13

9.8K 434 61
                                    

Obudziłam się po czternastej. Mimo, że nienawidziłam marnowania czasu, potrzebowałam pospać kilka godzin dłużej niż zwykle. Czułam się słabo i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Może powinnam napisać do Zayna, że jestem chora i nie dam rady się z nim spotkać? Nie. to pewnie by nie zadziałało. Wstałam z łóżka, w między czasie zakładając moje ulubione kapcie. Na dworze świeciło słońce, jednak wiedziałam, że będzie zimno.

Tylko w piżamie ruszyłam do kuchni, gdzie przygotowałam sobie lekkie śniadanie. Nie byłam głodna, co także mnie zaskoczyło. Przeważnie o tej godzinie potrafiłam pożreć wszystko, co możliwe. Wypiłam gorącą czekoladę i zasiadłam przed telewizorem. Nie leciało nic ciekawego, ale tak minęły mi dwie godziny. o szesnastej postanowiłam wziąć prysznic i zacząć się zbierać.

Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda sprawiła, że moje mięśnie się rozluźniły. Dokładnie umyłam całe ciało, a że miałam jeszcze czas sięgnęłam po maszynkę do golenia. Kiedy wyszłam spod prysznica wysuszyłam włosy i ubrałam czystą bieliznę. Niemal naga ruszyłam do pokoju. Stanęłam przed pełną szafą, ale nie miałam pomysłu na strój. Spodnie, spódniczka, a może sukienka? Nienawidziłam randek, dlatego, że nie wiedziałam nigdy co ubrać.

W końcu po długim zastanawianiu się i przekopaniu się przez stertę ubrań wybrałam ciuchy. Czarna, lekko rozkloszowana i wygodna sukienka i jeansowa kurtka idealnie do siebie pasowały. Ubrałam jeszcze pończochy, bo nie miałam żadnych rajstop. Wyglądałam znośnie, jeśli chodzi o ubiór. Dopełniłam tylko swój outfit czarnymi koturnami, naszyjnikiem i innymi dodatkami. Pozostało mi się pomalować i ogarnąć włosy. Miałam ochotę na mocniejszy makijaż, więc podkreśliłam oczy nie tylko cieniami i tuszem, ale też kreskami. Na policzki nałożyłam trochę różu  i rozświetlacza, a usta pomalowałam bordową szminką. Efekt końcowy był całkiem niezły.

Spojrzałam na telefon i zobaczyłam, że jest już siedemnasta czterdzieści osiem. Jak to możliwe, że czas tak szybko płynął? Nie miałam czasu na wymyślanie jakiejś cudownej fryzury, więc po prostu wyprostowałam na szybko całe włosy. Zdążyłam jeszcze spryskać się perfumami, które dostałam na dziesiątą rocznicę przyjaźni z Alissą, po czym otrzymałam wiadomość, że Zayn już jest.

Wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo wpadłam. Przecież myślał, że mieszkam w innej kamiennicy. Wzięłam torebkę i zamknęłam mieszkanie. Szybkim krokiem zeszłam po schodach i wyszłam na zewnątrz. Nie było tak zimno, więc nie bałam się, że zamarznę. Rozejrzałam się po samochodach stojących pod budynkiem i jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam Zayna opierającego się o jakieś cholernie drogie auto.

- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? - uniosłam brew.

Uśmiechnął się lekko, albo może mi się zdawało, bo po sekundzie nie było już śladu po uśmiechu. Cóż za skomplikowany człowiek.

- Alissa powiedziała Ashtonowi, Ashton mi - wzruszył ramionami. - Ładnie wyglądasz.

Mówiąc to, patrzył mi prosto w oczy, co sprawiło, że zyskał u mnie plusa. Mówił to szczerze, przynajmniej takie miałam wrażenie.

- Dzięki, ty też całkiem dobrze.

Prychnął. A ja uśmiechnęłam się lekko na to zachowanie. Wyglądał naprawdę, naprawdę dobrze. Miał na sobie czarną koszulę, tego samego koloru marynarkę i spodnie, prawdopodobnie szyte na miarę, bo leżały idealnie na jego nogach. Włosy były w nieładzie, ale to dodawało mu uroku.

Otworzył mi drzwi od strony pasażera i poczekał aż usiądę, po czym sam zasiadł na miejscu kierowcy. W samochodzie ładnie pachniało i było niesamowicie czysto. Włączył radio, gdzie leciała akurat jedna z moich ulubionych piosenek: "Do I Wanna Know". Naprawdę musiałam się postarać, żeby nie zacząć śpiewać na głos. Co jakiś czas Zayn spoglądał na mnie kątem oka.

- Czemu się powstrzymujesz? - bardzo subtelnie oblizał dolną wargę, sprawiając tym samym, że zrobiło mi się ciepło. - W sensie przed śpiewaniem - wyjaśnił.

Wzruszyłam ramionami.

- Nie chcę zacząć Ci się tu drzeć moim głosem.

Znowu prychnął, tym razem jakoś bardziej... wesoło?

- Nie musisz się wstydzić, Young. Serio, jeśli masz ochotę śpiewać to to zrób.

- Jakoś wytrzymam.

Miałam ochotę zatopić się w fotelu. Skąd, do cholery, wiedział, że chciałam śpiewać?

Dojechaliśmy pod restaurację. Zayn wyszedł z samochodu pierwszy i otworzył mi drzwi, podając przy tym dłoń. Przyjęłam ją, bo nie chciałam wyjść na nie wychowaną. Umiałam sama wysiąść i naprawdę nie potrzebowałam jego pomocy, ale skoro już ją zaoferował...

Jakiś pan otworzył nam drzwi, więc weszłam jako pierwsza. Zayn prowadził nas prosto do pomieszczenia, gdzie znajdowały się stoliki.

- Rezerwacja na nazwisko Malik - mruknął niskim głosem w stronę recepcjonistki.

Kobieta spojrzała na niego spod swoich długich, przypuszczam sztucznych, rzęs i uśmiechnęła się zalotnie. Dobra, był przystojny, ale trochę profesjonalizmu.

- Oczywiście, proszę za mną.

Może mi się wydawało, ale nagle odpięły się jej trzy górne guziki koszuli. Poprawka, sama je szybko odpięła, pokazując przy tym część jej biustu. Nie umknęło to uwadze mężczyzny, który spojrzał na nią z góry i przewrócił oczami. Kobieta zaprowadziła nas do stolika znajdującego się pod oknem. Klienci byli ubrani bardzo, ale to bardzo elegancko i czułam się przy nich naprawdę brzydko. Usiadłam na wygodnym krześle, naprzeciwko Zayna. Podszedł do nas młody kelner, który podał nam menu i odszedł.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to ceny. Niemal nie zakrztusiłam się własną śliną. Trzydzieści pięć dolarów za... wodę! Cholera jasna, nie było mnie nawet stać na cokolwiek poza wodą. Reszta cen sięgała nawet pięciuset dolarów.

- Nie mogłeś wybrać jakiejś tańszej restauracji? - mruknęłam pod nosem.

- Veronico, naprawdę nie patrz na ceny. Stać mnie na to.

Znowu pojawił się obok nas kelner, który chciał spisać zamówienia.

- Dwa homary, dwie porcje kalmarów i wino. Cała butelka.

Kelner zapisał wszystko i odszedł na moment, żeby wrócić po chwili z winem. Nalał nam i odstawił na środek stołu.

- Nie powinieneś tyle za mnie płacić - powiedziałam, czując wyrzuty sumienia. Ta kwota, którą miał zapłacić... To za dużo.

Przewrócił tylko oczami, całkowicie ignorując moją wypowiedź.

***

Wyszliśmy z restauracji, a w moją twarz uderzył zimny powiew wiatru. Kolacja minęła nam w naprawdę świetnej atmosferze. Zayn nawet żartował i normalnie ze mną rozmawiał, czego się nie spodziewałam.

- Co teraz?

- Jedziemy do kina. Ashton i twoja przyjaciółka już na nas czekają.

Poczułam ulgę, wiedząc, że nie będziemy tam sami. Nie wiem czemu, ale jego obecność wprawiała mnie w zakłopotanie. Czułam się przy nim taka mała, ale jednocześnie silna. Denerwowało mnie to.

- Przejdziemy się, bo nie jest to jakoś daleko. - oznajmił i objął mnie w talii.

Szliśmy ramię w ramię. Ja ledwo stałam na nogach przez jego palący dotyk, a on cały czas do mnie mówił. Lubiłam go słuchać, jego głos był kojący.

- Tak właściwie... czemu zaprosiłeś mnie na randkę? - zmarszczyłam brwi.

- Z tego co mi wiadomo, jeśli podoba się nam ktoś, zaprasza się go na randkę - uniósł brew. - Nie odmówiłaś, więc...

- Po prostu się zastanawiałam - wyjaśniłam. - Podobam Ci się?

- Przecież wiesz, że jesteś ładna i gorąca - parsknął śmiechem. - Veronico, nie powinno to stanowić do Ciebie czegoś zaskakującego.

Okej, moje serce prawdopodobnie miało eksplodować w ciągu najbliższych sekund, kiedy poczułam jak pochyla się nade mną.

______________

I jak? Co ten Zayn taki miły, huh?

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz