40

6.8K 373 20
                                    

1. Z powodu wyjazdów nie zdołałam dodać rozdziałów w ostatnim czasie, przepraszam. Tu macie taki przeprosinowy. 

2. Aktywność tego opowiadania spadła i to bardzo, więc nie wiem, czy jest sens kontynuowania tego. Brak mi motywacji do pisania, a brak aktywności też nie działa zachęcająco, więc nie wiem, czy po prostu nie zawieszę tego. 

To tyle, miłego czytania. 

__________________

Minęły dwa dni od czasu naszego przyjazdu do domku. Czuć było już świąteczną atmosferę, a fakt, że mieliśmy za kilka dni spędzić święta razem był naprawdę miły. Cieszyłam się. Zayn zachowywał się jak pieprzony gentleman, co sprawiało, że czułam się dobrze w jego towarzystwie. Był kochany, uroczy, ale też dodawał do naszego świeżego związku pikanterii. Wiem, że to dopiero dwa dni odkąd jesteśmy razem, ale było to dla mnie czymś nowym, czymś wyjątkowym. 

- Proszę - Luke wręczył mi do ręki kubek z gorącą czekoladą, kiedy siedziałam pod kocem w salonie i oglądałam film. 

Usiadł obok mnie i również się okrył. Oparłam głowę o jego ramię i na chwilę zamknęłam oczy. Chyba pierwszy raz od dłuższego czasu czułam się naprawdę szczęśliwa. Luke cmoknął mnie w czubek głowy. Reszta domowników pojechała na jakieś zakupy świąteczne, a że ja i Luke byliśmy zbyt leniwi to zaproponowaliśmy, że zrobimy kolację i zostaniemy w domu. Na szczęście nikt prócz Zayna nie protestował, ale ostatecznie i on się zgodził. Zostaliśmy więc całkowicie sami.

- Jak z Michaelem? - pytam zaciekawiona. 

Na samo wspomnienie imienia chłopaka, Hemmings uśmiecha się od ucha do ucha. To jeden z moich ulubionych widoków. Widzieć swojego najlepszego przyjaciela w takim stanie.

- Wiesz, dopiero się poznajemy, ale wydaje mi się, że coś z tego może powstać - mówi z entuzjazmem. - Jest świetnym chłopakiem. Wiedziałaś, że wszyscy w tym domu wiedzą, że się spotykamy? 

- I nikt nie ma nic przeciwko?

- Wręcz przeciwnie. Michael mówi, że wszyscy cieszą się, że to ze mną się spotyka, bo mnie polubili, a jego poprzedni partnerzy byli chujowi. 

- Nie kryje się ze swoją orientacją? 

- Nie obnosi się z nią - wnioskuje blondyn. - Ale nie kryje się. Cieszy mnie to. Myślisz, że coś do mnie poczuje?

- Szczerze mówiąc to tak. Przez te dwa dni widziałam jego wzrok na ciebie zaledwie kilka razy, ale patrzył na ciebie tak... inaczej niż wszyscy. W pozytywnym znaczeniu, oczywiście - dodaję. 

Luke uśmiechnął się w swój charakterystyczny sposób i objął mnie troskliwie ramieniem. 

- Chyba nadchodzi era naszego szczęścia, maluchu.

- Obyś miał rację, Luke.

***

Przebudziłam się w środku nocy w w czyichś ramionach. Nie musiałam nawet patrzeć na osobę leżącą obok mnie, bo od razu poczułam, że to Zayn. Musiałam przysnąć na kanapie, więc pewnie przeniósł mnie tutaj. Byłam strasznie spragniona, więc z trudem wyswobodziłam się z jego objęć i po omacku ruszyłam w stronę kuchni. Po zapaleniu światła uznałam, że był to najgorszy pomysł, bo moje oczy cierpiały. Udało mi się jednak przyzwyczaić do blasku, więc podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej butelkę wody. Opierałam się o blat, kiedy usłyszałam czyjeś kroki na schodach. Po chwil w drzwiach pojawił się rozespany Zayn.

Podszedł do mnie leniwym krokiem i jedyne co zrobił, to przytulił mnie. Było w tym tyle czułości, że uśmiechnęłam się sama do siebie i również objęłam go w pasie. Miał głowę opartą na moim ramieniu, więc wykorzystał okazję i zaczął składać na mojej skórze delikatne pocałunki.

- Uciekłaś mi - szepnął mi do ucha, a po całym moim ciele przeszły dreszcze. Miał niesamowity głos. - Nie umiem bez Ciebie spać spokojnie - mruknął, składając pocałunek na moim policzku.

- Zachciało mi się pić - wyjaśniłam. - Możemy już wrócić do łóżka. 

Patrzył na mnie w taki dziwny sposób, jakby całkowicie się rozbudził. Coś w jego oczach błysnęło, a na ustach pojawił się cwany uśmieszek. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się na jego rękach, a on żwawym krokiem ruszył w stronę strychu domku. Przynajmniej myślałam, że to strych, dopóki nie postawił mnie na podłodze, a moim oczom ukazał się przeszklony sufit, z którego był teraz idealny widok na gwieździste niebo. Na środku pokoju porozkładane były koce i poduszki, gdzie zostałam pociągnięta przez Malika. 

- Jak tu pięknie - szepnęłam zachwycona. 

Zayn usiadł za mną i objął mnie ramionami w  talii. Ułożył głowę na moim ramieniu i cmoknął w szyję, po czym wyszeptał:

- Uważasz, że to jest piękne? To pomyśl, że dla mnie jesteś jedyną prawdziwą definicją piękna. Pod każdym możliwym względem...

________________________________________

Kocham Was, pamiętajcie o tym. 


I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz