- Powiedz mi, w co ty się dziewczyno wpakowałaś? - zapytał mnie Luke, kiedy siedzieliśmy u niego w domu.
Westchnęłam i tylko wzruszyłam ramionami. Co miałam mu powiedzieć? Sama nie wiedziałam, dlaczego ktoś wplątał mnie w jakieś gówno. Chciałam wieść spokojne życie bez strachu. Widocznie nawet to nie było mi dane. Przeczuwałam, że to dopiero początek tego wszystkiego, ale nie chciałam równocześnie dopuszczać do siebie takich myśli.
Przecież nie mogło być tak źle, prawda?- Przypuszczam, że stoi za tym M.
- Nadal do Ciebie pisze?
- Ta - mruknęłam. - Przypuszczam, że to Zayn.
- Czemu? - marszczy brwi.
- Po prostu połączyłam kilka faktów... Nie wiem Luke. Narazie jestem bezrobotna i to jest moim największym problemem.
- W sklepie mojej mamy szukają kogoś na zastępstwo. Doświadczenie masz przy kasie, więc możemy z nią pogadać.
- Czasami mam wrażenie, że spadłeś mi prosto z nieba.
Uśmiechnął się lekko na moje słowa, po czym przytulił mnie mocno i całując w czoło wyszeptał:
- Dobrze wiesz, że byłbym w stanie za Ciebie zginąć.
Wiedziałam o tym.
***
Kilka dni później poszłam na zakupy. Wybierałam właśnie herbatę, bo byłam od niej uzależniona, kiedy ktoś szturchnął mnie w ramię. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam przed sobą wyszczerzonego Ashtona.
Przyciągnął mnie do uścisku, ale byłam tak zaskoczona, że nawet nie drgnęłam. Skąd w nim tyle energii?
- Ronnie, dawno Cię nie widziałem - wydął wargę jak dziecko. - Jak życie?
- Właśnie wybierałam herbatę.
Mężczyzna patrzy na półkę z herbatami i uśmiecha się szeroko.
- Gdyby był tu Calum to by Ci pomógł.
- Calum? - marszczę brwi.
Kim do cholery był Calum?
- Mój przyjaciel. Pił chyba wszystkie herbaty na świecie. Świiiiiir - przewrócił oczami.
Czyli też byłam świrem? Dzięki Ashton.
- A co u Ciebie Ashton?
- Przyszedłem po wódkę i herbatę - kolejny raz się wyszczerzył. - Co tam u Alissy?
Może mi się wydawało, ale jego oczy zabłyszczały i wydał mi się jakiś radośniejszy.
- W porządku, czemu pytasz? - zmrużyłam oczy. - Podoba Ci się? - poruszyłam sugestywnie brwiami.
- Jest ładna - przyznał. - Miła i zabawna. Inteligentna też. Umówię się z nią, a Malik z Tobą - puścił mi oczko.
- Słucham? - uniosłam brew. Przesłyszałam się?
Ashton wzruszył ramionami i sięgnął po herbatę za mną, zupełnie ignorując moje pytanie.
- Czemu miałby się ze mną umówić? - ponowiłam pytanie.
- Kto?
Kurwa.
- O, Zayn, stary właśnie o Tobie rozmawialiśmy.
Zayn zlustrował mnie dokładnie wzrokiem, a ja zaczęłam żałować, że ubrałam dres. On miał na sobie skórzaną kurtkę i czarne spodnie. Koszulka też była czarna, tyle że z nadrukiem. Wyglądał gorąco, co nie było żadną nowością.
- Mówiłem Ronnie, że się z nią umówisz.
- Umówię się z nią? - uniósł brew. - Kto tak powiedział?
- Ty? - prychnął Irwin. - To nie ja gadam o niej przez sen.
Malik spojrzał na przyjaciela z mordem w oczach.
- Spierdalaj Irwin.
- Ja muszę iść - chwyciłam pierwszą lepszą herbatę i zaczęłam odchodzić. - Cześć.
- Do zobaczenia na podwójnej randce - zawołał za mną Ashton, wyraźnie rozbawiony.
Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam do kasy z zakupami. Po spakowaniu ich mogłam spokojnie wrócić do domu. Nie mogłam jednak przestać myśleć o Maliku, co zdecydowanie było złe.
***
- Nie zgadniesz kto do mnie napisał - Alissa rzuciła się na mnie zaraz po wejściu do mojego mieszkania.
- Ashton? - uniosłam brew.
- Psujesz zabawę - zafuczała i odsunęła się ode mnie. - Skąd wiesz?
Uśmiechnęłam się przebiegle i ruszyłam do kuchni, zostawiając ją bez odpowiedzi. Nastawiłam wodę na herbaty i wyjęłam z szafki jakieś słodycze.
- Co powinnam ubrać na randkę do jakiejś restauracji? - zagadnęła, siadając przy stoliku. - Albo do kina.
- Może spódniczkę i koszulę, albo coś wygodniejszego. - wzruszyłam ramionami. - I tak będziesz wyglądać jak milion dolarów.
- Ale cholera, widziałaś go? Jest taki idealny, że nie mogę wypaść przy nim gorzej. Co ty ubierasz?
- Ja? - zmarszczyłam brwi. - O czym ty mówisz?
- O twojej randce z Zaynem. Powinnam być zła, że dowiedziałam się od Ashtona, a nie od Ciebie, ale daruję Ci.
Zalałam herbatę i podałam ją przyjaciółce. Dziewczyna wyglądała tak, jakby czekała na moje wyjaśnienia. Nie miałam jednak żadnych wyjaśnień.
- Nie zostałam zaproszona na żadną randkę - parsknęłam śmiechem. - Ashton coś sobie ubzdurał.
- Albo nie zostałaś jeszcze zaproszona - zasugerowała. - Ronnie, jestem pewna, że Cię zaprosi.
- Daj spokój.
- Mogę się założyć, że...
Przerwał jej dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, jednak nie spodziewałam się żadnych gości. Na klatce nie było żywej duszy. Rozglądałam się w prawo i w lewo, ale nikogo nie zobaczyłam. Dopiero po chwili mój wzrok padł na bukiet róż podstawiony pod ścianą.
Nie pewnie podniosłam kwiaty z podłogi i zobaczyłam małą karteczkę wystającą ze środka. W oczy rzucił mi się napis "Veronica". Zabrałam więc prezent do środka i upewniłam się, że zamknęłam drzwi.
- Uuu - Alissa sugestywnie poruszyła brwiami. - Co to za wielbiciel?
Wzruszyłam ramionami, nie mając pojęcia od kogo to. Wyjęłam małą karteczkę i zobaczyłam tekst napisany całkiem ładnym pismem.
"Umówisz się ze mną? Jeśli zabierzesz te kwiaty do środka... uznaję to za zgodę.
Zayn"Ledwo co skończyłam czytać, dostałam sms'a.
Od: Nieznany.
Przyjadę po Ciebie jutro o 18. Nie mogę się doczekać, Veronico.
Zayn._____________
![](https://img.wattpad.com/cover/114257399-288-k886556.jpg)
CZYTASZ
I Protect You || Z.M
Fanfiction,, - Chronię Cię - warknął nieprzyjemnym dla ucha tonem. - Nie możesz tego docenić?! Wzięłam głęboki wdech i pokręciłam głową. - Gdyby nie Ty, nie potrzebowałabym ochrony." *** #1 miejsce w "prześladowanie" /6/05/19