnie w uścisku. Zaczynałam mieć dość tych wiadomości, które powoli mnie przerastały. W ramionach Malika czułam się odrobinę lepiej. 

- Chodźmy do samochodu. Tam wszystko spokojnie mi opowiesz, okej? 

- Mhm - mruknęłam tylko i ruszyłam z nim w stronę parkingu.

Kiedy znaleźliśmy się w aucie, rozluźniłam się. Zayn wyjechał i ruszyliśmy przed siebie. 

- Najpierw dostawałam wiadomości od jednego numeru - zaczęłam. - One były całkiem w porządku, nie czułam się aż tak źle, jak teraz. Potem ustały, a zamiast nich pojawiły się te obecne. One wydają mi się przesycone nienawiścią i chęcią... zemsty? Nie wiem - pokręciłam głową.

- Dlaczego nie zgłosiłaś tego pierwszego numeru? - zainteresował się. - Równie dobrze może być to ta sama osoba, Veronico. Pomyślałaś o tym?

Wbiłam wzrok w przestrzeń przed nami i wzruszyłam ramionami. Jechaliśmy inną drogą niż wcześniej. Na tej było więcej samochodów, które i tak wyprzedzaliśmy. Dopiero po jakimś czasie wróciliśmy chyba na prywatną autostradę, na której nie było nikogo, prócz nas. 

Zauważyłam odbijające się światła samochodu w lusterku. Ktoś jednak był na drodze. Spojrzałam kątem oka na Zayna, który co chwilę zerkał do lusterka. Był nerwowy i opuszkami palców stukał w kierownicę. 

- Jak długo te auto jedzie za nami? - spojrzał na mnie bez jakichkolwiek emocji. 

Współczucie, które wcześniej okazywał, albo przynajmniej starał się je okazać, zniknęło. Zastąpiła je za to obojętność.

- Przed chwilą nas dogoniło - mruknęłam.

Usłyszałam jeszcze, jak przeklina pod nosem, po czym docisnął pedał gazu. Cały czas wpatrywałam się w samochód, który jechał niebezpiecznie blisko nas. Nawet, kiedy przyspieszyliśmy, on też to zrobił. Czułam się tak, jakby specjalnie chciał nas dogonić. Nie podobało mi się to.

- Wyjmij telefon i napisz do Alissy, żeby poinformowała Ashtona, że mamy towarzystwo, powinni otworzyć bramę i być w gotowości.

- W gotowości do czego? - zmarszczyłam czoło.

- Pisz, nie pytaj - warknął i jeszcze bardziej skupił się na jezdni. 

Wystukałam odpowiednią wiadomość do przyjaciółki, po czym mój telefon zadzwonił. Odebrałam, widząc jej imię na wyświetlaczu.

- Ronnie? - rozpoznałam głos Ashtona. - Daj na głośnomówiący tak, żeby Zayn mnie słyszał. 

Zrobiłam o co prosił.

- Zayn, według monitoringu ktoś przedarł się przez bramki. Wjechali na drogę zaraz po was, więc mają jakiś plan. Nie jest to nikt z naszych. 

- Wiadomo ilu ich jest?

- Prócz kierowcy jest tylko jeden pasażer. Omijaj szerokim łukiem las po wschodniej części. Nie wiadomo dlaczego, ale kamery w tamtym terenie wysiadły.

- Myślisz, że to ich sprawka? - Zayn dał nacisk na słowo "ich". Czyli podejrzewał konkretne osoby.

- Możliwe. Brama zamknie się za sześć minut. Pospieszcie się. 

Rozłączył się, a Zayn zacisnął dłonie na kierownicy tak, że pobielały mu knykcie. Samochód w dalszym ciągu jechał za nami, choć ciągle zwiększaliśmy prędkość. Tak jak mówił Ashton, trzymaliśmy się daleko od wschodniej części drogi. Kiedy już myślałam, że zgubiliśmy ich, nagle pojawiło się za nami kolejne auto. Dokładniej mówiąc - dwa samochody. Jeden, który jechał za nami już dłuższy czas i drugi, całkiem nowy.

- Mamy trzy minuty do zamknięcia bramy - mruknął Zayn. - Chwyć się mocno siedzenia.

O nic nie pytałam. Zacisnęłam palce na fotelu i wbiłam wzrok w swoje nogi. Od patrzenia na drogę robiło mi się niedobrze. Zayn kolejny raz docisnął pedał gazu tak, że nasza prędkość była maksymalna. Niepokoił mnie jedynie fakt, że nasi nieprzyjaciele jechali ciągle w takiej samej odległości, która była naprawdę mała. Przed nami był ostry zakręt. Na całe szczęście Malik potrafił zapanować nad pojazdem i nim się obejrzałam byliśmy pod bramą, która zaczynała się zamykać. Udało mi się wyłapać dźwięk, świadczący o tym, że coś gdzieś uderzyło. Wślizgnęliśmy się na posiadłość, a kiedy samochód się zatrzymał, odetchnęłam z ulgą.

Siedziałam w bezruchu, nadal kurczowo trzymając się fotela. Moje serce biło jak oszalałe. Było mi słabo. Czułam, jakbym miała odlecieć.

- Veronico, już w porządku. Jesteś bezpieczna.

Nawet nie wiem, kiedy wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Pomógł mi wysiąść z samochodu i przytrzymał mnie, kiedy uświadomił sobie jak bardzo niestabilne są moje nogi. Nawet nie wiem dlaczego, ale przytuliłam się do niego. Czułam, jak jego ciało się spina, ale w końcu delikatnie pocierał moje plecy.

- Ronnie! Wszystko w porządku? - Alissa podbiegła i wyrwała mnie z ramion Malika.

Przytuliła mnie do siebie tak, jak miała to w zwyczaju, kiedy było ze mną naprawdę źle. Czyli bardzo mocno. Z każdą kolejną minutą zaczynało być tylko lepiej. Przyjaciele Zayna otoczyli go i zadawali mnóstwo pytań. Jedyne, co udało mi się usłyszeć to słowa jednego z nich.

- Black Serpents chcą Ronnie.

____________

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz